24 lipca 2010

Charlie Haden & Antonio Forcione - Heartplay

Zwykle z rezerwą podchodzę do płyt, którym rynek przykleił, często z inspiracji wytwórni, etykietkę audiofilskości. Zwykle to nie są pozycje ciekawe muzycznie, a jedynie, a i to nie jest regułą, realizacyjnie. Cóż z tego, że scena dźwiękowa zarejestrowana w naturalny sposób, że instrumenty mają swoje miejsca, że można rozpoznać typ użytego mikrofonu, czy gitary. Dobra rejestracja często okazuje się również być bezlitosna dla słabych muzyków…

Tak jest niestety z płytami nadwornego gitarzysty Naim Records – Antonio Forcione. W ciągu ostatnich kilku lat zdążył nagrać wiele płyt dla Naim Records. Mam dwie i żadnych ciekawych wspomnień z czasu spędzonego na ich słuchaniu. Ot takie sobie banalne gitarowe granie, dobre do małego klubu, ale niekoniecznie na płytę.

Z dzisiejszą płytą jest jednak trochę inaczej. Tutaj w roli głównej występuje Charlie Haden, co sugeruje nie tylko umieszczenie jego nazwiska na pierwszym miejscu na płycie, ale również jej zawartość muzyczna. Warto tej płyty posłuchać, starając się wyłowić dźwięk kontrabasu spod niezbyt tu potrzebnej gitary.

Duety kontrabasu i gitary tworzą zwykle dość kreatywną przestrzeń dla obu muzyków, jednak w wypadku tej płyty tylko Haden odnalazł się wyśmienicie w takiej muzycznej formule. Dla mnie to płyta Charlie Hadena i kolejne potwierdzenie, że Antonio Forcione to banalny i wtórny gitarzysta.

Charlie Haden to zdecydowanie inna liga, i to nie tylko na tej płycie. Jego kompozycje na Heartplay są ciekawsze nie tylko melodycznie i harmonicznie, ale również dlatego, że to w nich powstaje więcej miejsca dla kontrabasu.

Realizacja płyty w wersji CD jakoś nie jest szczególnie audiofilska. Nie ma się w sumie do czego przyczepić, ale i pochwalić realizatorów nie bardzo jest za co. Niby wiele mikrodetali, szczególnie kontrabasu, ale od Naim można wymagać więcej.

Tak więc pozostaje wsłuchać się w kontrabas, który realizacyjnie odsunięty jest jakby na drugi plan, tak jakby Haden gdzieś dalej. Trochę szkoda, choć jeśli posłuchać uważniej, to nie jest zła płyta Charlie Hadena. Każdy jednak potrafi z pewnością wymienić co najmniej kilka lepszych.

Muzyce nie brak lekkości i zwiewności, co w duecie gitary z kontrabasem wcale nie jest oczywiste. Mam jednak wrażenie, że muzycy nie mogli zdecydować się, czy zagrać lekkie i przyjemne melodie, czy coś bardziej zawiłego i przeznaczonego dla nieco bardziej wyrobionego ucha.

Najciekawsze są fragmenty solowe Hadena. Z bogatej kolekcji jego nagrań z pewnością można wybrać płyty dużo lepsze, choćby całą serię Montreal Tapes, lub duet z gitarą Pata Metheny – Beyond The Missouri Sky, albo duet z Gonzalo Rubalcabą – Land Of The Sun. Są też niezliczone płyty na których Haden gra w najróżniejszych składach jako sideman. A jeśli ktoś już chce mieć audiofilskiego Hadena – zawsze może wybrać None But The Lonely Heart z Chrisem Andersonem lub Private Collection (obie pozycje z Naim Records).

Charlie Haden & Antonio Forcione
Heartplay
Format: CD
Wytwórnia: Naim
Numer: CCD098

Brak komentarzy: