11 lipca 2010

Tom Harrell - Live At Village Vanguard

Tom Harrell – dzisiejszy bohater, to jeden z moich cichych faworytów. Obok Pata Martino, to jeden z tych, którzy znani są raczej muzykom niż szerszej publiczności i częściej pojawiają się wymieniani w wywiadach innych jako muzyczna inspiracja, niż w recenzjach własnych płyt. Tom Harrell to człowiek żyjący muzyką i dla muzyki. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem go na scenie, w 1998 roku na Jazz Jamboree w Warszawie w zespole akompaniującym Helen Merrill, zrozumiałem co to naprawdę znaczy. Cichy, skupiony, skulony, wycofany i niepozorny, ściskający kurczowo trąbkę brodacz. Ożywał jedynie wtedy, kiedy przychodził czas na jego solo. I wtedy grał tak, czytelnie, klarownie i emocjonalnie, jak chyba nikt inny. Każdy dźwięk w jego grze miał swoje miejsce, mimo, że zwykle nie grał oszczędnie, każda nuta miała swoje logiczne miejsce i uzasadnienie. Grał tak, jak w zasadzie nikt inny na trąbce. To nie przypadek, że to muzyk muzyków, tak jak Pat Martino, czy Zbigniew Seifert.

Tom Harrell, Jazz Jamboree 1998, Warszawa

Tak samo jest z jego kompozycjami, nie są łatwe, a jednocześnie szalenie uporządkowane, dające miejsce na improwizacje, nietrywialnie, ale pozostające na długo w pamięci. Później widziałem go jeszcze ze dwa razy na żywo w mniejszych składach. Z różnych chyba już nigdy później nie był w Polsce.

Dzisiejsza płyty jest bardzo charakterystyczna dla jego dość bogatej dyskografii. Zawiera w większości jego własne kompozycje nagrane w składzie klasycznego jazzowego kwintetu z saksofonem jako drugim instrumentem solowym, w towarzystwie wyrobionej jak niewiele innych na świecie publiczności w nowojorskim klubie Village Vanguard. Nagranie pochodzi z 2001 roku. Tom Harrell gra sporo, jednak pozostawia, tak jak każdy prawdziwy lider dużo przestrzeni pozostałym członkom zespołu. Na saksofonie tenorowym gra Jimmy Green, wieloletni partner Harrella. Już od pierwszego utworu czuje się porozumienie między Greenem i Harrellem. Wrażenie robią zarówno partie solowe Greena, jak i jego gra unisono z liderem. Cały zespół stanowi jednak z założenia tło i tworzy przestrzeń dla trąbki lidera.

Tom Harrell nie jest wirtuozem trąbki. Oszczędnie dawkuje dźwięki, choć potrafi również zagrać szybkie pasaże. Ma niepowtarzalny ton, nienaganną artykulację i niezwykle poukładany a zarazem emocjonalny sposób improwizacji.

Live At The Village Vanguard to płyta, do której często wracam. Jest niezwykle solidnym kawałkiem jazzowego grania, przyprawionym przepięknymi improwizacjami lidera.

Wiele lat po pierwszym występie na żywo Toma Harrella, który widziałem w 1998 roku w Warszawie, przeczytałem w znakomitej książce Olivera Sacksa – Musicophilia – Tales Of Music And The Brain (w polskim tłumaczeniu, które ukazało się niedawno – Muzykofilia), prawdziwą historię życia Toma Harrella. Ten ciężko chory na schizofrenię muzyk pozostający właściwie w ciągłym letargu, ożywa jedynie wtedy, kiedy gra. Stąd też jego zachowanie na scenie. Każda jego płyta, każdy występ na żywo wart jest uwagi, a Live At Village Vanguard jest doskonałą dokumentacją talentu i pasji tego niezwykłego muzyka.

Tom Harrell
Live At The Village Vanguard
Format: CD
Wytwórnia: Bluebird / RCA
Numer: 090266391028

Brak komentarzy: