14 lutego 2011

Grammy 2010

Dzisiejszej nocy rozdano nagrody Grammy. Generalnie nie jestem jakimś wielkim obserwatorem tego rodzaju wydarzeń. To raczej wydarzenie towarzyskie i branżowe, jednak artystom obdarowanym statuetkami pewnie w karierze to nie przeszkadza, szczególnie tym początkującym. Tego rodzaju uroczystości mogą być jednak okazją do ciekawych socjologicznych obserwacji i wyciągania wniosków na temat tego, dokąd zmierza muzyczny rynek, a wraz z nim gusto mocno sterowanej marketingiem masowej publiczności. W tym roku dla wielbicieli dobrej muzyki, ciekawej i niebanalnej muzyki było wyjątkowo dobrze.

Nominowany w bodajże 5 kategoriach niejaki Justin Bieber nie dostał żadnej statuetki, co należy uznać za prawdziwy triumf rozsądku i muzyki nad kolorowymi pisemkami dla nastolatków i marketingową machiną. W dodatku w jednej z ważniejszych kategorii – Best New Artist wygrała z nim Esperanza Spalding. To dość zadziwiające wydarzenie, kiedy w takiej kategorii z popowym idolem nastolatek wygrywa dość awangardowa jazzowa kontrabasistka, która w dodatku ma już za sobą kilka wybornych płyt i parę lat kariery… No cóż, Grammy rządzi się czasem dziwnymi prawami, jednak taki triumf jazzu nad Justinem Bieberem powinien być dziś powodem do świętowania dla wszystkich, którzy słuchają muzyki, a nie czytają plotki o celebrytach.

W kategorii Best Pop Collaborations With Vocals tytułowy utwór z w sumie niezbyt udanej płyty Herbie Hancocka – The Imagine Project z udziałem Jeffa Becka na gitarze i śpiewającej całkiem serio Pink pokonał dość tandetnego Eltona Johna, a przede wszystkim wygrał z Lady Gagą, Beyonce, Kate Perry i Eminemem. Czyżby świat wracał do normalności? O tej płycie i wyróżniającej się na niej w nagrodzonym utworze zaskakująco odmienionej Pink pisałem tutaj:


Jeff Beck oprócz udziału we wspomnianym powyżej nagraniu Herbie Hancocka dostał również dla siebie dwie statutki w kategoriach Best Pop Instrumental Performance za Nessum Dorma i Best Rock Instrumental Performance za Hammerhead – oba utwory z wyśmienitej płyty Emotion & Commotion o której pisałem tutaj:


Jeff Beck był jeszcze nominowany za wyśmienity duet z Joss Stone z tej samej płyty, jednak w kategoriach Best Rock Performance By A Duo Or Group With Vocal i Best Rock Album przegrał z muzykami, których nie znam. Artysta przyjeżdża w czerwcu do Warszawy na koncert. Jeśli ktoś jeszcze nie ma biletu, to trzeba się spieszyć, bo zapowiada się wydarzenie najwyższego światowego formatu. Oba nagrodzone utwory znalazły się również w wersji koncertowej na opisywanej niedawno płycie z festiwalu Crossroads 2010:

Neil Young wygrał z młodym pokoleniem kategorię Best Rock Song.

W kategoriach jazzowych – Stanley Clarke pokonał Trombone Shorty’ego (według mnie powinno być odwrotnie), a Herbie Hancock wygrał z Keithem Jarrettem – tu też wolę Body & Soul Jarretta z Jasmine od kolejnej nagrody dla Imagine Project (Best Improvised Jazz Solo). Czy Moody 4B to lepszy album od Historicity tria Vijaya Iyera ? Mam wątpliwości. Być może to rodzaj pośmiertnej nagrody dla Jamesa Moody za całokształt… O Historicity pisałem tutaj:


Trochę żal Rosanne Cash, która ze swoim wybornym albumem The List przegrała w kategorii Best American Album z jeszcze lepszym You Are Not Alone w wykonaniu Mavis Staples.

Kategoria Best Traditional Blues Album to kolejna kategoria, gdzie wygrał rozsądek i tradycja nad kuriozalną nominacją – zwycięzcą został duet Pinetopa Perkinsa i Willie Big Eyes Smitha pokonując nominowaną w tej kategorii Cyndi Lauper.

W kategorii Best Traditional World Music Album wygrał opisywany przeze mnie całkiem niedawno album Ali And Toumani:


Grammy dostali też za nowe płyty Bela Fleck, Pete Seeger.

1 komentarz:

sam pisze...

Akurat pięknie sie złożyło bo ostatnią płytę Joe Lovano "Bird Songs" gdzie na kontrabasie gra Esperanza Spalding. Dobrze, że się zmieniają tzw. "tryndy" i gwiazdki jednego utworu nie dostaja nagród.