22 czerwca 2011

Jeff Beck - Sala Kongresowa PKiN, Warszawa, 21.06.2011

Wczoraj w Sali Kongresowej wystąpił Jeff Beck. Największy z żyjących gitarzystów jest w życiowej formie. Potwierdził to każdą zagrana nutą. Fani mogą teraz godzinami rozpamiętywać, których to utworów nie zagrał. Ważne jest, że był, zagrał, pokazał wszystkim zgromadzonym na sali fanom, że to co znamy z płyt to nie studyjna produkcja i wielokrotnie powtarzane i edytowane solówki. To żywa, prawdziwa i niezwykle przemyślana muzyka.

Jeff Beck

Lekkość z jaką Jeff Beck gra swoje gitarowe pasaże jest niewiarygodna. Sprawność, z jaką porusza się po bardzo szerokiej muzycznej tradycji jest niepowtarzalna. To, jak jego gitara śpiewa każdą melodię jest zupełnie niewiarygodne i niespotykane. Niezależnie od tego, czy gra „How High The Moon” Morgana Lewisa i Nancy Hamilton (z repertuaru Les Paula), „Little Wing”Jimi Hendrixa, swoje własne rockowe kompozycje – jak „Hammerhead”, czy przeboje The Beatles, Marvina Gaye’a czy innych klasyków, w tym Giacomo Pucciniego, jego gitara w niewiarygodny sposób opowiada historie w sposób niedostępny dla wielu bardzo sugestywnie śpiewających wokalistów.

Jeff Beck


Jeff Beck

Cytując klasyków (w tym samego Jimi Hendrixa) Jeff Beck zachowuje swój własny styl, nie kopiuje, niczego nie udaje. Jest sobą, nie ściga się technicznie z wirtuozami gitary, nie musi. Jest po prostu najlepszy. Wyprzedza wszystkich o lata świetlne.

Jeff Beck

Ze zrozumiałych względów, na płytach, nawet tych koncertowych zespół pozostaje w cieniu lidera. Co innego na estradzie. Bez zbędnych popisów mających wzbudzić chwilowy entuzjazm publiczności, bez tanich scenicznych chwytów, każdy z członków zespołu dostał wczoraj szanse pokazania, że nie znalazł się na scenie przypadkiem.

Narada Michael Walden to perkusista wybitny, lista zespołów w których grał i płyt na których możemy usłyszeć jego bębny przypomina opasłą histrorię muzyki rockowej i jazz rocka. Z Jeffem Beckiem gra dużo, momentami być może zbyt wiele, jednak jeśli skupić się jedynie na momentami zupełnie nieprawdopodobnych figurach rytmicznych, które są gdzieś w tle gitarowych solówek, trzeba docenić jego muzyczną inwencje. Kiedy dostaje więcej miejsca potrafi zagrać solówke godną największych mistrzów gry na mocno rozbudowanym zestawie perkusyjnym.

Rhonda Smith okazuje się być nie tylko członkiem sekcji rytmicznej tworzącym solidny rockowy fundament dla lidera. Potrafi też zadbać o swoje własne show, zarówno grając solo, jak i śpiewając bluesa – jak „Rollin’ And Tumblin’”, czy naśladując wokal Mary Ford w „How High The Moon”. Przy okazji – wyjaśniła się na koncercie moja wątpliwość związana z płytą koncertową:

Wokal w „How High The Moon” to z pewnością Rhonda Smith.

Jason Rebello to klawiszowiec idealny do zespołu. Potrafi zaśpiewać, uzupełnić dobrze wybranymi brzmieniami dźwięki gitary, a także toczyć muzyczny dialog z perkusitą. A jeśli jest nim Narada Michael Walden – to zadanie doprawdy niełatwe.


Jason Rebello

Podsumowując, Jeff Beck to artysta wybitny, skromny i skupiony na muzyce. Wczoraj dał wyśmienity koncert dla licznie zgromadzonych fanów. Był chyba nieco zaskoczony rozmiarami zupełnie zasłużonej owacji jaką zgotowała mu warszawska publiczność.

Narada Michael Walden, Rhonda Smith, Jason Rebello, Jeff Beck

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

dobrze i rzeczowo napisana recenzja!

Anonimowy pisze...

Też byłem,widziałem i.... słyszałem.Cóż można dodać ? Mam tylko nadzieję że zachęcony owacją stęsknionej za nim polskiej publiczności Beck zawita jeszcze nie raz w nasze strony.

jam pisze...

I ja byłem i do dziś jestem pod wrażeniem. Nie będę go porównywał z innymi Wielkimi, bo nie w tym rzecz. Interesuje mnie inna sprawa, czy jest (lub będzie) DVD z tego koncertu. Będę wdzięczny za wszelkie informacje na ten temat.
Mój adres jam46@wp.pl