18 czerwca 2011

Jimmy Smith - Jimmy Smith Plays Fats Waller

Dzisiejsza płyta jest ciekawą pozycją w dorobku nagraniowym Jimmy Smitha z lat sześćdziesiątych. Album został zarejestrowany w 1962 roku. Początek lat tej dekady to był okres, kiedy Jimmy Smith nagrywał dużo, a może nawet czasem za dużo. Wśród jego płyt są pozycje wybitne – jak choćby „Bashin’”, „A New Sound… A New Star… Jimmy Smith At The Organ”, czy „Live! Root Down”. Są też nieco słabsze, ale ciągle nie słabe, takie jak  choćby opisywana ostatnio „Back At The Chicken Shack”:


Są też takie, w których producenci i chęć zdobycia popularności nieco przesadzili, jak choćby „Christmas Cookin’”.

Dzisiejsza płyta jest jednak dość niezwykła. W większości nagrań Jimmy Smithowi towarzyszli znani gitarzyści – jak choćby Grant Green, czy Kenny Burrell. Na innych albumach jego partnerami byli między innymi Lou Donaldson (saksofon altowy), Jackie McLean (saksofon altowy), czy Blue Mitchell (trąbka). Na „Jimmy Smith Plays Fats Waller” muzycy towarzyszący liderowi są zdecydowanie mniej znani. To gitarzysta Quentin Warren i perkusista Donald Bailey. Quentin Warren to z pewnością nie jest muzyk klasy Kenny Burrella, czy Granta Greena. Paradoksalnie – to jest właśnie zaleta dzisiejszego albumu. Muzyka od pierwszej do ostatniej nuty należy do lidera. Tak więc to nie jest klasyczny duet hammondowo – gitarowy, jakich wyśmienitych znajdziemy wiele w dorobku lidera. To właściwie solowy album z niewielkim dodatkiem perkusji i gitary rytmicznej. To dużo wibrujących długo wybrzmiewających brzmień wirującego głośnika. W moim wydaniu z serii Rudy Van Gelder Edition poddanej remasteringowi ciągle pozostało wiele dźwiękowego tła działającego instrumentu, co jest wyraźnie słyszalne, szczególnie w cichych partiach i końcówkach utworów. Słychać mechanizm obracający Leslie i pracę organowych manuałów. Mnie to nie przeszkadza, choć nie wiem, czy to zabieg celowy, czy nie dało się więcej z oryginalnego materiału wycisnąć w czasie remasteringu. Jak znajdę gdzieś oryginał analogowy, chętnie porównam…

Kompozycje zarejestrowane na płycie nie są wszystkie autortwa Fatsa Wallera, co może odrobinę sugeruje tytuł albumu. To również standardy często przez tego pianistę grywane i nagrywane. Są w repertuarze płyty również kompozycje, których Fats Waller nigdy nie nagrał, a nawet jedna, która powstała już po jego śmierci. Trzeba pamiętać, że pomimo tego, że Fats Waller uchodzi za pionera jazzowej gry na organach, tych tradycyjnych, piszczałkowych i tych wynalezionych na krótko przed jego śmiercią – elektrycznych organach Hammonda, to tak naprawdę nagrał dużo więcej z użyciem fortepianu. A jego organowe nagrania są ważne dziś jedynie z historycznego, a nie muzycznego punktu widzenia.

Tak więc sama postać Fatsa Wallera wydaje się być dość luźno związana z muzyką z „Jimmy Smith Plays Fats Waller”, ale to w sumie mało ważne. Może tej płycie brakuje nieco blueowego ognia i rytmicznej energii, jaką znamy z wielu nagrań Jimmy Smitha, jednak jeśli lubicie ten niepowtarzalny dźwięk, którego do dziś nie potrafią imitować najdoskonalsze syntezatory, chcecie wiedzieć skąd inspiracje czerpała młoda Rhoda Scott,a także macie ochotę na Jimmy Smitha w postaci skoncentrowanej, biegnijcie do sklepów po dzisiejszą płytę.

Jimmy Smith
Jimmy Smith Plays Fats Waller
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note
Numer: 5099921536922

1 komentarz:

Ultima_Thule pisze...

Jimmy Smith At The Organ 1957 to naprawdę dobre 4 kawałki składające się na tę płytę.