10 października 2011

Chick Corea & Stefano Bollani – Orvieto


Wzorcem duetu fortepianowego w mojej głowie na zawsze chyba pozostanie płyta „An Evening With Herbie Hancock & Chick Corea In Concert”. Na „Orvieto” znajdziemy połowę tego niezwykłego duetu – Chicka Corea i trudnego do sklasyfikowania włoskiego pianistę – Stefano Bollani.

Sylwetki Chicka Corea z pewnością fanom jazzu przedstawiać nie trzeba. Stefano Bollani to dużo młodszy, klasycznie wykształcony pianista, nagrywający od kilku lat dla ECM. We Włoszech jest jedną z ważniejszych osobowości jazzowego fortepianu. Potrafi zagrać wszystko, ma na koncie zarówno nagrania muzyki klasycznej, awangardowego jazzu, czy włoskiego popu. We wszystkich jego nagraniach, które znam słychać klasyczne wykształcenie i doskonałą technikę pianisty.

Z pewnością Chick Corea mógłby zagrać z każdym pianistą. Co sprawiło, że zagrał właśnie ze Stefano Bollanim? Czyżby to znowu magiczna intuicja Manfreda Eichera? Ileż to już z pozoru nie mogących się udać układów personalnych udało się dzięki niemu…

„Orvieto” to zupełnie świeża nowość. Album ukazał się we wrześniu, a muzyka została zarejestrowana 30 grudnia 2010 roku w Orvieto we Włoszech – zgodnie z tytułem albumu.

Część zagranego na koncercie, bowiem „Orvieto” to nagranie koncertowe, materiału jest w całości improwizowana, część wcześniej zaaranżowana. Bez trudu można te części płyty od siebie odróżnić. Wspólna improwizacja du pianistów to sztuka niezwykle trudna. W wykonaniu Chicka Corea i Stefano Bollani nie sprawdziło się to zbyt dobrze. Zdecydowanie lepiej wypadają znane tematy, w dużej części o mnie lub bardziej południowoamerykańskim rodowodzie. Te są zagrane z dużą klasą, zaś improwizacje sprawiają wrażenie nieco chaotycznych i pozbawionych myśli przewodniej.

Między muzykami nie ma jednak takiego magicznego porozumienia, jak pomiędzy Chickiem Corea, a Herbie Hancockiem, czy Gonzalo Rubalcabą. Jednak porównanie do takich absolutnych wzorców fortepianowych duetów jest dla „Orvieto” nieco krzywdzące. To jednak wyśmienita płyta, której brakuje sporo do bycia genialną, ale takie albumy nie powstają na zawołanie. To nie jest wina ani Stefano Bollaniego, ani Chicka Corea.

„An Evening With Herbie Hancock & Chick Corea In Concert” to płyta jedyna w swoim rodzaju, a „Orvieto” tylko wyśmienita.

Moim ulubionym fragmentem jest „Armando’s Rhumba”. Który to już raz ta kompozycja sprawdza się wyśmienicie w autorskim wykonaniu. Przez lata ten utwór stał się znakiem rozpoznawczym artysty i żelaznym repertuarem jego koncertów.

W realizacji technicznej nagrania brakuje nieco mikrodetali pochodzących z sali, jedynie między utworami pojawiają się krótkie oklaski. Słuchacz zostaje usadowiony gdzieś w pobliżu stojących blisko siebie fortepianów. Całość jest też zrealizowana wyjątkowo cicho w stosunku do innych płyt fortepianowych. To nie jest wadą, chyba, że słuchacz dysponuje wzmacniaczem pracującym lepiej na niskich poziomach wzmocnienia.

W wielu realizacjach duetów fortepiany są podzielone pomiędzy kanały stereo. Tutaj, prawdopodobnie celowo nagranie zrealizowano inaczej, prawdopodobnie w celu zbliżenia, realizacyjnego sklejenia dźwięków. Technika pianistów jest jednak różna i mimo tego wnikliwi słuchacze bez trudu podzielą sobie w głowie dźwięki między obu wykonawców.

„Orvieto” nie jest albumem powalającym na kolana od pierwszych dźwięków. Wymaga od słuchacza nieco poświęcenia i uwagi, jednocześnie wciągając nieco nieśmiało w świat świetnie zagranych dźwięków. Płyty chce słuchać się wiele razy, a to znak, że to dobrze zagrana muzyka.

Spodziewałem się po tej płycie nieco więcej, a to jest tylko bardzo dobra płyta…

Chick Corea & Stefano Bollani
Orvieto
Format: CD
Wytwórnia: ECM
Numer: 602527796925

Brak komentarzy: