07 października 2011

John Scofield Quartet, Amadou & Mariam – Sala Kongresowa, PKiN, Warszawa, 6.10.2011


Samo połączenie wydawało się być dziwne, ale nie tak dziwne połączenia sprawiały, że trudna do zapełnienia Sala Kongresowa w Warszawie zapełniała się prawie w całości. Tym razem kompletu nie było, choć biorąc pod uwagę obfity program koncertowy w październiku i listopadzie frekwencję można uznać za zadowalającą. Trudno określić, na którą z części koncertu przyszła publiczność, bowiem obyło się bez zwyczajowych kuluarowych migracji w części nieco mniej interesującej.

John Scofield

Dla mnie bohaterem wieczoru miał być John Scofield z projektem nazywanym Jazz And Soul Gala. Trzeba przyznać, że zamiast zaproszonych do zespołu muzyków – Nigella Halla grającego na elektrycznym fortepianie Fendera i śpiewającego, basisty Andreasa Hessa i bębniarza Terrence’a Higginsa wolałbym zobaczyć skład i repertuar z ostatniej płyty Johna Scofielda – „A Moment’s Peace”, której recenzję przeczytacie tutaj:


Nie oznacza to jednak skreślenia od razu nieznanego składu i repertuaru bardziej w stylu albumu „Piety Street”. Sekcja miała być bardziej bluesowa i rockowa. Była niestety nijaka. Zabrakło charyzmy i scenicznej energii. Sama gitara Johna Scofielda nie wystarczała. Zresztą wybrana formuła muzyczna spowodowała, że lider raczej uzupełniał pracę sekcji barwą swojego instrumentu, nie pozwalając sobie na dłuższe solowe improwizacje.

Nigel Hall

Całość zabrzmiała tak, jakby nikt na scenie nie wierzył w sukces tego programu. Ot, zagrali, zainkasowali honorarium i pojechali na następny koncert. Z pewnością nie była to katastrofa. Jeśli ktoś jest fanem Johna Scofielda i zna jego płyty, a także widział go wiele razy w lepszych koncertowych wydaniach, to na swojego idola się nie obrazi. Szczególnie, że niedawno dostaliśmy znakomity studyjny album „A Moment’s Peace”. Z pewnością jednak nowych zwolenników taki koncert artyście nie zapewni.

John Scofield

Ja od Johna Scofielda oczekuję więcej, szczególnie w tak dużej sali. Taki koncert w klubie byłby dobrym codziennym muzycznym wydarzeniem.

W drugiej części wystąpił zespół afrykańskich artystów z Mali – Amadou & Mariam. Dla mnie Mali to przede wszystkim Ali Farka Toure. O tym wydarzeniu mogę tylko napisać, że koncert się odbył. Jego zawartość muzyczna to był klasyczny afrykański pop, o tyle dobry, że z małą dawką psujących taką muzykę brzmień elektronicznych. Ja wolę nieco bardziej rdzenną i prawdziwą afrykańską muzykę. Choć z pewnością Amadou & Mariam mają na świecie wielu fanów… Mnie nie przekonali…

Amadou & Mariam

Amadou & Mariam

Mariam Doumbia

Chórek też był...

Brak komentarzy: