10 listopada 2011

Simple Songs Vol. 37


Często temat audycji pojawia się w mojej głowie zupełnie niespodziewanie. Temat wczorajszej w zasadzie był dla mnie oczywisty już przed niedzielnym koncertem Sonny Rollinsa. Relację z koncertu przeczytacie tutaj:


Zawsze pozostawał cień wątpliwości, że koncert może się nie udać. W końcu Sonny Rollins to artysta wiekowy, więc zdrowie i zasób sił mogły stanowić ograniczenie. W końcu okazało się, że swoją witalnością i kreatywnością Sonny Rollins mógłby dziś obdzielić całe pokolenie młodych artystów i jeszcze by zostało. Tak czy inaczej, w ramach wspominania wyśmienitego koncertu przyniosłem do studia garść płyt Sonny Rollinsa. Postanowiłem na inną okazję zostawić płyty na których pełni rolę sidemana. No… może z jednym wyjątkiem, ale o tym na koniec… Tak więc nie będzie dziś nic z wielkich płyt Milesa Davisa. Jednak samych tych największych płyt solowych wystarczyłoby na parę godzin audycji. I znowu w ten sposób powstaje dylemat, co wybrać….

Zacznijmy więc od największego komercyjnego sukcesu Sonny Rollinsa (nie licząc „Tatoo You” Rolling Stonesów – albumu, który sprzedał się zapewne w nakładzie przewyższającym wszystkie najważniejsze płyty naszego dzisiejszego bohatera razem wzięte…). Mam na myśli album „Saxophone Colossus” i kompozycję, chciałoby się powiedzieć.. przebój jazzowy „St. Thomas”. Album pochodzi z roku 1956. Zagrają oprócz lidera Tommy Flanagan na fortepianie (fortepian niezbyt często pojawia się w składach Sonny Rollinsa), Doug Watkins na kontrabasie i Max Roach na perkusji.

* Sonny Rollins – St. Thomas – Saxophone Colossus

Kolejna płyta, bez której szybki i z konieczności czasu antenowego skrócony przegląd solowych dokonań Sonny Rollinsa obyć się nie może, to “Tenor Madness”, podobnie jak „Saxophone Colossus” z 1956 roku. Utwór tytułowy stanowi jedyną w swoim rodzaju bitwę dwu saksofonów tenorowych, kto wie, czy nie najważniejszych w historii jazzu – Sonny Rollinsa i Johna Coltrane’a. Niestety ten utwór trwa ponad 12 minut i dziś się nam nie zmieści. W pozostałych utworach Johna Coltrane’a już nie ma, ale muzyka i tak jest wyśmienita. Posłuchajmy ballady „When Your Lover Has Gone” – zagrają oprócz Sonny Rollinsa, Red Garland na fortepianie, Paul Chambers na kontrabasie i Philly Joe Jones na perkusji.

* Sonny Rollins – When Your Lover Has Gone – Tenor Madness

Teraz będzie jedna z najbardziej popularnych kompozycji Sonny Rollinsa – „Oleo”. Wykonywana przez wszystkich, uniwersalna, grywana przez saksofonistów, trębaczy, pianistów, gitarzystów. Wielokrotnie nagrywana przez Milesa Davisa, w towarzystwie Johna Coltrane’a, Hanka Mobley’a, Wayne Shortera. Chyba nigdy nie nagrany oficjalnie przez Sonny Rollinsa i Milesa Davisa wspólnie… Jeśli ktoś takie nagranie pamięta (z oficjalnej dyskografii), proszę o sygnał…

Zagrajmy teraz dość nietypową rejestrację tego utworu pochodzącą z legendarnego kiedyś bootlegu, który dziś jest dostępny w całkiem dobrej jakości i postaci sprawiającej wrażenie całkowicie legalnego wydania, opatrzonego starannym komentarzem. To będzie kwartet Sonny Rollinsa i Dona Cherry z 1963 roku – koncert zarejestrowano w Stuttgarcie. Zagrają oprócz wymienionych solistów

* Sonny Rollins & Don Cherry Quartet – Oleo – Complete 1963 Stuttgart Concert

W ostatnich latach ciągle zapowiadając nowy studyjny album Sonny Rollins wydaje kompilacje swoich nagrań koncertowych, dając tym, którzy mają okazję posłuchać go na żywo dobra pamiątkę, przypominającą koncert, który widzieli, a wszystkim fanom, którzy z różnych przyczyn na koncerty nie mogli dotrzeć okazję do posłuchania tego, co dzieje się na jego koncertach. Z jednej z tych płyt – „Road Shows Vol. 1” posłuchajmy utworu „Some Enchanted Evening”, z liderem zagrają Christian McBride na kontrabasie i Roy Haynes na perkusji. Nagranie pochodzi z legendarnego koncertu z Carnegie Hall z 18 września 2007 roku.

* Sonny Rollins – Some Enchanted Evening – Road Shows Vol. 1

Na koncercie we Wrocławiu zagrał z Sonny Rollinsem na kontrabasie Bob Cranshaw. To jeden z najwierniejszych liderowi muzyków. Grał z nim już we wczesnych latach sześćiesiątych ubiegłego wieku. Posłuchajmy jednego z takich nagrań, pochodzącego z 1964 roku , z płyty „Now’s The Time!”. Zagrają Sonny Rollins, Bob Cranshaw i Roy McCurdy (perkusja).

* Sonny Rollins – Blue ’N’ Boogie – Now’s The Time!

Nie może dziś zabraknąć słynnego albumu „The Bridge”. Jak można przeczytać w wielu jazzowych publikacjach i kilku dostępnych mniej lub bardziej autoryzowanych biografiach naszego dzisiejszego bohatera, po krótkim pobycie w więzieniu i przymusowej, dość eksperymentalnek kuracji odwykowej, która wyciągnęła Sonny Rollinsa z dość silnego nałogu narkotykowego, nie widząc sensu i nie mając pomysłu na dalsze granie, ćwiczył przez kilka miesięcy w samotności, najpierw w domu, a później, żeby nie denerwować sąsiadów na jednym z nowojorskich mostów. Stąd tytuł później wydanej płyty… Zagrają Jim Hall (gitara), po raz kolejny Bob Cranshaw (kontrabas), i Ben Riley (perkusja). A tak poza wszystkim, to pewnie dziś owi sąsiedzi, jeśli jeszcze żyją, żałują, że już koło Sonny Rollinsa nie mieszkają…

* Sonny Rollins – The Bridge – The Bridge

Na koniec wykorzystam po raz kolejny okazję do prezentacji nagraniu Abbey Lincoln… Może dziś zaśpiewać w związku z tym, że na saksofonie gra Sonny Rollins. Nagranie pochodzi z płyty „That’s Him!” z 1957 roku. Zagrają również Kenny Dorham (trąbka), Wynton Kelly (fortepian), Paul Chambers (kontrabas) i Max Roach (perkusja).

* Abbey Lincoln – I Must Have That Man – That’s Him!

Brak komentarzy: