22 stycznia 2012

String Connection – 2012


Ta płyta tygodnia to trochę na kredyt… Dlaczego? A raczej skąd taka zdolność kredytowa…? Trochę przez sentyment do tego co zespół nagrywał niespełna 30 lat temu. Jak ten czas leci. Choć nawet w czasach swojej największej świetności zespół był zdecydowanie lepszy na koncertach, niż na płytach. Magii koncertów z połowy lat osiemdziesiątych nie udało się nigdy na płytach uchwycić. Ale kto był wtedy na koncercie choć raz, o zespole już nigdy nie zapomni.

Trochę też dlatego, że to pierwsza płyta z 2012 roku, czyli najbardziej nowa z nowości. Choć nie do końca, bo poza tytułem wszystkie inne daty na płycie to rok 2011, łącznie z datą wydania. Być może płyta miała się ukazać pod koniec ubiegłego roku, ale coś się opóźniło.

Trochę dlatego, że z definicji, ale to już zupełnie subiektywne, każde fusion zawierające skrzypce jest lepsze od tego bez skrzypiec. Dlatego też do najlepszych fragmentów tej płyty należy zaliczyć te, w których skrzypce Krzesimira Dębskiego się pojawiają.

Dla kogo jest zatem płyta „2012”? Z pewnością w pierwszej kolejności dla tych, którzy lata świetności zespołu pamiętają. Być może dlatego jest właśnie taka jaka jest. Nieco bardziej uporządkowana, z pewnością mniej szalona, niż te pierwsze. Elegancka i nieco bardziej uniwersalna, mniej ekstremalna. Czyż nie tego oczekuje dziś w swojej większości pokolenie młodych fanów zespołu , teraz starsze o 30 lat? Czy większość z nas nie słucha dziś nieco innej muzyki niż wtedy?

Z pewnością „2012” to doskonałe kompozycje (w większości Krzesimira Dębskiego) i precyzyjnie rozpisane na głosy partie solowe. Może w tym dzisiejszym fusion więcej muzyki ilustracyjnej, niż rockowego pazura i jazzowych harmonii. Z pewnością to świadoma decyzja zespołu. Nie tylko podjęta w związku z upływem lat, ale też doskonale wykonana.

Na szczególną uwagę zasługuje gra Andrzeja Olejniczaka, który ma dziś zdecydowanie bardziej pewny ton. Pozostali członkowie zespołu grają równie dobrze jak przed laty, za wyjątkiem Andrzeja Olejniczaka, który jest jeszcze lepszy i Krzesimira Dębskiego, który gra niestety mniej niż kiedyś. Za to z pewnością komponuje i aranżuje lepiej.

Może też trochę brakuje na płycie gitary, w czasach świetności skład zespołu często był o ten instrument uzupełniany (w roli gitarzysty chyba najlepiej sprawdzał się na koncertach Paweł Ścierański).

Pewnie od String Connection większość z nas oczekuje więcej niż oferuje „2012”, ale to dobra płyta, spróbujcie jej posłuchać bez całego bagażu wspomnień z przeszłości. Spróbujcie też nie zauważyć dwu utworów zaśpiewanych przez Annę Jurksztowicz, one do jazzowej płyty nie pasują, a w konwencji festiwalowo – rozrywkowej być może mogłyby być przebojami, ale mnie o to nie pytajcie, bo takich rzeczy nie słucham.

Dlaczego więc mimo tych wszystkich wątpliwości to płyta warta uwagi? To dobrze zrealizowana, dobrze skomponowana i świetnie zagrana przez zgrany zespół muzyka. Jeśli przyjrzeć się tej płycie bliżej, dojdziemy do wniosku, że zespół przyzwyczaił nas od nieco innego, bardziej rockowego grania i być może takiej płyty oczekiwaliśmy.

Za każdy z wymienionych na początku powodów przysługuje dodatkowa umowna gwiazdka na kredyt, więc w sumie uzbierało się na zasłużoną płytę tygodnia, choć następna powinna być lepsza i jestem pewien, że może taka być.

String Connection
2012
Format: CD
Wytwórnia: Polskie Radio
Numer: 5907812244194

Brak komentarzy: