13 maja 2012

The Dave Brubeck Quartet – Jazz Goes To College


„Jazz Goes To College” … Chciałbym chodzić do takiego college’u… Dziś już takich szkół nie ma. To znaczy są, czasem to te same szkoły co wtedy, w 1954 roku. Tylko muzyka na nich gra zupełnie inna, czasy inne… Chyba, że organizują imprezę dla seniorów…

Na szczęście mamy takie płyty, nie tylko ważne historycznie, ale zupełnie ponadczasowe, zwyczajnie piękne. Muzyka kwartetu Dave Brubecka będzie bowiem z nami zawsze, nawet wtedy, kiedy świat już dawno zapomni o tym, czego dziś słuchają studenci.

Mimo wszystko jednak, chciałbym chodzić do takiej szkoły, gdzie w szkolnych audytoriach i amfiteatrach grywałby w niedzielne popołudnia kwartet Dave Brubecka… To byłoby naprawdę coś…

Pewnie wielu z Was zapyta, czemu akurat ta płyta Dave Brubecka. Przecież z pozoru oczywistym wyborem jest „Time Out” ze słynnym przebojem „Take Five”, albo koncert z Carnegie Hall, albo z Blackhawk… Albo jeszcze z 5 innych wyśmienitych albumów.

To jednak właśnie „Jazz Goest To College” to niewymuszone, zrelaksowane i pełne wyśmienitych partii solowych granie. To także kwintesencja kwartetu Dave Brubecka. Zespołu, jednego z kilku zaledwie tak doskonałych w historii fortepianowych składów. Pamiętajmy, że to ta sama liga, co słynne trio Keitha Jarretta, czy zespołu Billa Evansa. To zwyczajnie najwyższa fortepianowa liga. To również zespół, który nominalnie miał jednego lidera i kierownika muzycznego – Dave Brubecka. To jednak z dzisiejszej perspektywy dość nieuczciwa nazwa – The Dave Brubeck Quartet. Chcąc w pełni odzwierciedlić w nazwie naturę zespołu i muzyki, dziś zapewne powstałby Dave Brubeck / Paul Desmond Quartet, albo nawet Paul Desmond Quartet… Biorąc pod uwagę ilość i jakość partii solowych, Pual Desmond jest co najmniej równym partnerem nominalnego lidera. To także on napisał największy przebój zespołu, wspomniany już „Take Five”. To jednak nastąpiło parę lat po nagraniu „Jazz Goes To College”.

Trudno na tej płycie wskazać najlepsze fragmenty. Jej jedyną wadą jest fakt, że nie mamy tu do czynienia z nagraniem jednego koncertu, ale wybranymi fragmentami kilku koncertów, w dodatku zagranych w różnych salach. Trochę na tym traci atmosfera nagrania. Myślę, że każdy z tych koncertów, z których producenci pobrali fragmenty i umieścili na płycie, wydany w całości byłby świetną płytą… Może takie taśmy gdzieś istnieją i odnajdą się w cudowny sposób, kiedy będzie potrzeba jakiegoś jubileuszowego wznowienia...
Ta płyta, to był też pierwszy większy komercyjny sukces zespołu Dave Brubecka, muzyka, który jk mało kto w tamtych czasach potrafił pogodzić poszukiwanie nowej publiczności – na przykład na uniwersytetach, z całkiem skomplikowanymi harmonicznie kompozycjami i wieloma inspiracjami pochodzącymi z muzyki klasycznej… Autorski pomysł żony artysty, która niestrudzenie organizowała dziesiątki koncertów w całym kraju zaowocował całą serią koncertów i później płyt – „Jazz At The College Of The Pacific”, „Jazz Goest To College” i „Jazz Goes To Junior College”.

Dla mnie to jednak przede wszystkim jedna z najlepszych płyt Paula Desmonda… To dla jego saksofonowych solówek często wracam do tego albumu…

The Dave Brubeck Quartet
Jazz Goes To College
Format: CD
Wytwórnia: Columbia / Sony
Numer: 886975696321

Brak komentarzy: