11 czerwca 2012

Oscar Peterson – Oscar Peterson Plays Porgy & Bess


Oscar Peterson to mój ulubiony pianista w kategorii absolutnej, a zespół, który tworzył przez wiele lat z Rayem Brownem I Edem Thigpenem jest prawdopodobnie najlepszym jazzowym trio wszechczasów… „Oscar Peterson Plays Porgy & Bess” to jeden z pierwszych albumów, które nagrali razem.

Już od końca lat czterdziestych Oscar Peterson grał z Rayem Brownem w duecie, później, co przyniosło serię całkiem udanych nagrań, w zespole grywali na gitarze najpierw Barney Kessel, a później Herb Ellis. W tym składzie muzycy nagrali między innymi arcydzieło, uznawane przez wielu za najdoskonalsze nagranie Oscara Petersona „At The Stratford Shakespearean Festival”. Z pewnością ta płyta znajdzie się kiedyś w naszym Kanonie.

Przyszła jednak pora na perkusistę. Muzycy, pewnie wspólnie, wybrali jednego z mało docenianych wtedy i równie mało docenianego dziś Eda Thigpena. Okazał się wymarzonym partnerem dla wyśmienicie swingujących muzyków. To właśnie swing, ten nowoczesny, oznaczający trudną do zdefiniowania lekkość rytmu, który niekoniecznie jest wyznaczany przez równe, odmierzane przez metronom jednostki czasu, stanie się już na zawsze najważniejszym elementem wszystkich nagrania tria: Oscar Peterson, Ray Brown, Ed Thigpen. Niezależnie od tempa i charakteru kompozycji. Ten sposób gry będzie próbowało skopiować i próbuje do dziś niezliczona rzesza muzyków. Nikt jednak nie potrafi tak zagrać. Nie mam tu na myśli jedynie fortepianu, ale również kontrabas Raya Browna. Już od początkowych nut „I Got Plenty o’ Nuttin’” zagranych jedynie przez kontrabas wiadomo, że będzie się działo i że mamy do czynienia z wybitnym nagraniem.

A dalej jest tylko lepiej. Niezwykła interpretacja „Summertime” – melodii tak ogranej, że doprawdy trudno tu wymyślić coś nowego. „Oh Lawd, I’m On My Way” to chwila dla Eda Thigpena, którego rola w zespole jest zwykle zdecydowanie drugoplanowa, co wcale nie oznacza, że mało ważna. W tym utworze jednak to perkusja jest najważniejsza…

„It Ain’t Necessarily So” – minimalistycznie potraktowana melodia, tempo wolniejsze niż zwykle, ale ciągle pełne swingu…  Tą melodię, podobnie jak „Summertime” Oscar Peterson grywał i nagrywał wielokrotnie, nigdy jednak nie brzmiały one tak doskonale jak na „Oscar Peterson Plays Porgy & Bess” z 1959 roku. Całą muzykę do „Porgy & Bess” Oscar Peterson nagrał jeszcze raz w 1976 roku, tym razem w duecie z Joe Passem. Ale to zupełnie inne nagranie, bowiem wtedy zagrał na klawikordzie, co nie jest łatwym zadaniem w związku z ograniczonymi możliwościami technicznymi tego pradawnego i zupełnie obcego swingowym rytmom instrumentu.

Rok 1959, pierwszy rok działania zespołu w składzie, w jakim nagrano „ Oscar Peterson Plays Porgy & Bess” był dla zespołu niezwykle pracowity. Oprócz mnóstwa koncertów powstał najpierw album „A Jazz Portrait Of Frank Sinatra”, a później, w czasie jednego z najbardziej pracowitych letnich sezonów w historii jazzu, w Universal Recorders w Chicago w ciągu 4 tygodni zespół nagrał 10 albumów z tzw. songbookami wszystkich najważniejszych jazzowych kompozytorów. Niektóre z sesji były tak owocne, że w ciągu jednej nocy powstawały dwa albumy… Później, 12 października, w czasie jednego wieczora powstał album „Oscar Peterson Plays Porgy & Bess”, kończąc rok nagraniem albumu z Benem Websterem  -„Ben Webster With Oscar Peterson Trio”… Tak się kiedyś nagrywało i co niewiarygodne, rynek był w stanie wchłonąć te wszystkie nagrania… Z pewnością kilka z tych albumów trafi do Kanonu Jazzu już niedługo…

Oscar Peterson
Oscar Peterson Plays Porgy & Bess
Format: CD
Wytwórnia: Verve / Polygram
Numer: 731451980725

Brak komentarzy: