21 sierpnia 2012

Jaco Pastorius – Jaco


Być może o tym albumie nie powinno się pisać. Być może należy do gatunku nierecenzowalnych. Z pewnością Jaco Pastorius był postacią magiczną. Jednym z tych nielicznych, którzy nie muszą mieć nazwiska. Każdy fan jazzu, gdy słyszy Jaco.. wie, o kim mowa. „Jaco Pastorius”, album czasem nazywany też „Jaco” to debiut artysty w roli lidera. Być może najbardziej błyskotliwy debiut w historii jazzu. Oceniając ten debiut trzeba pamiętać, że nagrywając tą płytę w 1975/1976 roku Jaco miał na swoim koncie jedynie udział w jednym oficjalnym projekcie studyjnym – równie błyskotliwym debiucie – „Bright Size Life” Pata Metheny i kilka nieoficjalnych nagrań koncertowych.  Miał też wtedy 24 lata.

Biorąc pod uwagę te wszystkie okoliczności – album „Jaco Pastorius” jest jeszcze bardziej niewiarygodny. To nie jest bowiem płyta basisty – wirtuoza, który w przypływie młodzieńczej energii chce wszystkim pokazać, że ma unikalny sound i niepowtarzalny feeling i technikę gry, której do dziś nikt nie potrafi wystarczająco wiarygodnie naśladować. To płyta, na której Jaco Pastorius jest przede wszystkim wyśmienitym liderem zespołu, kompozytorem i aranżerem. A zespół zebrał niewiarygodny, nawet, jeśli część dziś wielkich nazwisk w 1975 roku nie była jeszcze tak wielka. Oto w studio spotkali się z początkującym liderem między innymi Randy Brecker, Michael Brecker, David Sanborn, Wayne Shorter, Herbie Hancock, Hubert Laws i wielu innych.

Oczywiście znajdziecie tu również wiele wspaniałych partii gitary basowej, jednak w żadnej z nich nie znajdziecie taniego efekciarstwa i wirtuozerii. Dla wielu gitarzystów basowych na zawsze Jaco i ten właśnie album pozostanie niedoścignionym wzorem…

Trzeba też pamiętać, że mimo pokręconego życia prywatnego to właśnie „Jaco Pastorius” był początkiem eksplozji kreatywności największego basisty wszechczasów. Jeszcze w tym samym roku na rynku ukazały się „Black Market” Weather Report i „Hejira” Joni Mitchell. Było też kilka innych płyt z gościnnym udziałem Jaco. I to wszystko w parę miesięcy od płytowego debiutu… A za chwilę ruszyła lawina hitów Weather Report – najważniejszego zespołu, w którym Jaco grał przez większość swojej muzycznej kariery.

Takie kompozycje, jak „Continuum”, czy „Portrait Of Tracy” zmieniły oblicze jazzowej gitary na zawsze, a „Donna Lee” przypomniała młodemu pokoleniu o istnieniu Charlie Parkera i pokazała, że Charlie Parkera można grać jeszcze szybciej, niż robił to on sam i nie zgubić charakteru kompozycji…

Jeśli ktoś po wysłuchaniu „Donny Lee” i „Continuum” pomyśli, że Jaco to tylko gwiazda basowych solówek, powinien zwrócić uwagę na „Kuru / Speak Like A Child” – mistrzostwo świata w dziedzinie trzymania rytmu przez basowego gitarzystę wszech czasów. I tak możnaby o każdym z utworów…

To album absolutnie niewiarygodny, mimo tego, że w zasadzie stanowi luźny zbiór mało mających ze sobą wspólnego kompozycji. To nie jest concept-album. To nie jest też album pełen młodzieńczych poszukiwań. To raczej manifest – zobaczcie, potrafię wszystko – grać niemożliwe solówki, niezależnie od tego, czy na gryfie basowej gitary są progi, czy ich nie ma, aranżować, komponować, nagrywać przebojowe piosenki i interpretować ograne na wszystkie strony jazzowe standardy w sposób, jakiego świat jeszcze nie słyszał… I to wszystko w debiucie. Potem bywało różnie, głównie z powodu niezbyt poukładanego życia poza muzyką, ale i tak Jaco Pastorius to geniusz, a „Jaco Pastorius” to z pewnością jego najlepsza jego płyta w roli lidera.

Jaco Pastorius
Jaco
Format: CD
Wytwórnia: Epic / Sony
Numer: ESCA 7625

Brak komentarzy: