04 lutego 2013

Grant Green – The Complete Quartets With Sonny Clark


Gdyby ktoś chciał mieć tylko jeden album Granta Greena, to powinien być właśnie zbiór nagrań „The Complete Quartets With Sonny Clark”. Może jeszcze „Born To Be Blue” – to album nagrany kilka miesięcy później, również  zudziałem Sonny Clarka i „Standards” z 1961 roku. Jednak to właśnie sesje w kwartecie z Sonny Clarkiem powszechnie uważane są za najlepsze nagrania Granta Greena i w tym akurat wypadku z tym zdaniem wielu krytyków i biografów jazzu się jak najbardziej zgadzam.

Nagrania powstały na przełomie 1961 i 1962 roku. Gitara Granta Greena i fortepian Sonny Clarka wyśmienicie się uzupełniają. Ich gra jest jak rozmowa starych przyjaciół, którzy rozumieją się bez słów. We wczesnych latach sześćdziesiątych było sporo tego rodzaju duetów – mój ulubiony – Dave Brubeck i Paul Desmond, równie ulubiony, choć zupełnie inny – McCoy Tyner i John Coltrane, a także J. J. Johnson i Kai Winding. Jest jeszcze nieco wcześniejszy – Clifford Brown i Max Roach, a także nieco dalszy od głównego nurtu jazzu a bliższy rdzennej muzyce bluesowej – Sonny Terry i Brownie McGhee.

Łagodne, miękkie akordy Sonny Clarka tworzą idealny podkład dla pełnej swingu i energii, pozbawionej jednak cienia wirtuozerskiej agresji gry Granta Greena. Nieco późniejszy album „Born To Be Blue” – w którym pojawił się grający na saksofonie Ike Quebec nie ma już tej finezji. Grant Green eksploruje znane melodie i pokazuje je w zupełnie nowy, choć nie odbiegający zbyt daleko od oryginału sposób, wykorzystując jednocześnie możliwości harmoniczne nieproawdopodobnmie trafnie wypełniającego akordami puste miejsca w muzycznej przestrzeni dźwięków gitary, fortepianu Sonny Clarke’a. Skutecznie unika również zbędnej gitarowej wirtuozerii, mimo, że potrafi zagrać szybciej i więcej, niż wielu innych gitarzystów. Stara się zrozumieć melodie i o nich opowiedzieć. Ma na ich temat swoje zdanie i potrafi przedstawić je w niezwykle elegancji, pełen swingu, elegancji sposób. W ten sposób powstaje muzyka, która jak wszystkie największe dzieła gatunku, jest jednocześnie harmonicznie i rytmicznie niebanalna, ale także nadająca się do słuchania w towarzystkie osób, które na hasło jazz uciekają do drugiego pokoju…

Na repertur zebranych po latach pod wspólną nazwą „The Complete Quartets With Sonny Clark” sesji złożyły się jazzowe standardy – głównie Sonny Rollinsa, sporo melodii z desek teatralnych, które już wtedy były uznane przez świat muzyków jazzowych za własne – to utwory Cole Portera, Goerge’a i Iry Gershwin, czy Jule Style i Sammy Cahna i kilka kompozycji lidera. Wśród nich nie ma wykonań słabych, są jednak z pewnością takie, które lubię najbardziej To monumentalne i nietypowe rytmicznie rozwiązanie „I’t Ain’t Necessarily So”, a także zagrany szybciej niż zwykle „The Song Is You”.

To jedna z tych płyt, na których za każdym razem odkrywam coś nowego. Wydaje się zupełnie nieprawdopodobne, że przeważająca większość tej niezwykłej muzyki ukazała się pierwotnie jedynie w Japonii na płytach „Oleo”, „Nigeria” i „Gooden’s Corner”. Później była przez wiele lat niedostępna. Pierwsze wznowienie wydane zostało w końcu lat dziewięćdziesiątych przez Mosaic. Dziś najlepszym zakupem wydaje się być wydany w serii Doubletime przez Blue Note zremasterowany materiał „The Complete Quartets With Sonny Clark”.

Grant Green
The Complete Quartets With Sonny Clark
Fomat: 2CD
Wytwórnia: Blue Note
Numer: 724385719424

Brak komentarzy: