Renaud
Garcia-Fons, geniusz smyczka. Nikt nie gra na kontrabasie smyczkiem tak jak on.
5-strunowy instrument w połączeniu z odrobiną maszynerii umożliwiającej
nagrywanie i odtwarzanie w pętli kolejnych partii daje możliwości wręcz
niezwykłe. Mając takie umiejętności techniczne, jak Renaud Garcia-Fons łatwo
znaleźć się w ślepej, pełnej miałkiego banału uliczce efekciarskiej
wirtuozerii.
Renaud
Garcia-Fons jest bez wątpienia wirtuozem. Nie oczekujcie jednak basowych
zagrywek pod publiczkę. On jest Muzykiem, a ten koncert to Muzyka przez duże, a
nawet bardzo duże M, a niezwykła technika jest jedynie środkiem wyrażania emocji.
Solowe
występy są dla każdego muzyka wyzwaniem. Nie można schować się za nikim nawet
na chwilę. Przejmuje się całą odpowiedzialność nie tylko za własną grę, ale
także za utrzymanie napięcia, różnicowanie tempa i nastroju. Krótko mówiąc –
trzeba uciekać od monotonii.
Receptą
Renaud Garcia-Fonsa jest różnicowanie kompozycji, ale również techniki gry. Ja
najbardziej lubię, kiedy gra smyczkiem. Nie przepadam za momentami, kiedy
pojawia się zbyt dużo wcześniej zagranych i odtwarzanych w pętli z elektronicznego
loopera partii kontrabasu i uzupełniających, przygotowanych wcześniej efektów
perkusyjnych wygenerowanych w całości przy pomocy kontrabasu. Modyfikowanie
brzmienia kontrabasu arkuszami papieru włożonymi pod struny jest muzyczną
ciekawostką. Te wszystkie efekty są jednak użyte z umiarem i służą uzupełnieniu
środków wyrazu. W żadnym wypadku nie zastąpiłyby ani dobrych kompozycji, ani
mistrzowskiej gry na żywo. Największe wrażenie robią jednak utwory zagrane bez
loopów i ampli, jak choćby kompozycja tytułowa – „Marcevol”, czy „Bajo De Guia
(Buleria)”.
Parę
lat temu w Barcelonie zapytałem sprzedawcę w olbrzymim sklepie z płytami o
hiszpański jazz. Odwracając się na pięcie i idąc w swoją stronę odburknął
niezbyt grzecznie, że nic takiego nie mają. Szybko zrozumiałem swój błąd. Jego
kolegę dwie półki dalej zapytałem o jazz kataloński. W ten sposób po godzinnym
wykładzie wyszedłem ze sklepu z torbą płyt i listą miejsc, które powinienem
koniecznie odwiedzić w ciągu kolejnych dni mojego pobytu w Barcelonie, za którą
zresztą szczególnie nie przepadam. Tam właśnie dowiedziałem się o istnieniu
niezwykłego kontrabasisty – Renaud Garcia-Fonsa. On sam urodził się pod
Paryżem, jednak ma zdecydowanie katalońskie korzenie, co słychać w jego muzyce.
A
teraz wypada jeszcze pochwalić wydawcę za kilka spraw. Po pierwsze – wydanie CD
razem z DVD, albo DVD razem z CD, bo w tym wypadku trudno wybrać, który
materiał jest ważniejszy, to świetny pomysł. Zarejestrowanie kameralnego
koncertu za pomocą kilku kamer, uzupełnienie o krótki wywiad z muzykiem i
teledysk nie kosztuje wiele, podobnie jak wytłoczenie dodatkowego krążka.
Materiał video pomaga znaleźć się w środku wybitnego koncertu, a płytę CD można
zabrać do samochodu. Oferuje ona również, przynajmniej w moim systemie odrobinę
bardziej kontrolowany dźwięk. Tak to powinno być. W wielu systemach
odsłuchowych źródło CD jest lepsze niż DVD, które pełni rolę dodatku. U mnie
jest podobnie, choć moje źródło DVD za czasów świetności tej technologii
uchodziło za wzorzec jakości dźwięku. Żeby upewnić się, że mam rację
posłuchałem również fragmentu CD na odtwarzaczu DVD. Nie próbujcie tego, jeśli
macie dobry odtwarzacz CD. Zawsze dźwięk będzie nieco słabszy. Kolejne słowa
uznania dla wydawcy i producentów należą się za to, że nie próbowali dźwięku
udoskonalić jakimś systemem wielokanałowym. To, w szczególności w przypadku
kameralnego koncertu pojedynczego kontrabasu nie miałoby sensu. Nawet jeśli
dodanie kolejnych kanałów poprawiłoby odbieraną przez słuchacza akustykę sali,
to zapewne usłyszeliby to jedynie ci, którzy dysponują dźwiękiem przestrzennym,
w którym jeden głośnik kosztuje 5 razy tyle, co wszystkie urządzenia
elektroniczne, łącznie z lodówką w większości domów rodzimych fanów jazzu.
Reasumując – tak wydane powinny być wszystkie płyty koncertowe – CD i DVD z tym
samym materiałem, bez sztucznych ulepszaczy dźwięku i wydawania fortuny na
produkcję obrazu.
Renaud
Garcia-Fons to Jeff Beck kontrabasu. Nikt nie śpiewa przy pomocy smyczka tak
jak on. Nie trzeba głosu. Nie trzeba słów. To może być równie dobrze rockowy
przebój – „Rock Wandering”, orientalna ballada – „Voyage A Jeyhounabad
(Inspired By Ostad Elahi Sheikh Amiri’s Style), czy mylony hiszpańskim flamenco
folklor kataloński – jak w „Bajo De Guia (Buleria)”, albo zagrana prawdopodobnie
na bis zwyczajna ballada – „Far Ballad”.
Przepiękna
muzyka i tyle. I jeszcze można to wszystko obejrzeć. Kupcie ten album
absolutnie koniecznie!
Renaud Garcia-Fons
Solo: The Marcevol Concert
Format:
CD+DVD
Wytwórnia:
Enja
Numer: 063757958123
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz