29 kwietnia 2013

Herbie Mann - Memphis Underground


Wiem, wiem, to nie jest może arcydzieło. Jednak doskonale nadaje się na majówkę. Ja tą płytę często zabieram do samochodu, żeby rozpocząć dzień od czegoś energetycznego, niebanalnego i jednocześnie niezbyt hałaśliwego. To rodzaj prehistorycznego ambientu muzycznego.

Album powstał w 1969 roku. Słychać w nim przeróżne muzyczne inspiracje, wynikające z nagraniowych doświadczeń muzyków, którzy stworzyli tą niezwykłą płytę. Dziś często pisze się, że to fusion, a ja wolę myśleć, że zwyczajnie grali to co mieli w głowach nie myśląc o grupach docelowych, poszerzaniu potencjalnego grona klientów i innych sugestiach specjalistów od sprzedaży.

Album nagrała grupa wyśmienitych jazzowych muzyków w studiach w Memphis używanych na codzień przez muzyków R&B i gwiazdy pop. Stąd też obecność kilku muzyków, których nazwiska znaczyły w Memphis w końcu lat sześćdziesiątych wiele, a które fanom jazzu nic nie powiedzą.

Repertuar to soulowe przeboje zagrane na jazzowo. „Chain Of Fools” to klasyk Arethy Franklin, „Hold On. I’m Comin’” to przebój zespołu Sam & Dave, „New Orleans” był singlowym przebojem Gary U.S. Bondsa. Tego samego, który do dziś pozostaje aktywnym muzykiem w USA, pozostając raczej nieznanym w Europie. Jeśli pojawia się jako gość specjalny – mało kto potrafi mieć tyle scenicznej energii (ostatnio wystąpił gościnnie choćby na słynnym koncercie Jeffa Becka poświęconym pamięci Les Paula dostępnym na płytach Blue-Ray, DVD i CD – „Rock 'N' Roll Party Honouring Les Paul”). Zestaw uzupełniony jest tradycyjnym amerykańskim standardem muzyki popularnej – „Battle: Hymn Of The Republic” i tytułową kompozycją lidera.

„Memphis Underground” to rodzaj lekkiego smooth jazzu lat sześćdziesiątych. Ten okres różnił się od dzisiejszej rzeczywistości mniej więcej tym, czym różni się ta muzyka od dzisiejszych smooth-jazzowych plastikowych kompozycji. Tą różnicę widać zresztą we wszystkim. Wtedy wszystko było prawdziwe, dziś większość rzeczy udaje coś innego. Chrom na motocyklach wtedy był z chromu, dziś jest lakierem na plastikowych deklach pokrytych błyszczącą farbą. Samochód sportowy wtedy był sportowy, a terenowy był terenowy. Dziś Jeep jest bulwarówką (czyli SUVem), a samochody sportowe mają ekologiczne silniki z układem Start-Stop. Silnik do Harleya projektuje Porsche, a znalezienie notebooka z solidnie wykonaną obudową i klawiaturą, która nie ugina się pod palcami jest prawie niemożliwe.

Album we współczesnej reedycji wydaje się nieco za krótki – to tylko 35 minut muzyki – producentom nie udało się znaleźć żadnych dodatkowych bonusów. Może to i lepiej, to tylko 35 minut, ale biorąc pod uwagę charakter muzyki, kolejne utwory zagrane w podobny sposób nie wyróżniałyby się zbytnio, zamiast tego można słuchać w kółko tych samych kompozycji. Kiedy ugrzęznę w korku w drodze do pracy, czasem uda mi się posłuchać albumu prawie dwa razy. To dobry początek dnia. To chyba najlepsze świadectwo subiektywnie postrzeganej jakości.

Herbie Mann nie był wielkim flecista. Sonny Sharrock i Larry Coryell z pewnością mają na swoim koncie dużo ciekawsze nagrania. Ale do tej płyt wracam bardzo często, co i Wam polecam.

Herbie Mann
Memphis Underground
Format: CD
Wytwórnia: Atlantic / Warner
Numer: 081227358624

Brak komentarzy: