Ciężko
się zmierzyć z tak legendarnymi płytami. Do dziś zapis koncertu z 21 lutego
1954 roku wydawany jest najczęściej w postaci dwu oddzielnych płyt CD – „Volume
One” i „Volume Two”. Za wersję dziś najlepszą należy uznać zawierającą kilka
dodatkowych utworów edycję wydaną w cyklu „Rudy Van Gelder Edition”,
zawierającą kilka dodatkowych utworów. W tym przypadku, jak w wielu innych
pozycjach cyklu, legendarny inżynier miał okazję poprawić nieco swoją własną
pracę, bowiem sam realizował nagranie w 1954 roku i poprawiał je w 2001. Postać
Rudy Van Geldera to jedna z najniezwyklejszych biografii światowej muzyki.
Legendarne
nagrania z 1954 roku zarejestrowane w klubie Birdland firmował kwintet Arta Blakey’a,
choć wymyślona przez członka zespołu – Horace Silvera nazwa funkcjonowała już
od 1946 roku, kiedy to powstał 17 osobowy zespół, pod wodzą perkusisty nazywany
„Jazz Messengers”. Art. Blakey i Horace Silver trzymali się razem już od
założenia wspomnianej 17 osobowej grupy muzyków. Nagranie w składzie z
Cliffordem Brownem i Lou Donaldsonem było ostatnim, oficjalnie wydanym pod
nazwą Art. Blakey Quintet. Zarejestrowany kilka miesięcy później wydany również
w dwu częściach album „At The Cafe Bohemia” firmował już The Jazz Messengers,
który kilka lat później stał się już legendarnym Art. Blakey Jazz Messengers,
zespołem istniejącym ponad 30 lat, który był legendarną wylęgarnią jazzowych
talentów. Dziś trudno ocenić, ile w fakcie przyjmowania do zespołu wschodzących
gwiazd wyczucia i talentu do znajdowania obiecujących muzyków samego lidera, a
ile uczyli się w zespole grając u boku mistrza, twórcy be-bopowej perkusji.
Lista
wielkich mistrzów, którzy jedne z pierwszych profesjonalnych sesji nagraniowych
zaliczyli w składzie Jazz Messengers zajęłaby kilka stron, wymienię zatem
jedynie tych największych – z pamięci, więc całkiem niewykluczone, a nawet
pewne, że o kimś zapomnę… Wśród trębaczy
– zacznę od moich ulubionych – Clifford Brown, Lee Morgan, Freddie Hubbard,
Donald Byrd, ale też młodsze pokolenie – Wallace Roney, Terence Blanchard, czy
Wynton Marsalis. Wśród saksofonistów – Lou Donaldson, Jackie McLean, Hank
Mobley, czy Wayne Shorter, a także niesłusznie dziś zapomniani nieco Nathan
Davis, John Gilmore i Johnny Griffin. Z
młodszego pokolenia – choćby Kenny Garrett i Branford Marsalis. Wśród pianistów
– nie dzieląc już na pokolenia – Wynton Kelly, Kenny Drew, Keith Jarrett i
Mulgrew Miller. Wśród innych muzyków – choćby Curtis Fuller, Reggie Workman,
bracia Robin Eubanks (puzon) i Kevin Eubanks (gitara), Steve Turre, czy Stanley
Clarke. Wielu pominąłem, nie chcąc tworzyć podręcznika historii jazzu, a z tych
nazwisk można złożyć prawie kompletną książkę historyczną.
Art
Blakey Jazz Messengers to jednak przede wszystkim wyśmienite, liczone w
dziesiątki albumy, a matką ich wszystkich jest słynna sesja z Birdland z 1954
roku. W dodatku to jedyne oficjalne nagranie zespołu w składzie z Cliffordem
Brownem i Lou Donaldsonem. Ten pierwszy kojarzony jest przecież przede
wszystkim z innym wybitnym perkusistą ery be-bopu – Maxem Roachem. A Lou
Donaldson oprócz kilku wyśmienitych solowych albumów mnie osobiście kojarzy się
z Jimmy Smithem. Ale to temat na inną opowieść.
Pierwotnie
album ukazał się w 3 częściach, dziś istnieje w dwu, repertuar koncertu to
klasyki be-bopu – kompozycje Horace Silvera, Dizzy Gillespiego, Charlie Parkera
i Lou Donaldsona. Do tego słynna, wielokrotnie używana przez współczesnych
artystów, w tym Quincy Jonesa („Back On The Block”) zapowiedź Pee Wee Marquetta
– legendarnego karła – mistrza ceremonii w Birdland… Te płyty to legenda.
Legendy się nie recenzuje, nie wypada. Zamiast zastanawiać się jakich
przymiotników użyć do podkreślenia genialności tych nagrań, lepiej poświęcić
kolejną godzinę lub dwie na ich setne wysłuchanie…
Art Blakey Quintet
A Night At Birdland Vol. 1
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note / Capitol / EMI
Numer: 724353214623
Art Blakey Quintet
A Night At Birdland Vol. 2
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note / Capitol / EMI
Numer:
724353214722
1 komentarz:
Danke
Prześlij komentarz