22 czerwca 2013

Keith Jarrett / Gary Peacock / Jack DeJohnette – Somewhere

Trio Keitha Jarretta z Gary Peacockiem i Jackiem DeJohnette, to swoisty wzorzec metra, trio doskonałe, być może najdoskonalsze w dziejach gatunku. Podobnie doskonałe zespoły stworzyli jedynie Bill Evans, Oscar Peterson. Z obowiązku przypominania o sławach niedocenionych dołożyłbym jeszcze absolutnie genialne trio Phineasa Newborna Jr. z Paulem Chambersem i Philly Joe Jonesem, ale to nagrania dość trudne do zdobycia.

Właściwie od roku 1994, czyli od nagrania 6 płytowego albumu „Keith Jarrett At The Blue Note - The Complete Recordings” z Gary Peacockiem i Jackiem DeJohnette za każdym razem, kiedy ukazuje się kolejny album tego zespołu zastanawiam się po co i kto go kupi. Kiedy się nad tym zastanawiam, płyta już dawno jest w moim koszyku. Nie potrafię się powstrzymać, choć doskonale wiem, czego się spodziewać i w sumie nie spodziewam się czegoś istotnie lepszego, niż „Keith Jarrett At The Blue Note - The Complete Recordings”. Za każdym jednak razem nagrania zespołu okazują się po raz kolejny intrygujące, stają się kolejnym odcinkiem długiego cyklu odczytywania istoty jazzowych standardów.

Nikt nie potrafi tak jak Keith Jarrett uchwycić istoty znanych melodii, poruszając się na ich granicy, krążąc wokół głównego, znanego publiczności i słuchaczom tematu. Cytując znaną melodię, ale zawsze dodając coś od siebie. Idealnie trafiając w istotne, najważniejsze punkty kompozycji. Każda z melodii zagranych przez dziesięciolecia przez ten zespół ma swoich mistrzów, spora część ma genialne wykonania, takie, z którymi są te kompozycje kojarzone przez większość fanów jazzu.

Przyjrzyjmy się repertuarowi najnowszego albumu tria Keitha Jarretta – „Somewhere”. „Solar” Milesa Davisa ma z pewnością ten wzorzec w nagraniu z albumu, dla którego został napisany – „Walkin’” – tu na fortepianie sam Horace Silver. Z wykonań koncentrujących się na fortepianie warto przypomnieć Gonzalo Rubalcabę z „Montreal Tapes” Charlie Hadena, dość niespodziewanie wyśmienitego Kenny Barrona z albumu „Live At Bradley’s” i Geri Allen z wyśmienitej płyty Wallace Roney’a „Munchin’” z Ravi Coltrane’em, Christianem McBride’em i Kenny Washingtonem. „Stars Fell On Alabama” ma jeden wzór w mojej muzycznej pamięci – solowe wykonania Arta Tatuma.

„Between The Devil And The Deep Blue Sea” to Thelonious Monk – solo na fortepianie z albumu „Solo Monk” i z zespołem z „Straight, No Chaser” i John Lewis z jednej z płyt The Modern Jazz Quartet. „Somewhere” i „Tonight” to Oscar Peterson z „West Side Story” ze swoim najsłynniejszym składem – Ray Brown i Ed Thigpen. „I Thought About You” to niezliczone koncertowe wykonania różnych zespołów Milesa Davisa z których najważniejsze dla mnie są chyba trzy – z Herbie Hancockiem z Plugged Nickel z 1965 roku, z Wyntonem Kelly z 1961 roku z The Blackhawk i jeszcze jedno z Herbie Hancockiem z 1964 roku z albumu „The Complete Concert 1964 / My Funny Valentine + Four & More”. No i oczywiście prawykonanie Milesa ze studyjnej płyty „Someday My Prince Will Come”, ponownie z Wyntonem Kelly na fortepianie.

Czy można zatem w takim towarzystwie powiedzieć coś więcej na temat standardów. Można, ale to potrafi obecnie jedynie zespół Keitha Jarretta. Być może pomyślicie sobie, że ta płyta jest podobna do innych, które nagrało trio w ciągu ostatnich 30 lat. Będziecie mieli rację. Ale to jest album równie wspaniały, jak te poprzednie. W związku z tym, że to bez dwu zdań najlepsze jazzowe trio nieprzerwanie od owych 30 lat, to żadnego dźwięku zagranego przez ten zespół nie można opuścić.

Keith Jarrett / Gary Peacock / Jack DeJohnette
Somewhere
Format: CD
Wytwórnia: ECM

Numer: ECM 2200 / CD 276-6370

Brak komentarzy: