16 marca 2013

The Modern Jazz Quartet – Blues On Bach


Znam zdecydowanie lepsze albumy The Modern Jazz Quartet. Od lat staram się zrozumieć pomysł na tą, nagraną w 1973 roku płytę. Z pozoru to mogło mieć sens. Zespół miał bowiem już wcześniej wiele doświadczeń z muzyką klasyczną, a kompozycje Johna Lewisa i Milta Jacksona od zawsze powstawały gdzieś na pograniczu świata jazzu i muzyki klasycznej. W związku z tym producent namówił zespół do połączenia tych dwu światów.

Jeśli spodziewacie się jednak jakiejś nowatorskiej syntezy gatunków, poszukajcie w innym miejscu. Tym razem nikt nawet nie próbował połączyć czegokolwiek, nie mówiąc już o jakimkolwiek nowatorstwie w tej dziedzinie. Nie wierzę, że wymyślili to muzycy zespołu. Repertuar płyty to następujące jeden po drugiej kompozycje własne członków zespołu i impresje zagrane na bazie znanych kompozycji Jana Sebastiana Bacha.

Spróbujcie posłuchać tej płyty nieco inaczej. Tylko kompozycji własnych, albo tylko Bacha. Będzie trochę lepiej, ale ciągle niezbyt dobrze. To jednak The Modern Jazz Quartet. Wielu zespołom życzę takiej dobrej słabej płyty….. Dla wielu to nieosiągalne. Według mnie „Blues On Bach” to wypadek przy pracy. Co jakiś czas wracam do tej płyty, żeby przekonać się, że może się okrutnie pomyliłem I coś w tej płycie jest. Jakiś ukryty sekret. Tym razem znowu nie znalazłem…

Kolejny raz spróbuję za parę lat. W tym czasie pewnie dziesiątki razy sięgnę pot e najlepsze nagrania The Modern Jazz Quartet, w rodzaju „Django”, „Fontessa”, czy „Concorde”. Jest też „Place Vendome”, ale to dość nietypowa propozycja w repertuarze zespołu, album nagrany wspólnie z The Swingle Singers.

Nie namawiam Was do omijania z daleka albumu „Blues On Bach”. Choć z drugiej strony – fani zespołu znają go pewnie na pamięć tak jak wszystkie inne, niezliczone i w większości lepsze nagrania. Jeśli nie znacie The Modern Jazz Quartet, nie zaczynajcie od „Blues On Bach”. Tytuły kilku zdecydowanie lepszych albumów wymieniłem przed chwilą.

„Blues On Bach” jest chaotyczny. Nie ma w nim myśli przewodniej. Gdyby był pierwszym, albo jedynym nagraniem zespołu, pewnie patrzyłbym na ten album inaczej. Jednak za każdym razem kiedy go słucham, moja głowa bezwiednie odwraca się w stronę półki z dyskografią zespołu…

The Modern Jazz Quartet
Blues On Bach
Format: CD
Wytwórnia: Atlantic
Numer: 081227362928

10 marca 2013

Charles Lloyd & Jason Moran – Hagar’s Song

Pisałem niedawno i płycie Heinza Sauera i Michaella Wolny’ego. Ten album nie zmieścił się w radiowych płytach tygodnia. „Hagar’s Song” to kolejna w krótkim czasie doskonała nowość nagrana przez saksofonistę i pianistę w duecie. Zestawienie Charlesa Lloyda z Jasonem Moranem jest równie wyśmienite. Jest w tych nagraniach spore podobieństwo. Saksofonista zdecydowanie bardziej doświadczony w obu przypadkach zdaje się być liderem duetu, jeśli w takim przypadku można mówić o liderowaniu. W repertuarze pojawiają się covery rockowych i jazzowych standardów, a także kompozycje liderów. 

W obu przypadkach współpraca muzyków nie ma przypadkowego charakteru i nie są to ich pierwsze wspólne nagrania. Jason Moran to przecież członek kwartetu Charlesa Lloyda od paru lat, a takie płyty, jak „Mirror” czy „Rabo De Nube” są wyśmienitymi albumami. Nie śledzę jakoś nadzwyczaj dokładnie zmian składu zespołu Charlesa Lloyda, ale z zawartości mojej półki z jego nagraniami wynika, że Jason Moran zastąpił przy klawiaturze Geri Allen, co oznacza, że stary mistrz musiał w jego grze usłyszeć coś naprawdę ważnego.

Nie ma wątpliwości, że centralną postacią  „Hagar’s Song” jest Charles Lloyd. Jason Moran dostaje szansę bycia liderem jedynie na chwilę, w „Bess, You Is My Woman Now”. Teoretycznie centralną częścią albumu jest niemal 30 minutowa suita skomponowana przez Charlesa Lloyda – „Hagar Suite”. Dla mnie jednak najlepszym momentem, definiującym w zasadzie istotę duetu Charles Lloyd – Jason Moran jest kompozycja Boba Dylana „I Shall Be Released”, pierwotnie umieszczona na płycie zespołu The Band – „Music From Big Pink”. Wcześniejsza wersja zaśpiewana przez samego Boba Dylana znalazła się na wydanej wiele lat później oficjalnie jako część kolekcji „The Basement Tapes”, a wcześniej dostępna w wielu wersjach pirackich.

Dlaczego właśnie „I Shall Be Released” jest kwintesencją stylu całej płyty? Ten utwór nagrywany był dziesiątki razy przez artystów z różnych muzycznych światów, od reggae, pop i muzykę klubową, po awangardowy jazz i minimal. Nie rozumiem w zasadzie czemu. Sam Bob Dylan ma na swoim koncie wiele równie dobrych kompozycji, które nie pojawiają się nigdzie poza jego własnymi albumami i popularnymi kompilacjami „Tribute To Bob Dylan…”. Z „I Shall Be Released” jest inaczej. To rodzaj muzycznego podpisu świętującego właśnie 75 urodziny, co jest wiekiem całkiem dla saksofonisty zaawansowanym. Tu każdy dźwięk jest dokładnie tam, gdzie być powinien. Nie ma ani jednej niepotrzebnej nuty. Jest za to klimat szczególnie dla jazzu cenny, spora część magii, jaką znamy choćby z „Kind Of Blue” Milesa Davisa. Specyficznego i znanego tylko muzykom jazzowym połączenia prostego, wypełnionego prawdziwymi emocjami przekazu z daleką od banału harmonią. To trochę taka muzyka dla wszystkich – tych, co jazzu nie lubią, bo nie znają i tych, którzy uważają proste kompozycje Boba Dylana za zbyt banalne. W wykonaniu Charlesa Lloyda i Jasona Morana ten utwór jest przebojem na miarę „So What”. To oczywiście kwestia czasu, ale jestem przekonany, że za 50 lat, jeśli ktoś w filmie umieści fragment „I Shall Be Released” z „Hagar’s Song”, wszyscy będą wiedzieli, kto gra i po co. To może być kolejny uniwersalny wyznacznik inteligencji i obycia głównego bohatera filmu, czy serialu. Ten utwór może pełnić rolę podobną do „So What” z „Kind Of Blue” Milesa Davisa. Czy będzie miał taki status i będzie rozpoznawany na całym świecie? To już nie zależy od obu muzyków, oni swoje już zrobili. Reszta w rękach fachowców od marketingu i filmowych reżyserów. Reszta płyty jest muzycznie równie wyśmienita, choć brak jej magnetyzmu „I Shall Be Released”. Dlatego też „Hagar’s Song” to nie „Kind Of Blue”, na której nie ma nawet jednego słabszego momentu. Dlatego też od „Kind Of Blue” zaczął się nasz radiowy Kanon., a „Hagar’s Song” to tylko Płyta Tygodnia, ale biorąc pod uwagę ilość nowości, która czeka, od czasem nawet kilku miesięcy na swoją kolej, to tytuł wielce zaszczytny.

Charles Lloyd & Jason Moran
Hagar’s Song
Format: CD
Wytwórnia: ECM
Numer: 602537245505