11 marca 2014

Herbie Hancock, Chick Corea - An Evening With Herbie Hancock & Chick Corea: in Concert

Ten album to zapis niezwykłego koncertu. Oczywiście akustyczny koncert dwóch pianistów to nie jest jakaś szczególnie nowa formuła, choć takie spotkania na samym szczycie nie zdarzają się często. W 1978 roku obaj pianiści – Herbie Hancock i Chick Corea byli na absolutnym szczycie jazzowej sławy. To jednak był dla nich obu również moment niezwykły. Obaj grywali raczej w składach elektrycznych, które były wtedy najmodniejsze.

Herbie Hancock miał wtedy zespół VSOP, który był de facto elektrycznym zespołem Milesa Davisa z początków lat siedemdziesiątych, w którego składzie zaszła jedna zmiana – Milesa zastąpił Freddie Hubbard. Już za kilka lat miał zostać gwiazdą ambitnych dyskotek za sprawą albumu „Future Shock”.

Chick Corea w 1978 roku miał już za sobą nagrania i trasy z Return To Forever. Eksperymentował tez w latach siedemdziesiątych z muzyką awangardową współpracując z Gary Burtonem. Świat nie przyjmował najlepiej jego muzycznych eksperymentów w rodzaju „My Spanish Heart”. Wcześniejsze próby awangardowego grania z Anthony Braxtonem też nie zostały najlepiej przyjęte przez jazzową publiczność. Być może dlatego, ale też za sprawą spotkania w studiu w czasie nagrywania albumu „The Mad Hatter” Chicka Corea obaj muzycy zdecydowali się na nagranie koncertowego albumu „An Evening With Herbie Hancock & Chick Corea: in Concert” i niemal rok później płyty studyjnej „CoreaHancock”.

Myślę, że takie nagranie było ostatnią rzeczą jakiej spodziewali się fani obu pianistów w 1978 roku. Wtedy nie było szczególnie dobrego klimatu do takiego akustycznego grania. Muzycy jazzowi szukali swojego miejsca na rynku raczej starając się grywać na rockowych festiwalach z Carlosem Santaną, czy Jeffem Beckiem niż w filharmoniach, gdzie można było zagrać na dwa akustyczne fortepiany.

Album ukazał się w postaci dwu płyt LP, co od razu czyniło z niego produkt luksusowy. Mimo tego w 1979 roku zajmował długo miejsce w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych płyt jazzowych. Producenci zmuszeni do upchnięcia ponad 35 minut muzyki na czwartej stronie analogowego wydania skompresowali muzykę w sposób niemal uniemożliwiający jej słuchanie. Dlatego właśnie, co zdarza się niezwykle rzadko, nie polecam poszukiwania oryginalnego wydania. W części wydań cyfrowych jako materiału źródłowego użyto płyt analogowych, więc poszukujcie nowych starannych wydań cyfrowych. Upchnięcie 35 minut na jednej stronie płyty długogrającej to pomysł zupełnie bezsensowny. Ktoś jednak pomyślał, że „Maiden Voyage” i „La Fiesta” muszą być razem…

Oczywiście można wskazać wiele fortepianowych duetów, w których każdy dźwięk drobiazgowo zaplanowano. Są też wybitne płyty pianistów indywidualistów – tu pionierem i jednocześnie mistrzem pozostanie pewnie na zawsze Bill Evans – posłuchajcie kiedyś „Conversation With Myself” z 1963 roku. To jednak „An Evening With Herbie Hancock & Chick Corea: in Concert” jest swoistym wzorcem metra fortepianowych improwizowanych koncertów jazzowych.

Herbie Hancock, Chick Corea
An Evening With Herbie Hancock & Chick Corea: in Concert
Format: 2CD
Wytwórnia: Columbia / Sony
Numer: 5099706555124

09 marca 2014

Billy Hart Quartet – One Is The Other

Od premiery ostatniej płyty Billy Harta – „All Our Reasons” minęły niemal 2 lata. O poprzednim albumie napisałem, że to przede wszystkim album wielkiego perkusisty. Przez ten czas Billy Hart nie przestał być genialnym perkusistą. Nie zmarnował tego czasu. Został liderem świetnego zespołu. Dziś jego grupa to zespół czterem osobowości, które tworzą jakość zupełnie zdumiewającą. Dlatego właśnie najnowszy album zespołu jest dużo ciekawszy od poprzedniego, mimo, że „All Our Resons” to nie była zła płyta.

Jazzowych kwartetów było wiele. Często zastanawiam się, czy warto kupić kolejną taką płytę, czy pojawią się na niej dźwięki, których wcześniej nie słyszałem? Nie muszą się takie pojawiać. Nie oczekuję tego od jazzowego klasyka – saksofon tenorowy (Mark Turner), fortepian (Ethan Iverson), kontrabas (Ben Street) i oczywiście lider na bębnach.

Dla mnie „One Is The Other” powinna być podpisana nazwiskiem Ethana Iversona. Nie wiem w zasadzie nic o relacji pomiędzy muzykami w studiu, choć z pewnością Billy Hart z całą swoją wielką dyskografią jest mentorem dla pozostałych. Być może dlatego, ale z pewnością również ze względów marketingowych zespół firmowany jest przez Billy Harta. Może to zabrzmi jak herezja, ale gdyby Ethan Iverson musiał wybierać między The Bad Plus i kwartetem Billy Harta – jestem za tym, żeby nawet na zawsze porzucił The Bad Plus, choć to zespół fantastyczny.

Repertuar złożony jest w zasadzie z kompozycji autorskich członków zespołu. To dobry pomysł, bowiem granie standardów powodowałoby u większości słuchaczy nawet wbrew woli porównania do innych nagrań sprzed lat. Na płycie pojawia się jednak jedna znana melodia – „Some Enchanted Evening”. To oczywiście tylko hipoteza, jednak mam wrażenie, że ta melodia znalazła się na płycie po to, żeby pokazać punkt odniesienia – wykazać przez porównanie, że wszyscy członkowie zespołu potrafią pisać kompozycje wcale nie gorsze niż Richard Rodgers i Oscar Hammerstein II, a raczej Richard Rodgers, bo to on przecież pisał muzykę, a słów w wykonaniu kwartetu Billy Harta brak…

Nie wszystkie oryginalne kompozycje powstały z myślą o tym albumie. „Lennie Groove” to jedna w wczesnych kompozycji Marka Turnera. Mimo ewidentnie post-bopowego charakteru zespołu, płytę wydała wytwórnia ECM – to będzie zupełnie nietypowa pozycja w ich współczesnym katalogu. „Sonnet for Stevie” stanowił dla mnie niezłą zagadkę. Wysłuchałem tego utworu kilka razy i uznałem, że to dla Stevie Wondera. Okazało się, że to prawda, choć ciągle w zasadzie nie wiem dlaczego.. O tym, że Mark Turner miał właśnie Stevie Wondera na myśli przeczytałem w materiałach prasowych później.

Albumy w rodzaju „One Is The Other” nie odkrywają niczego nowego. Każdy fan jazzu ma na półce pewnie wiele podobnych płyt. Nie żałuję jednak ani złotówki wydanej na ten album, zapewniam Was że również nie będziecie żałować. A następny album, który z pewnością powstanie też kupię w ciemno. Takie zespoły dojrzewają. Może czas na album koncertowy?

„One Is The Other” to realny dowód na to, że jazz nie był chwilową modą lat pięćdziesiątych. To sztuka ponadczasowa. Ten album w złotej epoce hard-bopu byłby światowym przebojem. Dziś może się nim stać, jeśli pobiegniecie do sklepu i go kupicie. Możemy razem stworzyć historię…

Billy Hart Quartet
One Is The Other
Format: CD
Wytwórnia: ECM
Numer: 602537597338