08 lipca 2014

MaBaSo (Maseli - Barański – Soltis) – Sunshine Of Your Love

No i mamy nasze polskie Power Trio. Co prawda zamiast gitary jest rodzaj elektronicznego wibrafonu, co sprawia, że po podłączeniu gitarowych przystawek brzmienie może przypominać jak żywo gitarę, ale to ciągle klasyczny rockowy skład. Muzycy dla odmiany, ze zdecydowanie jazzowym rodowodem prezentują z koncertową energią autorski repertuar Bernarda Maselego, uzupełniając go o określający właśnie rockowe korzenie „Sunshine Of Your Love” jednego z pierwszych europejskich zespołów określanych właśnie mianem Power Trio. Dla młodszego pokolenia wyjaśnię – to z poprzedniego wieku – Cream, taki zespół był kiedyś… Starszych za zajmowanie czasu tłumaczeniem oczywistości przepraszam… Wielokrotnie doświadczyłem jednak w rozmowach ze słuchaczami, którzy coraz częściej są nieco ode mnie młodsi, że czasem rzeczy, które wydają się nam oczywiste, takimi wcale nie są.

Ten rockowy standard, to jednak raczej klasyczny koncertowy bis podsumowujący udany koncert, choć muszę przyznać, że akurat ten bis jest według mnie najmniej udanym fragmentem całego albumu. Być może jednak w mojej głowie ten utwór nie może istnieć bez gitary. Z takimi klasykami trudno się zmierzyć. Zostawmy jednak na chwile Cream i zajmijmy się tym, co zespół ma do powiedzenia od siebie.

Nie zawsze trzeba mieć jakieś wyjątkowo odkrywcze pomysły, żeby sporządzić interesującą muzykę. Tak jest właśnie w tym przypadku. Teoretycznie to wszystko już było i to nawet dość dawno. Na płycie usłyszycie stare dobre Walk Away sprzed ponad 20 lat. Usłyszycie brzmienia elektronicznego instrumentu Bernarda Maselego, na którym gra od wielu lat. Niby ciągle tak samo i czasem wydaje mi się, że ciągle to samo. Czy w tym jest coś złego? Czy wieje nudą? To zależy. Jeśli komuś się podoba takie nieco starodawne elektroniczne granie, to będzie zachwycony. Jeśli ktoś nie lubił takich brzmień 20 lat temu, nie polubi i teraz.

Mnie się akurat taka przewidywalność podoba i do najnowszego albumu tria Bernarda Maselego, Michała Barańskiego i Dano Soltisa będę z pewnością wracał. Warto również zauważyć, że pozostali muzycy zespołu też potrafią zagrać dobre solo, w szczególności, biorąc pod uwagę fakt, że w głowach większości słuchaczy będą musieli wygrać wirtualną walkę z takimi osobowościami, z którymi nieodparcie kojarzy mi się brzmienie KATa, jak Krzysztof Ścierański, Marek Surzyn, Krzysztof Zawadzki, czy Paweł Mąciwoda Jastrzębski.

W muzyce Bernarda Maselego zawsze odnajdziecie ciekawe rytmy, nietypowe brzmienia i dobrze napisane melodie. Może nie odnajdziecie na tej płycie jakiejś szczególnie przebojowej melodii, którą będziecie podśpiewywać następnego dnia rano, jednak z pewnością wycieczka na koncert zespołu będzie wyśmienitym muzycznym przeżyciem.

Od lat z muzyki lidera, niezależnie od składu zespołu emanuje niezwykła pozytywna energia. Rejestracja koncertu uchwyciła wiele z tej pogody ducha, takich płyt nie powstaje w Polsce wiele. Dlatego właśnie warto poświęcić chwilę na album „Sunshine Of Your Love”. Ja swoją kopię zabieram do samochodu na wakacje.

MaBaSo (Maseli - Barański – Soltis)
Sunshine Of Your Love
Format: CD
Wytwórnia: Soliton

Numer: 5901571093703

06 lipca 2014

Stan Getz – The Complete Roost Recordings

Komplet 3 płyt CD wypełnionych po brzegi wczesnymi nagraniami Stana Getza to dziś prawdziwa okazja dostępna od czasu do czasu za atrakcyjną, po części zapewne wynikającą z odległego czasu nagrania cenę. „The Complete Roost Recordings” to kolekcja wszystkich nagrań dokonanych w latach 1950-1952 przez Stana Getza dla wytwórni Roost. Tak było jeszcze niedawno, bowiem wydawcy dbają o kolejnych nabywców rozszerzając kolekcję, która początkowo mieściła się na jednym krążku, później na dwu, a dziś liczy 3 płyty, a ostatnie nagrania z tej trzeciej powstały w 1954 roku, kiedy Stan Getz był już niezwykle popularną gwiazdą wytwórni Verve.

Kolekcja jest niezwykłym dokumentem muzycznie opisującym rozwój talentu Stana Getza, obejmującym sesje w kwartecie z Alem Haigiem lub Horace Silverem na fortepianie, nagrania koncertowe, w tym te najważniejsze z tego okresu – z Chicago z klubu Storyville oraz rejestracje kwintetu z Jimmy Raineyem na gitarze. W ostatnich wydania dodawane są jeszcze, pierwotnie wydane w wytwórni Roost rejestracje kwintetu Johnny Smitha z udziałem Stana Getza i pochodzące właśnie z 1954 roku, trochę do całości niepasujące trzy nagrania koncertowe orkiestry Count Basie z udziałem Stana Getza. Całość uzupełniają liczne wersje alternatywne, które, co warto zauważyć, w szczególności w interesie rozsądniejszych, lub zwyczajnie oszczędniejszych słuchaczy, nie wnoszą nic nowego do prezentowanej muzyki. Jeśli więc potraficie gdzieś odnaleźć dwupłytowe wydanie – z muzycznego punktu widzenia jest idealnym wyborem, chyba, że zbieracie ciekawostki orkiestry Counta Basie.

Przystępując do swoich pierwszych nagrania dla Roost w 1950 roku Stan Getz miał 23 lata, ale wcale nie był muzycznym nowicjuszem. Jego muzycznym idolem był Lester Young, co słychać w muzyce nagranej dla Roost, a zresztą to żaden wstyd, po pierwsze dlatego, że Lester Young był na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych idolem wszystkich saksofonistów, a poza tym był wtedy u szczytu sławy i muzycznych możliwości.

Czas pokaże, że ze wszystkich największych saksofonistów to właśnie Stan Getz, będzie najbardziej uniwersalnym z nich, odnajdując się zarówno w klimatach bo-bopu, cool jazzu, trzecionurtowych eksperymentach, jak i wpisując się na trwale na spółkę z Charlie Byrdem w rolę twórców światowego sukcesu bossa novy. Był również jednym z pierwszych nie posiadających żadnych afrykańskich przodków wielkich postaci jazzu, jego rodzice wyemigrowali do USA z okolic Kijowa na początku XX wieku.

Jeśli uważacie, że ta muzyka brzmi dziś jak obiekt muzealny, nie skupiajcie się na brzmieniu i technicznej jakości nagrań. Z pewnością, gdyby użyć dzisiejszego sprzętu, usłyszelibyśmy więcej brzmieniowych niuansów i łatwiej byłoby rozpoznać wtedy właśnie powstające a później rozpoznawalne już na całym świecie brzmienie saksofonu Stana Getza.

Czy można skomentować samą muzykę? Oczywiście, że można. Z pewnością niemal każdą z melodii, które znajdziecie na tych płytach, ktoś kiedyś zagrał ciekawiej. Z pewnością wiele z nich na którymś z późniejszych albumów lepiej zagrał sam Stan Getz. Do takich płyt warto jednak wracać, nie tylko dla przyjemności, ale też trochę po to, żeby wiedzieć, że dzisiejsza muzyka nie wzięła się znikąd.

Stan Getz
The Complete Roost Recordings
Format: 3CD
Wytwórnia: Roost / Capitol / Blue Note

Numer: 724385962226