14 lipca 2015

Wynton Marsalis Quartet – The Magic Hour

Album „The Magic Hour” z 2004 roku, to debiut Wyntona Marsalisa w wytwórni Blue Note. O samej postaci wielkiego niewątpliwie trębacza napisano wiele, a może zdecydowanie za dużo. Jego osoba dzieli od lat środowisko jazzowe w sposób właściwy największym gwiazdom. Tyle tylko, że kiedy ci najwięksi dzielili krytyków i muzyków, a także zwyczajnych słuchaczy na uwielbiających i nienawidzących, zwykle grali coś nowego, równie kontrowersyjnego, bowiem nieznanego i łamiącego wszelkie przyjęte konwencje. Z Wyntonem Marsalisem jest inaczej, on dzieli, bo chce powracać do korzeni.

Zostawmy jednak Wyntona Marsalisa kustosza, Wielkiego Edukatora, strażnika tradycji, jeśli taka w muzyce improwizowanej ma prawo istnieć. Posłuchajmy Wyntona Marsalisa – muzyka, bowiem, mimo wszelkich swoich kontrowersyjnych wypowiedzi jest przede wszystkim genialnym trębaczem i bywa całkiem niezłym kompozytorem. Status supergwiazdy, jazzowego celebryty czasem przeszkadza w graniu dobrej muzyki. Nie jestem ani wyznawcą, ani krytykiem Wyntona Marsalisa. Nie słucham tego co mówi, choć podobno czasem nawet mówi mądrze. Wolę słuchać dobrej muzyki, a tej w obszernym katalogu nagrań Wyntona Marsalisa jest całkiem sporo. Z pewnością do jego najlepszych płyt należy „The Magic Hour”, płyta nagrana w 2004 roku w sposób znany z najlepszych czasów Blue Note, pełna autorskiej muzyki, wyimprowizowanej często ze skromnie nakreślonego szkicu w czasie krótkiej sesji w studio nagraniowym. Tak właśnie powstał album „The Magic Hour”.

Do takiej akcji potrzeba wybitnych muzycznych osobowości. Okazuje się, nie po raz pierwszy, że wybitny lider potrafi złożyć wyśmienity zespół z muzyków drugiego planu. Niewielu potrafi bez zawahania powiedzieć coś więcej na temat Ali Jacksona, Erica Lewisa, czy Carlosa Enriqueza. W towarzystwie Wyntona Marsalisa tworzą doskonały zespół.

„The Magic Hour” to jednak przede wszystkim zjawiskowa i technicznie doskonała trąbka lidera. Dawno temu przeczytałem gdzieś o tej płycie słowa, które zapamiętałem – być może czas nieco je odmienił, ale sens był mniej więcej taki, że w 2004 roku Wynton Marsalis zrobił rzecz niewiarygodną, potrafił wrócić do małej jazzowej formy, do czasów swoich debiutanckich nagrań sprzed 20 lat, do prostych rytmów i niewiarygodnych pokładów lirycznej fantazji, czyli do tego co potrafi najlepiej, a o czym zapominał, kiedy nagrywał ze 199 innymi muzykami, niepotrzebnie obecnymi w studiu i kiedy bardziej zależało mu na nagrodzie Pullizera, niż na dobrym jazzowym albumie.

Dla mnie być może już na zawsze najlepszym albumem Wyntona Marsalisa pozostanie „Hot House Flowers” i może jeszcze 7 płytowe wydanie „Live At The Village Vanguard”, jednak „The Magic Hour” to podobne muzyczne przeżycie i album do którego często wracam, za każdym razem pozostając z żalem, że Wynton robi dziś coś zupełnie innego…

Wynton Marsalin Quartet
The Magic Hour
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note

Numer: 724359790329

Brak komentarzy: