19 października 2015

Bartosz Dworak Quartet – Polished

Bartosz Dworak ma z pewnością doskonały sezon. Sporo koncertuje, nagrywa, zalicza kolejne festiwale i udziela sporej ilości wywiadów. Jest doskonale przyjmowany przez publiczność. Często pojawiające się porównania do Zbigniewa Seiferta są jeszcze może trochę przedwczesne, jednak z pewnością ten startujący do wielkiej kariery skrzypek zasługuje już teraz na uwagę.

Skrzypce to polska jazzowa konkurencja, stąd też wielu rozpoczynających karierę jazzowych skrzypków pojawia się na naszych scenach. To jednak również oznacza, że poprzeczka jest zawieszona na niebotycznym poziomie. W zasadzie od połowy lat siedemdziesiątych historia światowej wiolinistyki jazzowej to Polska sztafeta absolutnie fenomenalnych muzyków. Rolę tych największych przekazywali sobie w różnych okolicznościach Zbigniew Seifert, Michał Urbaniak i Krzesimir Dębski. Dziś światowym numerem jeden jest bez wątpienia Adam Bałdych. Ci najwięksi zawsze jednak mieli za sobą grono muzyków aspirujących do roli kolejnego lidera. Z pewnością do takich należy już dziś Bartosz Dworak.

Muzyczny świat kreowany przez złożony z młodych ludzi kwartet Bartosza Dworaka jest niezwykle dojrzały. Sam lider zdaje się w skuteczny sposób omijać najczęściej trudny do ominięcia fragment rozwoju własnego talentu. Nie usiłuje być wirtuozem, jakby miał świadomość, że nagranie albumu „Polished” z pewnością nie jest jego ostatnią wizytą w studiu. Z pewnością tak nie jest, bowiem jego talent z pewnością wart jest większego uznania.

„Polished” to album wypełniony mniej więcej w połowie kompozycjami lidera, pozostałe skomponował pianista zespołu – Piotr Matusik. W kompozycjach lidera łatwo można odnaleźć fascynacje polską szkołą jazzowych skrzypiec. To najlepszy z możliwych wzorców, nie ma więc w tym niczego niestosownego.

Dla mnie album „Polished” to świadectwo twórczych poszukiwań zespołu, próbka jego możliwości, różnorodnych pomysłów na dalsze muzykowanie. Zmienne nastroje i dynamika utworów. Studyjne wersje koncertowych hitów i nieco bardziej wyważone, skupione na zespołowej aranżacji brzmieniowe eksperymenty. Całość brzmi niezwykle dojrzale i zaskakująco spójnie.

Kariery polskich skrzypków jazzowych rozwijają się zwykle dość podobnie. Biegłość techniczna poparta często klasycznym wykształceniem, otwarty muzyczny świat, rockowe fascynacje prowadzące do prób grania elektrycznego i na koniec powrót do jazzowego mainstreamu, często jako ucieczka od elektroniki. Jeśli uda się pominąć część z tych doświadczeń – mamy do czynienia z niezwykłą eksplozją talentu – tak jak w przypadku Bartosza Dworaka…

Bartosz Dworak to dla mnie jedno z największych odkryć 2015 roku. Z niecierpliwością będę wypatrywał każdej możliwej okazji do posłuchania zespołu na żywo i kolejnych nagrań…

SUPLEMENT: Poszukując nieumieszczonym na okładce informacji o składzie zespołu w internecie odkryłem już po napisaniu podstawowego tekstu, że w niedzielę, 18 października w Wilanowie odbywa się oficjalna koncertowa premiera płyty „Polished”, która jest naszą radiową płytą tygodnia od dnia następnego. W związku z tym jesteśmy wyjątkowo na czasie. Koncert, na który w zasadzie przy odrobinie lepszych warunkach pogodowych mógłbym pójść spacerem wypadł całkiem nieźle, choć sala Wilanowskiego Ratusza z pewnością nie sprzyja atmosferze kameralnych koncertów, trzeba ją jeszcze trochę oswoić…

Tego wieczora muzycy zagrali właściwie tylko i wyłącznie muzykę z premierowego albumu „Polished”, w nieco bardziej rozbudowanych wersjach, dając sobie nieco więcej przestrzeni na solowe popisy. Dla mnie gwiazdą tego koncertu był pianista zespołu – Piotr Matusik, który mimo nie najlepiej zrównoważonego dźwięku, w większości zbyt cichego fortepianu poradził sobie wyśmienicie. Ten młody muzyk potrafi połączyć doskonałą, momentami błyskotliwą technikę ze świadomością gry zespołowej. Jego kompozycje przypominają nieco ballady komponowane dawno temu przez Krzysztofa Komedę. Z pewnością znajdzie kiedyś swój własny język, na to jeszcze przyjdzie czas. Korzystanie z dobrych wzorców nie jest niczym nagannym, wręcz przeciwnie. A to, że „Tulipany”, szczególnie w wersji koncertowej brzmią bardzo „komedowsko” zupełnie mi nie przeszkadza.

To był niezły koncert, choć mam wrażenie, że otoczenie nie było sprzyjające, publiczność również jakby nieco ospała i w części złożona z twarzy, których nie przypominam sobie z jazzowych wydarzeń. Muzyka obroniła się jednak doskonale i pozwoliła zapomnieć o niesprzyjającej aurze za wielkimi oknami Sali Koncertowej ukończonego po wielu latach Ratusza w Wilanowie.

Bartosz Dworak Quartet
Polished
Format: CD
Wytwórnia: Hevhetia
Numer: HV 0091-2-331

Brak komentarzy: