09 listopada 2015

Ella Fitzgerald – Ella Fitzgerald Sings The George And Ira Gershwin Song Book

Nagrań dokonano w najsłynniejszym jazzowym roku 1959. Już sam ten fakt sprawia, że „Ella Fitzgerald Sings The George And Ira Gershwin Song Book” jest zupełnie wyjątkowym wydawnictwem. Wyjątkowy moment w historii amerykańskiej kultury dał światu między innymi „Kind Of Blue” Milesa Davisa, „Time Out” Dave’a Brubecka, „Mingus Ah Um” Charlesa Mingusa, i „Giant Steps” Johna Coltrane’a. Jakby komuś nie wystarczyło dowodów, to zależnie od muzycznego gustu może jeszcze do półki 1959 dorzucić „The Shape Of Jazz To Come” Ornette Colemana, „Portrait In Jazz” Billa Evansa, czy coś w nieco innym stylu – jak choćby debiut Howlin Wolfa, garść hitów Elvisa Presleya, początki białego rocka w wykonaniu Billa Halleya, świetne albumy The Kingston Trio, czy Franka Sinatry – co komu pasuje.

To w zasadzie nie powinno się udać. Żaden producent nie powinien pozwolić na taką sesję. Od razu zaplanowano obszerny materiał, a pierwsze wydanie składało się z 5 płyt analogowych, co znacznie podniosło cenę i z pewnością ograniczyło krąg potencjalnych nabywców. Dziś również takie wydawnictwa sprzedają się znacznie gorzej, niż pojedyncze albumy.

Niemal dwa lata wcześniej Ella Fitzgerald i Louis Armstrong nagrali razem „Porgy And Bess” – album zawierający muzykę George’a i Iry Gershwinów z opery pod tym samym tytułem. Ten album, który był sporym sukcesem, również ukazał się w 1959 roku, w czasie nagrywania „Ella Fitzgerald Sings The George And Ira Gershwin Song Book”. W związku z tym, oraz planowanym wydaniem nagrań z Nelsonem Riddle już za kilka miesięcy, na sesjach muzycy nie zajmowali się w ogóle repertuarem z „Porgy And Bess”, w związku z czym na płytach zabrakło „Summertime”, „It Ain't Necessarily So” i „I Got Plenty O' Nuttin'” – przebojowych melodii znanych wszystkim, których popularność wspierała kinowa wersja „Porgy And Bess” w reżyserii  Otto Premingera w gwiazdorskiej obsadzie z Sidneyem Poitierem i Dorothy Dandridge w tytułowych rolach, która miała swoją premierę również w magicznym 1959 roku.

W dodatku za specjalistę od aranżowania Gershwinów uchodził wtedy Russell Garcia, odpowiedzialny zarówno za album Elli Fitzgerald z Louisem Armstrongiem, jak i nieco wcześniejszą, również doskonałą wersję z Melem Torme i Francis Faye.

Wbrew niemal wszystkiemu Norman Granz postanowił powierzyć misję przygotowania monumentalnej antologii piosenek George’a i Iry Gershwinów Nelsonowi Riddle, znanemu w branży aranżerowi i liderowi orkiestry towarzyszącej w studiu wielu znanym wokalistom i wokalistkom, który wtedy miał już na swoim koncie współpracę z Nat King Colem i Frankiem Sinatrą. Wyszło genialnie. Dziś muzyka z „Ella Fitzgerald Sings The George And Ira Gershwin Song Book” uważana jest za ważny element amerykańskiej kultury.

Ella Fitzgerald i Nelson Riddle kontynuowali później współpracę nagrywając razem kolejne songbooki Jerome’owi Kernowi i Johnny’emu Mercerowi. Te albumy choć świetne, nie powtórzyły sukcesu „Ella Fitzgerald Sings The George And Ira Gershwin Song Book”.

W nagraniach uczestniczył sam Ira Gershwin (George Gershwin zmarł wiele lat wcześniej), który powiedział w jednym z wywiadów, że nie zdawał sobie sprawy jak piękne piosenki udało mu się stworzyć dopóki nie usłyszał ich w wykonaniu Elli Fitzgerald, która była wtedy z pewnością u szczytu swoich wokalnych możliwości.

Często myślę, że być może lepiej wypadłaby wtedy w tym materiale w towarzystwie jazzowego combo prowadzonego na przykład przez Oscara Petersona, z którym miała później nagrać całe mnóstwo muzyki.

Aranżom i sposobie prowadzenia orkiestry przez Nelsona Riddle trudno jednak cokolwiek zarzucić. Stworzył genialną przestrzeń dla wokalistki a wiele jego aranżacji używanych jest do dzisiaj. Nakładające się na siebie i starannie rozplanowane warstwy skrzypiec nie zawsze pasują do improwizowanych partii wokalnych – czego przykładem jest najczęściej cytowany dziś fragment tego obszernego wydawnictwa – „I Got Rhythm”, jednak całość wypada zdumiewająco dobrze. Ja ciągle wolę Ellę Fitzgerald w bardziej jazzowym otoczeniu. Nie zaliczam się z pewnością do wielbicieli orkiestrowych produkcji, jednak w nagraniach z „Ella Fitzgerald Sings The George And Ira Gershwin Song Book” jest jakaś szczególna magia sprawiająca, że często do nich wracam, poszukując wzorcowych wykonań wielu piosenek George’a i Iry Gershwin. Być może to magia 1959 roku, kiedy wszystko się udawało, a może geniusz Elli Fitzgerald albo chirurgiczna dokładność Nelsona Riddle? Z całą pewnością geniusz Normana Granza, który odważył się na taki projekt i po raz kolejny pokazał światu, że coś co udać się nie powinno, jemu udaje się znakomicie.

Album „Ella Fitzgerald Sings The George And Ira Gershwin Song Book” to pozycja absolutnie obowiązkowa, dziś dostępna z wieloma alternatywnymi nagraniami i oferująca zdumiewającą, jak na 1959 rok jakość techniczną niełatwych do zrealizowania orkiestrowych nagrań.

Ella Fitzgerald
Ella Fitzgerald Sings The George And Ira Gershwin Song Book
Format: 4CD
Wytwórnia: Verve / Polygram
Numer: 731453975927

Brak komentarzy: