29 stycznia 2015

Paul Giallorenzo’s GitGo – Force Majeure

Cieszę się, że ciągle powstają takie energetyczne, przypominające dawne czasy, rasowe, pełne pasji płyty. Pianista Paul Giallorenzo jest oczywiście liderem, jednak jego brzmienie uzupełnia nieco staromodnie brzmiący puzon Jeba Bishopa i saksofony Marka Williamsa. Całość brzmi nowocześnie i ponadczasowo.

Kiedy słucham tego albumu wyobrażam sobie, jak piątka odpowiedzialnych za te dźwięki muzyków doskonale bawiła się w studiu, wzajemnie się inspirując i dając z siebie wszystko. Ilością muzycznych pomysłów i twórczej energii zawartej w muzyce zespołu Paula Giallorenzo można napędzić cały roczny katalog niejednej niszowej nowojorskiej wytwórni.

Warto zauważyć, że inspiracji dla wspólnej muzycznej zabawy dostarczają zgrabne i przebojowe kompozycje lidera, a różnorodność dźwiękowych faktur wydobytych z akustycznych, klasycznych instrumentów jazzowego kwintetu przypomina a może i nawet przewyższa najlepsze tego rodzaju formacje.

Zespół tworzą muzycy znani z pewnością wśród bywalców klubów jazzowych w Chicago, jednak ich umiejętności powinny zapewnić wielkie światowe kariery. Nie są nowicjuszami, choć dla wielu odbiorców „Force Majeure” może być pierwszym kontaktem z tymi niezwykłymi muzykami. Te nazwiska warto zapamiętać, bowiem zespół GitGo to nowe wcielenie tak przeze mnie uwielbianego hard bopu. Oprócz lidera, który ma niezwykły talent do pisania prostych, opartych często na jednym akordzie melodii zespół tworzy czwórka równoprawnych muzyków, co w formule hard bopowego kwintetu nie zdarzało się często nawet w czasach świetności gatunku. Na puzonie gra pełnym, rasowym dźwiękiem z niezwykłą techniczną Jeb Bishop. Na saksofonach niezwykle energetyczny Mars Williams. Na kontrabasie tworzący pełen swingu puls zespołu Anton Hatwich, a na bębnach zawsze czujny Quin Kirchner.

Zupełnie niespodziewanym zakończeniem albumu jest wypełniony hipnotycznym reggae utwór „Roscoe Far I” wydłużony wbrew opisowi na okładce do niemal 13 minut poprzez zmiksowanie głównego motywu przebojowo brzmiącej kompozycji lidera w niezwykle nowoczesny sposób, tworzący z niego nadający się do młodzieżowego klubu transowy motyw przewodni, który pozostanie w pamięci jako wyróżnik tego albumu.

„Force Majeure” to wybitny, zupełnie zaskakujący, rasowy harb bopowy album muzyków, o których wcześniej właściwie nic nie wiedziałem. Olbrzymie i fantastyczne zaskoczenie, na miarę najlepszych albumów sprzed pół wieku. A może nawet lepszy…

Paul Giallorenzo’s GitGo
Force Majeure
Format: CD
Wytwórnia: Delmark

Numer: DE 5015

25 stycznia 2015

Wolfgang Haffner – Kind Of Cool

Taki skład i repertuar w połączeniu ze znakiem jakości, jaki stanowi wydanie albumu przez ACT Music oznacza w zasadzie pewny sukces. Z drugiej strony, mógł przecież powstać zbiór sztampowo zagranych standardów. Wtedy jednak nie czytalibyście tego tekstu, bo ja bym go nie napisał. O słabych płytach pisać nie warto, a na ich słuchanie szkoda czasu. Życie jest za krótkie.

O samym Wolfgangu Haffnerze pisałem przy okazji premiery jego poprzedniego albumu – „Heart Of The Matter”, całkiem niedawno. Jego najnowsza płyta – „Kind Of Cool” jest jeszcze lepsza, a przy okazji przypomina młodszemu pokoleniu standardy sprzed lat.

Pół wieku temu raczej nie mogły pojawić się na jednym krążku, bowiem takie kompozycje, jak „So What”, „Django”, „Autumn Leaves”, czy „Summertime” to melodie z różnych światów, choć z pewnością wszystkie utwory sprzed lat, umieszczone na najnowszym albumie przez Wolfganga Haffnera łączy osoba Milesa Davisa, który wszystkie grywał i nagrywał, niektóre nawet wielokrotnie.

Całość pomyślana jest jako produkcja nieco rozrywkowa, lekka, łatwa i przyjemna, choć, jak to często bywa w przypadku muzyki najwyższej jakości, jeśli spędzicie z tą muzyką więcej czasu, odkryjecie, że mimo swojej przystępności daleka jest od banału i prostego odgrywania znanych na całym świecie melodii.

Liderowi towarzyszą artyście wytwórni ACT Music, w tym powracający po kilku latach przerwy w szeregi jej największych gwiazd Jan Lundgren. W ACT nikt się nie ściga, nie musi niczego udowadniać, ani grać tak, jakby to miałby być jego ostatni dzień w studiu. Komfort pracy i swoboda twórcza to coś, co muzycy tej wytwórni często wymieniają jako unikalną wartość współpracy z Siggi Lochem. Tym razem jest podobnie – Wolfgang Haffner jest liderem, nawet jeśli nie rozpoznacie w ślepym teście jego pełnego przestrzeni stylu gry, to z pewnością każdy słuchacz odgadłby w takim eksperymencie, że liderem jest właśnie perkusista. Nie spodziewajcie się jednak jakiś oszałamiających solówek i technicznych fajerwerków, lub odkrywczych podziałów rytmicznych, czy zmiany rytmów w nagranych tysiące razy melodiach.

Listę jazzowych przebojów i musicalowych melodii, których teatralnego pochodzenia wielu słuchaczy już dziś nie pamięta uzupełniają kompozycje lidera, który przy okazji po raz kolejny udowadnia, że potrafi nie tylko grać, ale również wyśmienicie komponować.

Całość brzmi niezwykle nowocześnie, choć gdyby album ukazał się 50 lat wcześniej, byłby równie ciekawy i mało kto uznałby go za produkcję z przyszłości… To taki rodzaj ponadczasowej, mainstreamowej jazzowej stylistyki, który wymyślono w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku i który sprawdza się do dzisiaj. To mnie za każdym razem zdumiewa – tyle lat kombinowania i ciągle echa be-bopu są najlepszą receptą na inteligentną muzykę improwizowaną. To również przy okazji oczywisty dowód tego, że „Kind Of Cool” Wolfganga Haffnera to wyśmienita płyta, która byłaby równie dobra pięćdziesiąt lat temu, jak jest teraz i jak będzie za kolejne 50 lat, kiedy z przyjemnością (a może nawet wcześniej) będzie mogła znaleźć się w Kanonie Jazzu.

Małym zgrzytem jest dla mnie wokalny popis Maxa Mutzke – na szczęście tylko w jednym utworze – „Piano Man”. Tego utworu mogłoby na płycie nie być, ale nawet najwięksi dl urozmaicenia wpuszczali czasem na scenę wokalistów, zwanych dawno temu refrenistami, lub refrenistkami, ale o tym innym razem…

Album „Kind Of Cool” jest nowością 2015 roku, czekającą jeszcze ciągle na oficjalną premierę, na którą z pewnością warto polować w sklepach.

Wolfgang Haffner
Kind Of Cool
Format: CD
Wytwórnia: ACT!
Numer: ACT 9576-2