30 listopada 2015

Weather Report - The Legendary Live Tapes: 1978-1981

Dziwnie to brzmi, ale właśnie ukazał się nowy koncertowy materiał Weather Report. Nie mamy do czynienia z kolejnym powrotem, próbą reaktywacji legendy i objechania świata z serią nie koniecznie potrzebnych koncertów. „The Legendary Live Tapes: 1978-1981” to cztery krążki wypełnione w większości premierowymi nagraniami pochodzącymi z okresu, kiedy Weather Report występował w najlepszym z najlepszych swoich składów z Jaco Pastoriusem i Peterem Erskine’em.

Materiał w większości premierowy – bowiem ilość różnego rodzaju mniej lub bardziej oficjalnych bootlegów i koncertowych nagrań zespołu potwierdza jedynie, jak ważnym i do dziś posiadającym rzeszę wyznawców zespołem był Weather Report, w szczególności ten, w którym grał legendarny Jaco Pastorius.

„The Legendary Live Tapes: 1978-1981” to z pewnością album najbardziej oficjalny z oficjalnych. Został bowiem wydany przez Columbię, czyli wytwórnię, która wydała chyba wszystkie oficjalne nagrania Weather Report, które ukazały się za czasów istnienia zespołu. W dodatku, żeby dodatkowo potwierdzić fakt oficjalności tego wydania, obszerny tekst omawiający wszystkie utwory napisał sam Peter Erskine a produkcją zajął się syn Joe Zawinula – Tony Zawinul.

Jakość nagrań nie jest może idealna, ale znajduje się po właściwej stronie cienkiej linii wyznaczającej dla większości słuchaczy granicę, po przekroczeniu której zaczynamy sobie raczej wmawiać, że materiał nadaje się do słuchania. W przypadku najnowszego albumu Weather Report (jak to przedziwnie brzmi w czasach, kiedy dwu członków zespołu już dawno nie ma wśród żywych), producenci zrobili wszystko co możliwe, żeby z dostępnych materiałów stworzyć technicznie poprawne nagrania i to udało się wyśmienicie, biorąc pod uwagę źródło materiałów wyjściowych.

Wybrane przez Petera Erskine’a nagrania pochodzą w większości z analogowych taśm nagranych bezpośrednio z konsolety dźwiękowca zespołu – Briana Risnera, który w czasie kilku światowych tras zajmował się realizacją dźwięku na koncertach.

Obszerny zestaw nagrań „The Legendary Live Tapes: 1978-1981” to prawdziwa gratka dla fanów Weather Report. Zespół znany z fantastycznych koncertów pozostawił po sobie zadziwiająco mało nagrań koncertowych – wczesny „Live In Tokyo” z 1972 roku z Miroslavem Vitousem, pochodzący z 1979 roku podwójny „8:30” zarejestrowany w Kaliforni i uznawany za kontrowersyjny „Night Passage” nagrany rok później. Niektórzy fani nie uznają „8:30” za album w pełni koncertowy w związku z tym, że część materiału nagrano w studiu z udziałem publiczności, a resztę poddano sporej ilości studyjnych zabiegów edycyjnych.

Kompilacji „Live And Unreleased” nie zaliczam do albumów koncertowych, bowiem to składanka, zawierająca jedynie kilka interesujących utworów. Podsumowanie warto zakończyć istotną pozycją – dyskiem DVD zamykającym niekoniecznie potrzebną kompilację „Forecast: Tomorrow” zawierającym filmową rejestrację koncertu z 1978 roku z Offenbach w składzie identycznym jak kwartet odpowiedzialny za nagrania z „The Legendary Live Tapes: 1978-1981”.

Repertuar umieszczony na 4 krążkach „The Legendary Live Tapes: 1978-1981” to ciekawa mieszanka starszych przebojów, utworów z aktualnego w czasie rejestracji występów na żywo albumu studyjnego – „Mr. Gone” i granych na koncertach roboczych wersji muzyki z nieco później wydanego koncertowego „Night Passage”. W związku z dużą ilością miejsca na 4 płytach CD znalazło się też miejsce dla popisów solowych, które były nieodłączoną częścią występów zespołu. Dla fanów Jaco Pastoriusa z pewnością ważne będą jego solowe improwizacje, dla wielbicieli Joe Zawinula jego zadziwiająco klasycyzujące partie zagrane na akustycznym fortepianie z cytatami z Duke Ellingtona i standardów Gershwina. Wayne Shorter solo i w duecie z Joe Zawinulem wypada równie interesująco, a debiutujący w składzie Peter Erskine wypada rewelacyjnie w brawurowym wykonaniu „Birdland”.

Jak to zwykle bywa, utwory są często nawet dwa razy dłuższe niż w wersjach studyjnych, co daje sporo miejsca do improwizacji. Niezależnie od tego, czy zespół grał w Japonii, gdzie był uwielbiany, w Stanach Zjednoczonych, czy w Europie, muzycy dawali z siebie wszystko, a będąc u szczytu formy tworzyli trudne do zapomnienia spektakle.

„The Legendary Live Tapes: 1978-1981” pozwala tym, co zespół widzieli przypomnieć sobie owe magiczne chwile, a pozostałym, którzy znają zespół jedynie z nagrań poznać go jeszcze lepiej, bowiem wydany właśnie album to zapis prawdziwie koncertowy, bez jakiejkolwiek późniejszej ingerencji muzyków, poprawiających w studiu koncertowe wpadki, które zdarzają się największym.

Album w zasadzie nie potrzebuje reklamy, zespół ma wystarczająco dużo oddanych fanów na całym świecie, którzy i tak go kupią, rzecz w tym, że może również stanowić doskonały wstęp do świata Weather Report dla tych, którzy o zespole nie słyszeli…

Weather Report
The Legendary Live Tapes: 1978-1981
Format: 4CD
Wytwórnia: Columbia
Numer: 888751412729

29 listopada 2015

Erroll Garner – Concert By The Sea

Erroll Garner to postać niemal dziś zapomniana. U szczytu popularności, w latach pięćdziesiątych był jednym z najważniejszych pianistów, a jego nazwisko wymieniano razem z największymi sławami. Dziś lata jego największej aktywności kojarzone są przez fanów muzyki improwizowanej głównie jako moment świetności be-bopu, którego Erroll Garner w zasadzie nie grał, co spowodowało, że dziś niewielu o nim pamięta.


W dyskografii Errolla Garnera znajdziecie sesję z Charlie Parkerem z 1947 roku, jednak do dziś pozostaje najbardziej znany ze swoich własnych nagrań, a „Concert By The Sea” jest jego największym artystycznym osiągnięciem. Album został zarejestrowany w 1955 roku. Mniej więcej w tym samym czasie Erroll Garner napisał swoją najbardziej znaną kompozycję – „Misty”, która jest do dziś grywana nie tylko przez pianistów, a która w jakiś tajemny sposób nie znalazła się w programie koncertu znanego dziś jako „Concert By The Sea”.

Album zawiera zapis koncertu tria Errolla Garnera, zarejestrowany w czasie występu w kalifornijskim miasteczku Carmel-by-the-Sea, organizowanego przez Jimmy Lionsa. Seria zorganizowanych przez niego koncertów uważana jest dziś za wstęp do Monterey Jazz Festival, a publiczność zapewniała pobliska całkiem spora baza wojskowa.

Wkrótce po wydaniu, pomimo nawet jak na tamte czasy słabej jakości technicznej nagrania oraz nieco na przekór temu, że album ukazał się u szczytu popularności zdecydowanie bardziej żywiołowego be-bopu, płyta była wielkim sukcesem komercyjnym sprzedając się w niezliczonej ilości egzemplarzy, a Erroll Garner został nazwany muzykiem, który swoją twórczością łączy słuchaczy bywających w luksusowych salach koncertowych z bywalcami nocnych klubów.

Po wielu latach jakość techniczną udało się trochę za sprawą cyfrowej obróbki poprawić, a ilość materiału dostępnego w najbogatszych wydaniach znacznie się zwiększyła z pierwotnych 11 utworów do 37 ścieżek, wśród których znalazło się miejsce dla oryginalnych zapowiedzi Jimmy Lyonsa i rozmowy z muzykami nagranej bezpośrednio po koncercie. We współczesnych wydaniach jakość realizacji rzeczywiście jest lepsza, choć z nieco rozstrojonym fortepianem nie dało się wiele zrobić. Nawet jeśli to możliwe, proponuję nie próbować, to byłaby zbrodnia, rodzaj profanacji dzieła doskonałego jakim jest bez wątpienia „Concert By The Sea”.

Do powstania albumu przyczyniła się Martha Glaser, która była managerem Errolla Garnera i której udało się przekonać jednego z inżynierów pobliskiej wojskowej rozgłośni radiowej do pomocy, a powstała w ten sposób półamatorska taśma znalazła uznanie George’a Avakiana, ówczesnego szefa Columbii, który zdecydował się na wydanie materiału, po uprzednim nieco sztucznym dodaniu efektu stereo, który w zamyśle producentów miał ulepszyć separację instrumentów, co nie wyszło najlepiej.

„Concert By The Sea” należy więc do grona takich albumów, jak „Live At The Five Spot Discovery!” Theloniousa Monka, „Jazz At Massey Hall”, czy słynnych amatorskich nagrań solówek Charlie Parkera w wykonaniu Deana Benedetti i wielu innych niekoniecznie idealnych pod względem technicznym, ale muzycznie genialnych przypadkowych nieco rejestracji.

W tym przypadku jednak niemal natychmiast po nagraniu album ukazał się jako oficjalne wydawnictwo i nie jest dziś gratką jedynie dla kolekcjonerów, ale był wielkim komercyjnym sukcesem.

Dlaczego w programie koncertu nie znalazła się najbardziej dziś znana kompozycja Errolla Garnera – „Misty”? Dziś wiemy, że na koncercie zespół zagrał zarówno „Misty”, jak i kompozycję Davida Raskina i Johnny Mercera „Laura”, z której uczynił wielki przebój kilka lat wcześniej. Być może producenci uznali, że jakość techniczna nagrań w 1956 roku nie pozwoliła na umieszczenie tych utworów na płycie. Możliwe też, że Columbia chciała uniknąć konfliktu z wersjami studyjnymi, lub że zwyczajnie ta część taśmy nie była dla Columbii dostępna i odnalazła się później.

Jeśli chcecie posłuchać tych kompozycji w wersjach koncertowych – dziś dostępna jest trzypłytowa edycja zawierająca podobno cały dostępny materiał. Czy rzeczywiście cały – przekonamy się przy okazji kolejnych wydań tego albumu.

Źródłem muzycznego sukcesu Errolla Garnera było ponad pół wieku temu unikalne połączenie wyśmienitej techniki gry ze świadomym wyborem popularnego repertuaru, który wykonywał w taki sposób, że był akceptowany na równi przez fanów zadymionych nocnych klubów, jak i filharmonii, które coraz śmielej wpuszczały do swoich sal muzyków jazzowych.

Dla wielu „Autumn Leaves” w wykonaniu Errolla Garnera uchodzi za jedno z najdoskonalszych spośród tysięcy interpretacji tego jazzowego standardu. Trudno porównywać Errolla Garnera z Ahmadem Jamalem. W latach pięćdziesiątych tworzył w zasadzie zupełnie odrębną kategorię muzyczną. Za wyjątkiem bardzo wczesnych nagrań w zasadzie nagrywał tylko pod własnym nazwiskiem. Stworzył własny styl, dziś pewnie zostałby nazwany w jakiś wyszukany sposób, a krytycy zastanawialiby się, jak możliwa jest tak absolutna niezależność obu rąk. Był wirtuozem, jednym z nielicznych, którzy nie wpadli w pułapkę popisywania się swoją biegłością techniczną. Miał własne zdanie na temat każdego z jazzowych standardów, których nagrał niezliczoną ilość. Potrafił dotrzymać kroku Artowi Tatumowi, z którym zarejestrował wspólną sesję w 1947 roku. Był pianistą Charlie Parkera, uznał jednak, że potrafi zadziwić świat grając po swojemu, choć pewnie mógł z łatwością zostać gwiazdą be-bopu. Dał światu jedną z najlepiej do dziś sprzedawanych płyt jazzowych – „Concert By The Sea”.

Erroll Garner
Concert By The Sea
Format: CD
Wytwórnia: CBS
Numer: 5099745104222