18 października 2016

Buckshot LeFonque - Buckshot LeFonque

No i stało się… Projekt Buckshot LeFonque, muzyczne alter ego Branforda Marsalisa skończył 20 lat, w związku z czym należy mu się nie tylko muzyczne uznanie, bowiem to możliwe jest już od pierwszego dnia, kiedy płyta pojawia się na rynku. Buckshot LeFonque wytrzymał próbę czasu i po ponad 20 latach od swojej wydawniczej premiery jest dziś nie tylko wyśmienitym albumem, ale również swoistym reprezentantem modnej w połowie lat dziewięćdziesiątych fuzji jazzu z hip-hopem, czyli kolejnej próby powrotu muzyków jazzowych do głównego nurtu.

W latach siedemdziesiątych muzycy improwizujący zerkali zazdrośnie na rockmanów wypełniających po brzegi wielkie amerykańskie stadiony – tu liderem był Miles Davis. W latach osiemdziesiątych wielu doszło do wniosku, że można sobie dorobić, na niezwykle wtedy wśród bywalców najmodniejszych nowojorskich klubów popularnej muzyce disco i dance. Tu liderem sam się mianował właściwie w pojedynkę Herbie Hancock. Na „Future Shock” w Kanonie Jazzu z pewnością przyjdzie czas. Lata dziewięćdziesiąte stały pod znakiem hip-hopu, rapu i analogowego scratchowania. Wśród pionierów tego nurtu można wskazać znanego ze współpracy z Quincy Jonesem Q-Tipa z zespołem A Tribe Called Quest i Kanadyjczyków z zespołu Dream Warriors za sprawą modnego w swoim czasie albumu „And Now The Legacy Begins”. To były jednak raczej projekty hip-hopowe z elementami nieco ambitniejszego podkładu muzycznego. Ruch w drugą stronę – od jazzu w stronę hip-hopu wykonał jako pierwszy z wielkich Branford Marsalis, nagrywając album „Buckshot LeFonque”. Późniejsze nagrania wydawane pod tym pseudonimem nie brzmiały już tak świeżo.

Pierwszy album Branforda alias Buckshota – dziś dostępny często w wartościowej edycji dwudyskowej zawierającej dodatkowe miksy wykonane przez DJ Premiera i fragment koncertowy to nie tylko jedno z pierwszych, ale też do dziś jedno z najważniejszych nagrań hip-hop jazzu. Artystyczny pseudonim Branforda Marsalisa nie został wymyślony i wybrany przypadkowo. Był wcześniej artystycznym przezwiskiem Juliana Cannonballa Adderleya. W pierwszych wydaniach albumu nazwisko Marsalisa było trudne do odnalezienia w książeczce, późniejsze wydania uzupełniała naklejka na okładce – „A Branford Marsalis Project”, co zapewnie pomagało w sprzedaży, choć sama zawartość muzyczna broniła się 20 lat temu sama, podobnie jak broni się dzisiaj. To jeden z najbardziej mainstreamowo jazzowych albumów hip-hopowych jaki dotąd powstał, a odniesień do hard-bopu i sampli z nagrań Johna Coltrane’a, The Modern Jazz Quartet i Duke Ellingtona znajdziecie całe mnóstwo.

Jedyną wadą wydaje się być słabość wokalnej strony albumu, ale hip-hop bez tekstu byłby czymś zupełnie innym. Dlatego właśnie konieczna była obecność całej plejady wokalistów i raperów. Śledzący muzyczne ciekawostki odnotują też inspiracje nagraniami Feli Kuti i Jamesa Browna.

Pamiętam oszałamiający koncert zespołu z połowy lat dziewięćdziesiątych z któregoś z niemieckich miast, który zgromadził pokaźną, zupełnie niejazzową publiczność, prawdopodobnie to samo działo się na koncertach Milesa Davisa dwadzieścia kilka lat wcześniej, kiedy o serca widowni bił się z Carlosem Santaną i Grateful Dead.

Nigdzie nie znajdziecie równie dobrego hip-hopu z taką ilością szlachetnych jazzowych dźwięków, jak na tym albumie, który w dodatku dziś zawiera dodatkową płytę z remixami i nagraniami koncertowymi. Tego rodzaju dodatki najczęściej odradzam jako mało wartościowe, tym razem warto poszukać wydania dwupłytowego.

Buckshot LeFonque
Buckshot LeFonque
Format: CD
Wytwórnia: Columbia / Sony
Numer: 5099747653292

Brak komentarzy: