16 listopada 2016

Paweł Wszołek Quintet – Faith

Genialność tego albumu polega na jego nieczęsto ostatnio spotykanej zwykłości. Wielu twórców usiłuje się wyróżnić, to przecież podobno najlepszy sposób zdobycia popularności, co przekłada się oczywiście na ilość sprzedanych płyt, a później biletów na koncerty. To wszystko otwiera drogę na artystyczne salony, do telewizji śniadaniowej, a może nawet nagrania czołówki jakiegoś serialu, albo muzyki do komercyjnego filmu o kolejnej wielkiej bitwie przegranej ku chwale ojczyzny…

Tak czy inaczej, wypada powołać się na jakieś znane nazwisko sprzed lat, poszukać niezwykłego instrumentarium, egzotycznej inspiracji, głębokich duchowych przeżyć, boleśnie i za długo wykluwających się pomysłów, męk twórcy, narodowych symboli, zderzenia kultur, nowo odkrytej muzyki sprzed setek lat, albo jeszcze czegoś, o czym warto opowiedzieć na kanapie w telewizji, co zostanie zilustrowane krótkim fragmentem muzycznym koniecznym do odtworzenia napisów kończących program…

Muzyka Pawła Wszołka przywraca mi wiarę w normalność. Przywraca nawet podwójnie, bowiem sam pomysł na nagranie wyśmienitego mainstreamowego albumu jazzowego z własnymi kompozycjami już ową wiarę wspomaga. Jeśli dodatkowo za coś takiego biorą się muzycy młodego pokolenia, oznacza to, że świat ma jeszcze szansę. Każdy z Was może światu pomóc kupując ten niezwykły album, a najlepiej kilka egzemplarzy do rozdania znajomym. Ja już wykupiłem zapas w 3 warszawskich sklepach, choć muszę przyznać, że ceny albumów ForTune nie sprzyjają hurtowym zakupom. Rozdawszy zakupione płyty znajomym zamówiłem również w zaprzyjaźnionym sklepie w Barcelonie egzemplarz pierwszego albumu Pawła Wszołka, wydany przez hiszpańską wytwórnię Fresh Sound, zatytułowany „Choice”. Album już na mnie czeka, jednak przesyłkę z Hiszpanii organizuję sobie raz na kwartał, więc o „Choice” napiszę innym razem.

Za wzorzec jazzowego kwartetu przyjęło się uważać zestawienie trąbki i saksofonu z sekcją rytmiczną. Zespół Pawła Wszołka łamię tę konwencję zamieniając trąbkę na gitarę, na której gra zapatrzony nieco w bardziej jazzowe wcielenie Pata Metheny Łukasz Kokoszko. Owo zapatrzenie nie jest w tym przypadku wadą, bowiem Pat Metheny jest dobrym wzorcem, szczególnie ten Pat Metheny, który nie uśmiecha się do publiczności, ale w małych składach gra prawdziwą muzykę. Moją opinię na temat Pata Metheny znacie – Pat Metheny jak najbardziej, Pat Metheny Group – niekoniecznie.

To jednak właśnie Łukasz Kokoszko ze swoją gitarą jest odpowiedzialny za brzmienie zespołu, które zapamiętam i którego będę poszukiwał na kolejnych płytach. Oczywiście trudno przecenić rolę lidera i jego doskonałe kompozycje, a także wyborne opanowanie instrumentu, szczególnie kiedy sięga po smyczek, który dla jazzowego kontrabasisty zwykle oznacza raczej brzmieniowy eksperyment, niż podstawowy środek wyrazu.

Zespół Pawła Wszołka to doskonale zgrany kolektyw. W zasadzie nie sposób wyróżnić któregoś z muzyków. Razem stanowią siłę, która jest jednym z największych odkryć polskiej sceny ostatnich lat. Zespół nagrał genialną drugą płytę, która zwykle jest najtrudniejszym wyzwaniem. Płytę wyśmienicie wymyśloną, świetnie zagraną i doskonale zrealizowaną (to kolejny komplement dla studia RecPublica w Lubrzy).

Według mnie „Faith” to najlepszy polski album 2016 roku. Żeby to napisać spędziłem kilka długich wieczorów z innymi płytami, które podobały mi się ostatnio. Jestem jednak pewien, choć oczywiście do końca roku może się coś wydarzyć. Jednak jeśli ktoś nagra równie wspaniałą płytę, to rok 2016 będzie najlepszym rokiem polskiego jazzu od bardzo dawna.

Paweł Wszołek Quintet
Faith
Format: CD
Wytwórnia: ForTune

Numer: ForTune 0106 069

Brak komentarzy: