25 grudnia 2016

Zbigniew Seifert - Kilimanjaro

Zbigniew Seifert – jeśli zapytacie gdzieś na zachodnich krańcach Europy, lub w Stanach Zjednoczonych - często może okazać się, że wedle lokalnej wiedzy fanów to najważniejszy polski muzyk jazzowy. Jego twórczość powinna być zatem doskonale znana i udokumentowana. Tymczasem dyskografia genialnego polskiego skrzypka znajduje się w opłakanym stanie, a część jego najważniejszych albumów nie została nigdy wydana w żadnej formie cyfrowej, a te płyty, które zostały w ten sposób wydane, ukazały się albo w niewielkim nakładzie, albo znalazły się na rynku bez wiedzy i akceptacji właścicieli praw autorskich.

Weźmy choćby wydaną w 1979 roku, nagraną krótko przed śmiercią autora płytę „Passion”.  Capitol nie był wtedy, i nie jest również dziś wytwórnią, która nie ma możliwości wznawiania nagrań archiwalnych. Album nagrany przez Zbigniewa Seiferta w sensacyjnym wtedy z punktu widzenia polskiego słuchacza składzie – z udziałem Johna Scofielda, Jacka DeJohnette, Eddie Gomeza i Nana Vasconcelosa według mojej wiedzy nigdy nie doczekał się reedycji, a jest dla wielu kolekcjonerów, którzy mają go w swoich zbiorach jedną z najważniejszych płyt fusion końca lat siedemdziesiątych.

Wydany w 1979 roku amerykański debiut Zbigniewa Seiferta – płyta „Zbigniew Seifert” – również niezrozumiałą decyzją tej samej wytwórni do dziś nie ma wersji cyfrowej, ani żadnego innego wznowienia. Tam również pojawiają sie znane już wtedy i jeszcze większe dziś nazwiska – Reggie Lucas, Philip Catherine, Jon Faddis, Randy Brecker i James Mtume. Jeśli nawet ktoś w Ameryce nie słyszał o Zbigniewie Seifercie, choć to mało prawdopodobne, bo jego muzyka jest tam znana, to już ilość chętnych na posiadanie kompletnej dyskografii wspomnianych muzyków powinna uzasadniąc wznowienia… A jednak ich nie ma.

Zdobycie dobrze zachowanego egzemplarza „We’ll Remember Zbiggy” też nie jest łatwe, a genialny album „Helen 12 Trees” Charliego Mariano i niezły „Violin” Oregonu zostały wydane w formacie CD po raz pierwszy całkiem niedawno.

Na tym tle słynne krakowskie koncerty z 1978 roku znane jako „Kilimanjaro” wydają się być najlepszym wstępem do twórczości Zbigniewa Seiferta, mimo tego, że nie stanowią jakiejś szczególnie muzycznie wyróżniającej się na tle wspomnianych powyżej albumów produkcji. Te nagrania mają jednak swoje zalety nie kończące się na łatwej dostępności. Dość okazjonalny skład zwołany przy okazji ostatniej przed śmiercią wizyty Zbigniewa Seiferta w Krakowie dał okazję do niepowtarzalnej i udanej współpracy Seiferta z Jarosławem Śmietaną. Prób było niewiele, stąd w programie koncertu pojawiło się „Impressions” Johna Coltrane’a, będącego od zawsze muzycznym idolem lidera.

Dziś na rynku istnieje kilka wydań materiału zarejestrowanego przez krakowskie radio państwowe. Bez trudu znajdziecie trochę niepotrzebnie dwupłytowe wydanie uzupełnione o rozmowę przeprowadzoną ze Zbigniewem Seifertem przez nie do końca do niej przygotowanego Antoniego Krupę. Jest też wersja jednopłytowa, skrócona o kawałem utworu „On The Farm” – zwanego czasem „Spring On The Farm”, którego rejestracja zawierała techniczne błędy. Na tle tej zarejestrowanej nieprawidłowo części kompozycji Zbigniewa Seiferta wydawcy umieszczają czasem wspomnianą już rozmowę.

Gdyby ktoś chciał konieczne znać prawdę – prawidłowy tytuł kompozycji to „On The Farm”, utwór po raz pierwszy pojawił sie na wspomnianej powyżej płycie „Zbigniew Seifert” – albumie z którego nasz skrzypek nie był zadowolony – wskazując dyktat producentów i zbyt wielu zbędnych muzyków obecnych w studio, w swojej rozmowie z Antonim Krupą.

Każda z wersji tego albumu ma kilka wydań, część z nich z pewnością nieautoryzowanych przez właścicieli nagrań, których prawa do wydania tego materiału są przez wielu kwestionowane. Dziś już nie sposób wyjaśnić jak było naprawdę – album powstał w 1978 roku, a concert był rejestrowany zapewne jedynie z myślą o radiowej retransmisji. Niedługo później Zbigniew Seifert zmarł i popyt na każde jego nagranie nagle stał się znacząco większy. W Polsce pojawiły się czeskie nagrania Seiferta z Jiri Stivinem, a Radio Kraków nagle stało się właścicielem unikalnych taśm…

„Kilimanjaro” nie jest najważniejszą płytą w dyskografii Zbigniewa Seiferta, dla mnie jednak każdy dźwięk, który zagrał brzmi genialnie…

Zbigniew Seifert
Kilimanjaro
Format: CD
Wytwórnia: Studio Szlak Sound

Numer: CD SSS KJ 001, KRCD01

Brak komentarzy: