16 stycznia 2017

Joshua Redman – Wish

To już 24 lata… Rok 1993 był zupełnie wyjątkowym czasem startu kariery zupełnie wyjątkowego muzyka. Wtedy właśnie poznaliśmy niezwykły muzyczny świat Joshua Redmana. Mnie osobiście trudno uwierzyć, że od jego muzycznego debiutu w roli lidera minęło już tyle lat. Joshua Redman pochodzi z muzycznej rodziny, jazzowe zainteresowania odziedziczył po ojcu, również saksofoniście Dewey Redmanie. Jako dziecko, słuchał jednak nie tylko Ornette Colemana, z którym grywał ojciec i innych wielkich saksofonistów. Urodzony w 1969 roku muzyk, jak każdy nastolatek uzyskujący muzyczną świadomość w latach osiemdziesiątych słyszał Led Zeppelin, Police, Prince’a i wielu innych bohaterów tamtych czasów. Sam wielokrotnie opowiadał, że na jego muzyczne doświadczenia i młodzieńcze fascynacje, to nie tylko John Coltrane i Cannonball Adderley, co dla początkującego saksofonisty zupełnie naturalne, ale również The Beatles i Aretha Franklin.

Album „Wish” nie jest pierwszym nagraniem Joshua Redmana, kilka miesięcy wcześniej ukazał się album zatytułowany zwyczajnie „Joshua Redman”, zawierający mieszankę jego własnych kompozycji i jazzowych standardów, nagrany między innymi w towarzystwie Christiana McBride’a, Gregory Hutchinsona i Clarence Penna. Całkiem niezły debiut w niezłym składzie, jednak w 1993 roku te nazwiska były na muzycznej scenie równie nowe, jak nazwisko lidera zespołu. Wcześniej Joshua Redman pojawił się parę razy w studiach nagraniowych swojego ojca, ale także Boba Thiele i Elvina Jonesa. Trudno jednak nazwać te nagrania spektakularnym debiutem. Co innego „Wish” – album w którego nagraniu wziął udział zespół w składzie – Joshua Redman, Pat Metheny, Charlie Haden, Billy Higgins. Jak doszło do tak sensacyjnego spotkania młodego Joshua Redmana z renomowanymi muzykami? To w sumie nie ma znaczenia, choć fakt, że Redman namówił starych wyjadaczy do zagrania melodii, które stanowią jeden z najbardziej niezwykłych zestawów najbardziej jak to możliwe od siebie odległych muzycznych klimatów nieodmiennie zadziwia mnie za każdym razem kiedy sięgam po ten album.

Nie znajdziecie bowiem drugiej takiej płyty, na której wielkie jazzowe gwiazdy, wcale nie przymuszone do tego kontraktowymi zobowiązaniami, nagrywające swoje solowe płyty zupełnie gdzie indziej stworzyły zespół akompaniujący debiutantowi w takim niezwykłym otoczeniu. „Wish” to połączenie ducha Ornette Colemana z przebojami Stevie Wondera i Erica Claptona. Na krążku sąsiadują ze sobą kompozycje Pata Metheny i Charlie Hadena z „Moose The Mooche” – stareńką melodią przypisywaną Charlie Parkerowi. Do tego całkiem zgrabnie w tym zestawieniu wypadająca kompozycja „Soul Dance” Joshua Redmana.

„Make Sure You're Sure” Stevie Wondera, to był w 1993 roku całkiem spory i aktualny przebój, po raz pierwszy zaśpiewany przez Stevie Wondera w 1991 roku na płycie „Jungle Fever”, która była dla Stevie Wondera powrotem do wyśmienitej muzycznej formy po nieco słabszym okresie poprzedniej dekady. „Tears In Heaven” Ericka Claptona i Willa Jenningsa znał wtedy cały świat i choć Eric Clapton z pewnością nie chciał takiego przeboju, to był jego największy hit od wielu lat.

Czy umieszczenie takich melodii było ukłonem Joshua Redmana w stronę komercyjnej publiczności? Raczej nie, bowiem album rozpoczyna się od „Turnaroud” Ornette Colemana, a w 1993 roku ludzie słuchali płyt w sklepach, zaczynając od pierwszej ścieżki… Faktem jest jednak, że w 1993 roku Warner Bros w zasadzie nie wydawał jazzu, więc może jednak chęć dotarcia do szerszej publiczności wpłynęła na repertuar? Z pewnością jednak „Wish” mimo tak dziwnego repertuaru jest wyśmienitym pełnoprawnym, rasowym jazzowym albumem, który w jednej chwili zwrócił uwagę całego świata na nową gwiazdę, a Joshua Redman wielokrotnie potwierdizł później i do dziś udowadnia, że z każdej melodii można zrobić jazzowy przebój. Dziś jest muzykiem wybitnym, kimś, na kogo nowe albumy czeka cały muzyczny świat. Czy towarzystwo bardziej doświadczonych kolegów pomogło mu w debiucie? Z pewnością go przyspieszyło, jednak z perspektywy lat, wielu koncertów Joshua Redmana, jakie miałem okazję zobaczyć osobiście, całkiem pokaźnej i niezwykle różnorodnej dyskografii, wielu Płyt Tygodnia z jego udziałem uważam go za jeden z najważniejszych głosów młodego pokolenia. Jako, że jest moim rówieśnikiem, nie obrażajcie się na fakt, że dla mnie jest ciągle przedstawicielem młodego pokolenia. Jestem mu nawet w stanie wybaczyć odrobinę sentymentalne „Tears In Heaven”, które ratuje genialny w tym utworze Pat Metheny.

Joshua Redman
Wish
Format: CD
Wytwórnia: Warner

Numer: 093624536529

Brak komentarzy: