Włodek Pawlik,
to jeden z polskich jazzowych celebrytów. Mamy jednak wielkie szczęście, bo
nasi improwizujący celebryci to nie tylko medialne i barwne charaktery, ale
również najczęściej wybitni muzycy. Pawlik to absolutny geniusz, a takim lepiej
nie przeszkadzać. Dlatego właśnie najbardziej lubię jego nagrania solowe. Nie
mam oczywiście nic do zarzucenia jego nagraniom z Randy Breckerem i albumom
zrealizowanym z najlepszymi polskimi sekcjami rytmicznymi. Jednak to solowe
albumy uważam za najciekawsze.
„Songs Without
Words” jest najnowszym solowym projektem Włodka Pawlika. Dość często spotykana
formuła pozwoliła zgromadzić na jednej płycie jazzowe standardy i melodie,
które sam pianista pamięta z młodości, przynajmniej tak wynika ze skojarzenia
dat wydania autorskich wersji z jego metryką. W ten sposób na płytę trafiły
„Imagine” Johna Lennona i nieco wcześniejszy, choć również popularny na
przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych „The Sound Of Silence”, a
także „Something” – nieco dziś zapomniana kompozycja George’a Harrisona
umieszczona po raz pierwszy na albumie „Abbey Road” The Beatles.
„Blowin’ In The
Wind” to klasyk wszechczasów, podobnie jak kompozycje o przedwojennym filmowym
lub teatralnym rodowodzie – „Over The Rainbow”, „Body And Soul”, „You Don't
Know What Love Is”, „Georgia On My Mind” czy „My Funny Valentine”. Większość
tych melodii to dziś jazzowe klasyki a historia powstania i rzeczywiste źródło
melodii często pozostaje znane jedynie historykom. „Georgia On My Mind”
kojarzona jest powszechnie z Rayem Charlesem, Judy Garland i jej filmowego
wykonania „Over The Rainbow” nikt dziś nie pamięta, a jeśli ta melodia
kojarzona jest z filmem, to najwyżej z jedną z licznych współczesnych produkcji
wykorzystujących wzruszająca wersję zaśpiewaną przez Israela Kamakawiwo’ole, a
nie z „Czarnoksiężnikiem z Krainy Oz”.
W tym
towarzystwie najbardziej jazzowe pozostają „Misty” Errolla Garnera i całkowicie
wchłonięte przez jazzowy świat „Body And Soul” – utwór napisany w Stanach
Zjednoczonych dla zapomnianej dziś angielskiej aktorki Gertrude Lawrence, który
swoją premierę miał w Londynie, jednak niezliczone i niezwykłe wykonania między
innymi Colemana Hawkinsa, Elli Fitzgerald, Sarah Vaughan, Johna Coltrane’a i
wielu innych wybitnych jazzowych postaci stworzyły jedną z najbardziej znanych
melodii świata muzyki improwizowanej.
Oszczędne w
formie interpretacje Włodka Pawlika doskonale odnajdują piękno każdej z tych
kompozycji. Ich melodie stanowią jedynie wstęp do improwizacji. Obdarzony
wielką muzyczną wiedzą, wirtuozerską techniką, a także, co chyba w tym
przypadku najistotniejsze, doskonałym wyczuciem muzycznej przestrzeni, Włodek
Pawlik mógłby podobny album stworzyć w zasadzie z dowolnych dobrze napisanych
kompozycji. Ich wybór jest jednak niezwykle trafny, bowiem nie posiadają one
jakiś szczególnie chwytliwych refrenów, które zwykle wyświetlają w wyobraźni
słuchaczy ich teksty, odwracając uwagę od piękna samej muzyki. Takie
przedstawienie piosenek bez tekstu wymaga przemyślanego wyboru muzycznego
materiału, a także autorskiej wizji i niezwykłej muzycznej wyobraźni.
„Songs Without
Words” z pewnością nie dostanie nagrody Grammy, dla mnie jest jednak o wiele
ciekawsza niż wiele produkcji obsypanych amerykańskimi nagrodami. Piękny album,
fantastycznie wymyślony i zagrany. Z pewnością każdy koncert z tym materiałem
będzie stanowił niezwykłe wydarzenie. Kameralny charakter projektu wymaga
odrobiny skupienia. Od momentu premiery spędziłem z tym albumem sporo czasu i
za każdym razem odkrywam w nim coś nowego. To jeden z tych albumów, do których
będziecie często wracać.
Włodek Pawlik
Songs Without Words
Format: CD
Wytwórnia: Pawlik Relations
Numer: 5901289325134
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz