14 lutego 2018

Włodek Pawlik – Songs Without Words

Włodek Pawlik, to jeden z polskich jazzowych celebrytów. Mamy jednak wielkie szczęście, bo nasi improwizujący celebryci to nie tylko medialne i barwne charaktery, ale również najczęściej wybitni muzycy. Pawlik to absolutny geniusz, a takim lepiej nie przeszkadzać. Dlatego właśnie najbardziej lubię jego nagrania solowe. Nie mam oczywiście nic do zarzucenia jego nagraniom z Randy Breckerem i albumom zrealizowanym z najlepszymi polskimi sekcjami rytmicznymi. Jednak to solowe albumy uważam za najciekawsze.

„Songs Without Words” jest najnowszym solowym projektem Włodka Pawlika. Dość często spotykana formuła pozwoliła zgromadzić na jednej płycie jazzowe standardy i melodie, które sam pianista pamięta z młodości, przynajmniej tak wynika ze skojarzenia dat wydania autorskich wersji z jego metryką. W ten sposób na płytę trafiły „Imagine” Johna Lennona i nieco wcześniejszy, choć również popularny na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych „The Sound Of Silence”, a także „Something” – nieco dziś zapomniana kompozycja George’a Harrisona umieszczona po raz pierwszy na albumie „Abbey Road” The Beatles.

„Blowin’ In The Wind” to klasyk wszechczasów, podobnie jak kompozycje o przedwojennym filmowym lub teatralnym rodowodzie – „Over The Rainbow”, „Body And Soul”, „You Don't Know What Love Is”, „Georgia On My Mind” czy „My Funny Valentine”. Większość tych melodii to dziś jazzowe klasyki a historia powstania i rzeczywiste źródło melodii często pozostaje znane jedynie historykom. „Georgia On My Mind” kojarzona jest powszechnie z Rayem Charlesem, Judy Garland i jej filmowego wykonania „Over The Rainbow” nikt dziś nie pamięta, a jeśli ta melodia kojarzona jest z filmem, to najwyżej z jedną z licznych współczesnych produkcji wykorzystujących wzruszająca wersję zaśpiewaną przez Israela Kamakawiwo’ole, a nie z „Czarnoksiężnikiem z Krainy Oz”.

W tym towarzystwie najbardziej jazzowe pozostają „Misty” Errolla Garnera i całkowicie wchłonięte przez jazzowy świat „Body And Soul” – utwór napisany w Stanach Zjednoczonych dla zapomnianej dziś angielskiej aktorki Gertrude Lawrence, który swoją premierę miał w Londynie, jednak niezliczone i niezwykłe wykonania między innymi Colemana Hawkinsa, Elli Fitzgerald, Sarah Vaughan, Johna Coltrane’a i wielu innych wybitnych jazzowych postaci stworzyły jedną z najbardziej znanych melodii świata muzyki improwizowanej.

Oszczędne w formie interpretacje Włodka Pawlika doskonale odnajdują piękno każdej z tych kompozycji. Ich melodie stanowią jedynie wstęp do improwizacji. Obdarzony wielką muzyczną wiedzą, wirtuozerską techniką, a także, co chyba w tym przypadku najistotniejsze, doskonałym wyczuciem muzycznej przestrzeni, Włodek Pawlik mógłby podobny album stworzyć w zasadzie z dowolnych dobrze napisanych kompozycji. Ich wybór jest jednak niezwykle trafny, bowiem nie posiadają one jakiś szczególnie chwytliwych refrenów, które zwykle wyświetlają w wyobraźni słuchaczy ich teksty, odwracając uwagę od piękna samej muzyki. Takie przedstawienie piosenek bez tekstu wymaga przemyślanego wyboru muzycznego materiału, a także autorskiej wizji i niezwykłej muzycznej wyobraźni.

„Songs Without Words” z pewnością nie dostanie nagrody Grammy, dla mnie jest jednak o wiele ciekawsza niż wiele produkcji obsypanych amerykańskimi nagrodami. Piękny album, fantastycznie wymyślony i zagrany. Z pewnością każdy koncert z tym materiałem będzie stanowił niezwykłe wydarzenie. Kameralny charakter projektu wymaga odrobiny skupienia. Od momentu premiery spędziłem z tym albumem sporo czasu i za każdym razem odkrywam w nim coś nowego. To jeden z tych albumów, do których będziecie często wracać.

Włodek Pawlik
Songs Without Words
Format: CD
Wytwórnia: Pawlik Relations
Numer: 5901289325134

Brak komentarzy: