08 sierpnia 2018

David Byrne – American Utopia

Zaskakująco doskonały powrót Dawida Byrne’a do muzycznego mainstreamu, przy odrobinie jedynie kreatywnym podejściu do interpretowania mody, kategorii i klasyfikacji można uznać za przebojową popową płytę dla każdego. Trudno uwierzyć, ale od wydania ostatniego solowego albumu Byrne’a minęło 14 lat („Grown Backwards”). Od tego czasu inne projekty muzyka były efektem współpracy z innymi twórcami. Nawet jeśli wziąć pod uwagę płyty nagrane z Fatboy Slimem, Brianem Eno i artystką znaną niewielkiemu gronu słuchaczy jako St. Vincent, to od czasu nagrania „Grown Backwards” David Byrne napisał i wydał więcej całkiem ciekawych książek, niż nagrał muzyki.


Tym bardziej zadziwia dojrzały, posiadający pewne cechy przebojowości, być może nawet nieco komercyjny projekt „American Utopia”. Płyta jest pretekstem do zorganizowania ogólnoświatowej trasy koncertowej artysty, w czasie którego podróżując z dużym zespołem promuje najnowsze wydawnictwo oraz przypomina największe przeboje Talking Heads.

Koncerty podobno przypominają bardziej starannie napisany musical, niż rockowy show, mają też wspierać szereg inicjatyw proekologicznych, związanych z prawami obywatelskimi i ochroną zdrowia. Generalnie świat ma być lepszy niż jest. Cele znakomite, każdy zmienia świat tak jak potrafi najlepiej, choć według mnie „American Utopia” mógłby obyć się bez polityki, a jakości teatralnego przedstawienia materiału muzycznego ocenić nie potrafię – jakoś się z Davidem Byrnem rozminiemy – kiedy on przyjedzie do Australii, mnie już tutaj nie będzie. Oczywiście w planach koncertowych zabrakło również Polski.

Muzycznie David Byrne ciągle potrafi zaskakiwać, nie zapomina o Talking Heads, nie potrafi rozstać się do końca z Brianem Eno, który pojawia się symbolicznie na gościnnych występach w „Everybody's Coming to My House”. Czaruje sięgając po rozwiązania, które nieco się już zestarzały – to wymaga sporo odwagi i akurat Davidowi Byrne udaje się doskonale. Przykładem może być zaskakująco staroświecki „I Dance Like This”, czy efektowny „It’s Not Dark Up Here”. Gdyby nie nieco zbyt kontrowersyjny tekst, „Every Day Is A Miracle” mógłby zostać przebojem popowych stacji w purytańskiej Ameryce.

„American Utopia” nie ma w sobie jednak nic z wykorzystywania sławy legendarnego zespołu. Jest świeżym, nowym i oryginalnym projektem, który obroniłby się na rynku nagrany przez debiutantów, albo wydany pod pseudonimem. Oczywiście artyści z imponującym dorobkiem mają nieco łatwiej, ale mamy też prawo wymagać po nich więcej. David Byrne nagrał doskonały album, niezależnie od tego, że to album wielkiego Davida Byrne. To najlepsze, co mogło mu się przydarzyć.

David Byrne
American Utopia
Format: CD
Wytwórnia: Todomundo / Nonesuch
Numer: 9397601009985

07 sierpnia 2018

Tomas Liska - Invisible Faces

Najnowszy album Tomasa Liska jest kolejnym doskonale przygotowanym wydawnictwem Animal Music, niezwykle intensywnie rozwijającej się czeskiej oficyny wydawniczej, której produkcje coraz częściej trafiają do naszego radia. Z tego co wiem, Animal Music nie ma w Polsce oficjalnego dystrybutora, jednak jej płyty tej wytwórni można bez problemu kupić w wielu internetowych sklepach. Jej profil artystyczny zdecydowanie jest zbieżny z moim muzycznym gustem, więc nawet jeśli nie są mi wcześniej znane nazwiska muzyków biorących udział w nagraniu, wydawnictwa Animal Music w zasadzie kupuję w ciemno.


W przypadku „Invisible Faces” – lider jest dla mnie postacią nową, nigdy wcześniej nie zetknąłem się z jego nagraniami, ani nie słyszałem go na żywo, a przynajmniej takiej sytuacji nie zapamiętałem. Być może grał na jakimś koncercie Davida Doruzki, ale nie pozostawił w mojej pamięci widocznego śladu wyróżniającej się w sekcji rytmicznej postaci.

Do poznania jego najnowszego albumu skłoniła mnie zatem renoma wydawnictwa oraz obecność w składzie zespołu renomowanego czeskiego gitarzysty – Davida Doruzki. Co prawda dźwięki gitary nie należą do najważniejszych na tej płycie, jednak kupując ją razem z całą paczką zupełnie nieznanych mi wydawnictw nie poczułem się w żaden sposób zawiedziony.

Zaintrygowany postacią Tomasa Liska i jego najnowszym autorskim projektem dowiedziałem się z jego strony internetowej, że jest mocno zajętym artystą, który znajduje swoje miejsce nie tylko w jazzowych sytuacjach. Dowiedziałem się również, że czekają mnie dodatkowe wydatki, bowiem kilka z albumów, w których nagraniu wziął udział Tomas Liska powinno w najbliższym czasie uzupełnić moją kolekcję nagrań zza naszej południowej granicy.

„Invisible Faces” to niemal w całości autorski album lidera. Kompozycje jego autorstwa uzupełnia turecka melodia ludowa „Bahcada Yesil Cinar” zaśpiewana przez skrzypka zespołu - Efe Turumtaya. Muzyka jest światowego formatu mieszanką przeróżnych, niekoniecznie amerykańskich i jazzowych inspiracji, a nietypowy skład zespołu ze skrzypcami i akordeonem w roli dominujących instrumentów melodycznych dodaje całości egzotycznego klimatu.

Postać Tomasa Liski jest dla mnie odkryciem równie niespodziewanym (choć dla stałych uczestników warsztatów w Lesznie i festiwalu jazzowych standardów w Siedlcach doskonale znanym) odkryciem, jak postać młodego serbskiego akordeonisty – Nikoli Zarica. Efektem współpracy tego międzynarodowego zespołu jest niezwykle kolorowy, zaskakujący, światowej klasy album, który w żaden sposób nie faworyzuje lidera, stawia raczej na zbiorowe muzykowanie. Mam nadzieję, że zespół uda się zabrać na trasę koncertową, bo z pewnością materiał zasługuje na drugie – koncertowe życie.

Tomas Liska
Invisible Faces
Format: CD
Wytwórnia: Animal Music
Numer: 8594155991662

05 sierpnia 2018

Clarinet Factory – Meadows

Zespół Clarinet Factory to unikalna na skalę światową jazzowa formacja złożona z czterech niezwykle utalentowanych czeskich klarnecistów, którzy grają razem już ponad 10 lat. Poszukiwaczom ich dziś już archiwalnych nagrań ułatwię zadanie – zespół zaczynał jako Czech Clarinet Quartet. Ich recepta na sukces, a także wyróżnienie się w tłumie, to nietypowy skład i goście specjalni, a także wielki talent. Każdy z muzyków zespołu sięga od czasu do czasu po inne instrumenty lub śpiewa, jeśli aktualnie jest taka potrzeba. W związku z tym, że na scenie znajduje się pięciu klarnecistów, jednemu można pozwolić śpiewać. Metody na jednoczesny śpiew i grę na klarnecie na scenie nikt jeszcze nie wymyślił.


Najnowsza produkcja zespołu - album „Meadows” jest niezwykle pogodną i przebojową produkcją. To trudna do opisania, czerpiąca inspirację z przeróżnych, często dalekich od klasycznego jazzowego amerykańskiego idiomu muzyka. Podstawą brzmienia jest oczywiście ciepły ton klarnetu, jednak całość brzmi niezwykle nowocześnie, choć wielu słuchaczom klarnet może kojarzyć się z jazzową prehistorią.

Muzycy mają talent do pisania chwytliwych melodii, czerpiąc inspirację zarówno z muzyki klasycznej, bluesa jak i muzyki etnicznej z różnych kręgów kulturowych. Zajmują się również komponowaniem muzyki na potrzeby filmów i sztuk teatralnych, co może tłumaczyć fakt, że płyty nagrywają niezbyt często, na każdy kolejny album zespołu trzeba czekać dwa, a czasem nawet trzy lata.

Klasycznie wykształceni muzycy uczynili z przekraczania muzycznych barier swoją misję. Ich klasyczne wykształcenie i doskonałe wyczucie formy pozwala tworzyć przebojową muzykę repetytywną („Bolek i Lolek”), kreatywnie używać brzmień elektronicznych i efektów, a także eksperymentować zapraszając licznych gości specjalnych.

Ich najnowszy album może stanąć na półce z muzyką klubową, część utworów może służyć do tańca. Inne mogą posłużyć za tło dźwiękowe w modnym nocnym klubie. Jeśli szukacie w jazzowym świecie czegoś pomiędzy bałkańskim i tureckim folklorem a ambitnymi projektami Laurie Anderson, z domieszką modnej jeszcze całkiem niedawno klezmerki, to polubicie Clarinet Factory. Ich najnowszy album – „Meadows” jest niezwykle udaną kontynuacją ich artystycznego dorobku, niemożliwego do sklasyfikowania, jednocześnie bardzo nowoczesnego i opartego na tradycji związanej z jednym z najstarszych jazzowych instrumentów, jakim jest klarnet, a w przypadku Clarinet Factory nawet 4.

Gdyby świat był nieco lepszy – utwór tytułowy, a także wspomniany już „Bolek i Lolek” byłyby światowymi przebojami. Kłopot w tym, że nikt nie zajmie się ich promocją, a członkowie zespołu zajmują się muzyką, a nie mediami społecznościowymi i aktualnymi trendami w modzie, choć do „Bolka i Lolka” powstał całkiem udany teledysk.

Clarinet Factory
Meadows
Format: CD
Wytwórnia: Clarinet Factory / Homerecords
Numer: 5425015551777