20 listopada 2019

Jan Ptaszyn Wróblewski – Mistrzowie Polskiego Jazzu

Jan Ptaszyn Wróblewski urodził się w Kaliszu w czasie odpowiednim, żeby można było zaliczyć go do grona pionierów naszego życia jazzowego, debiutujących w Sopocie w czasie pierwszego festiwalu w 1956 roku. Przeważnie jest od wielu lat saksofonistą, głównie tenorowym, choć często sięgał po większy i cięższy saksofon barytonowy, w młodości grał też na trąbce, klarnecie i fortepianie.

Jan Ptaszyn Wróblewski jest również wybitnym kompozytorem, aranżerem, dyrygentem i liderem zespołów, tych mniejszych jakich wiele i tych największych, jakich w historii polskiej muzyki jazzowej było odpowiednio do trudności organizacyjnych, artystycznych i finansowych odpowiednio mniej. Jest również jednym z najlepszych polskich krytyków muzycznych, publicystów i pedagogów. Jego radiowe opowiadania o jazzie pozostaną już chyba na zawsze niedościgłym wzorcem erudycji, wiedzy i doświadczenia połączonych z niebywałym darem opowiadania i nieczęsto obecnym w mediach pięknem polskiego języka. Sam wielokrotnie łapałem się na tym, że muszę coś napisać, albo powiedzieć na antenie w taki sposób, żeby nie skopiować zdań Ptaszyna, co nie jest łatwe, bo one najczęściej bywają najtrafniejsze z możliwych.

Swoją muzyczną edukację rozpoczął w rodzinnym Kaliszu. Kiedy przeprowadził się do Poznania studiował Mechanizację Rolnictwa, grając jednocześnie w zespole Jerzego Miliana. Jak sam kiedyś przyznał, pierwszą osobą, która wprowadzała go w świat jazzu był poznański pianista orkiestry Jerzego Grzewińskiego – Stanisław Burchard, który podobno (to słowa samego Ptaszyna) grać nie umiał, ale wiedział o co chodzi. W roli edukatora sprawdził się znakomicie.

W roku 1956 już z saksofonem odnajduje miejsce w zespole Krzysztofa Komedy, do którego trafia też Milian z pożyczonym wibrafonem. Na pierwszym festiwalu w Sopocie Ptaszyn gra na barytonie. W sekstecie Komedy na alcie gra Stanisław Pludra, a tenoru w składzie nie było.

W 1958 roku Ptaszyn jest już w składzie Jazz Believers i przeprowadza się do Krakowa. Powstanie Jazz Believers można zresztą przewrotnie uznać za jeden z najtragiczniejszych momentów historii polskiego jazzu, bowiem powstanie grupy wiązało się z rozpadem trzech innych doskonałych składów – Sekstetu Komedy, tria Andrzeja Kurylewicza i klasycznego składu Melomanów. W zespole od początku było 4 pianistów – Krzysztof Komeda, Andrzej Trzaskowski, Andrzej Kurylewicz i Jan Ptaszyn Wróblewski. To trochę naciągane, bo Ptaszyn już dawno grał na barytonie, a Kurylewicz na melofonie, jednak konkurencja między Trzaskowskim i Komedą wciąż była spora. W tym czasie Trzaskowski również myślał o grze na trąbce, a Komeda chciał grać na alcie (są nawet dość znane zdjęcia Krzysztofa Komedy ćwiczącego na tym instrumencie). Wniosek z tej historii i paru innych, które odnajdziecie w pozostałych odcinkach cyklu Mistrzowie Polskiego Jazzu, że nasze gwiazdy były bardzo wszechstronne. Dziś wśród muzyków młodszego pokolenia panuje raczej większa specjalizacja, związana z zupełnie inną sytuacja szkół muzycznych, dostępem do materiałów szkoleniowych i wieloma innymi czynnikami.

Z zespołem Jazz Believers Ptaszyn napisał jedną z nielicznych w swojej karierze ilustracji muzycznych do filmu – ścieżkę dźwiękową do obrazu „Pan Anatol szuka miliona”. Muzykę filmową będzie później nagrywał niezliczoną ilość razy, jednak komponować będzie przede wszystkim dla swoich kameralnych składów jazzowych.

Ptaszyn wygrywa również w 1958 roku polskie eliminacje do składu młodzieżowej orkiestry festiwalu jazzowego w Newport. W wielu miejscach można spotkać komentarze, że przecież powinien tam pojechać któryś z naszych pianistów, na przykład Andrzej Trzaskowski lub Krzysztof Komeda. Taka wersja historii sugeruje, że w związku z tym, że pianista w orkiestrze jest jeden a saksofonistów kilku, poszczęściło się Ptaszynowi. Nie mogę zgodzić się z taką interpretacją. Ptaszyn nie pojechał do Newport w zastępstwie. Został wybrany, bo grał już wtedy niezwykle stylowo o doskonale czytał nuty, co w dużej, zmontowanej w międzynarodowej obsadzie orkiestrze z pewnością było umiejętnością potrzebną.

W 1959 roku po powrocie z wyprawy do USA Ptaszyn na krótko zostaje liderem Jazz Believers, który jednak wkrótce przestaje istnieć. Ptaszyn gra z Kurylewiczem w zespole Moderniści, zakłada istniejący niemal dwa lata skład znany jako Jazz Outsiders. Po krótkiej przygodzie z kwintetem Kurylewicza, z jego składu powstaje w 1963 roku Polish Jazz Quartet. Historię opowiedziałem przy okazji niedawnej prezentacji sylwetki Andrzeja Kurylewicza. Generalnie Polish Jazz Quartet powstał z zespołu Kurylewicza we Francji, dokąd pojechali bez lidera i Wandy Warskiej, którzy nie dostali na wyjazd do Antibes paszportów. Takie były czasy. Policja już nie zabraniała koncertów jazzowych, ale ciągle trzymała w szufladach paszporty. Zespół przetrwa niemal 4 lata, do czasu, kiedy jego członkowie wybiorą zarabianie rozrywkowych pieniędzy w krajach Skandynawii.

Mniej więcej od 1962 roku rozpoczęła się trwająca niemal dwie dekady stała współpraca Ptaszyna z polskim radiem. Najpierw w roli aranżera w prowadzonej przez Andrzeja Kurylewicza Orkiestrze Polskiego Radia i Radiowym Studiu M-2 oraz rozrywkowej orkiestrze Bogusława Klimczuka. W tym czasie aranżacje Ptaszyna i Karolaka w wykonaniu przeróżnych składów dowodzonych przez Kurylewicza nagrywało radio w Krakowie i Warszawie. Przypuszczalnie sporo tej muzyki ciągle leży w radiowych archiwach. Warto też pamiętać, że w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych Ptaszyn wracał też do Poznania, był związany z kolejną radiową orkiestrą znaną jako Poznańska Piętnastka Radiowa.

Niemal przez całą dekadę lat siedemdziesiątych Jan Ptaszyn Wróblewski prowadzi kilka formacji nagrywających dla polskiego radia – Stowarzyszenie Popierania Prawdziwej Twórczości Chałturnik, Studio Jazzowe Polskiego Radia i Grand Standard Orchestra. Warto przypomnieć, że Chałturnik, który początkowo powstał jako zespół kabaretowy mający szydzić z błahych popowych przebojów z czasem zamienił się w całkiem ciekawy artystycznie projekt, z którego dorobku niestety niewiele zostało utrwalone na płytach dostępnych współcześnie.

Warszawskie studia Polskiego Radia były w tym czasie bezpieczną przystanią dla tych, którzy nie grali free-jazzu, a chcieli zarobić parę groszy grając dobre aranżacje. Stąd zmienne składy, właściwie brak koncertów i nieznaczna ilość wydawnictw płytowych z tego okresu. W dyskografii Ptaszyna pojawia się jednak kilka istotnych pozycji, wśród których na wyróżnienie zasługuje z pewnością album „Sprzedawcy Glonów” nagrany pomiędzy 1971 i 1973 rokiem. Na tej płycie zagrali prawie wszyscy, którzy liczyli się wtedy w polskim jazzie. Lista wykonawców przypomina encyklopedię muzyki improwizowanej. Ze względów oczywistych część muzyków nie mogła dostać odpowiedniej przestrzeni dla własnych solowych popisów. „Sprzedawcy glonów” to więc przede wszystkim pokaz sztuki kompozytorskiej i improwizatorskiej Jana Ptaszyna Wróblewskiego, Tomasza Stańko, Andrzeja Trzaskowskiego i Zbigniewa Namysłowskiego.

Album jest jednym z nielicznych przykładów jazzowego, orkiestrowego nowoczesnego, nieco nawet eksperymentalnego grania w Polsce. Już wtedy większość muzyków wymienionych na okładce to były wielkie gwiazdy.

W latach siedemdziesiątych działała również formacja znana jako Mainstream z Wojciechem Karolakiem, Markiem Blizińskim i Czesławem Dąbrowskim, z którego później powstaje kwartet Ptaszyna, który w 1978 roku nagrywa album „Flying Lady” i dwa lata później „Z lotu Ptaka”. W kolejnym składzie Ptaszyna grają między innymi Robert Majewski i Henryk Miśkiewicz. W 1983 roku powstaje album „Live”. Zespół działa jako New Presentation.

W początkach lat osiemdziesiątych Ptaszyn Wróblewski pojawia się gościnnie w składzie Extra Ball i rozpoczyna trwający w zasadzie do dziś okres, kiedy w jego zespołach grają raczej muzycy młodszego pokolenia. Tworzy między innymi skład z Kazimierzem Jonkiszem, Dariuszem Oleszkiewiczem i Kubą Stankiewiczem. W jego zespołach grają Andrzej Jagodziński, Sławomir Kurkiewicz, Michał Miśkiewicz, Marcin Jahr i wielu innych. Ptaszyn pisze również piosenki dla Andrzeja Zauchy, Ewy Bem, Maryli Rodowicz i innych. Wraca też do muzyki filmowej ilustrując w 1991 roku swoją muzyką obraz „Niech żyje miłość”.

Najnowszy projekt płytowy Jana Ptaszyna Wróblewskiego to podwójny (studyjny i koncertowy) album „Komeda. Moja słodka europejska ojczyzna”. Materiał musiał czekać niemal 5 lat na wydanie, zanim znalazł należne mu miejsce w cyklu Polish Jazz. Ptaszyn grał z Komedą wielokrotnie, choć akurat w nagraniu pierwszej wersji „Mojej słodkiej europejskiej ojczyzny” w Niemczech nie wziął udziału. Sam Komeda nie zdążył nagrać wersji tych kompozycji z polskimi tekstami. Po latach nieco zapomnianą muzykę przypomniał Ptaszyn w doborowej obsadzie. W oryginalnym nagraniu wiersze Leśmiana, Miłosza i innych polskich poetów w niemieckich tłumaczeniach recytuje Helmuth Lohner. Opracowanie Ptaszyna jest w całości instrumentalne.

Gdyby Jan Ptaszyn Wróblewski zechciał kiedyś napisać historię polskiego jazzu, powinien od razu opracować wersję mówioną. To będzie pierwszy audiobook, którego posłucham z przyjemnością i który wybiorę zamiast książki drukowanej.

Brak komentarzy: