Literackiej
doskonałości opisu roku typowego Fina uzupełnionej zdjęciem pianisty w oblodzonym
przeręblu nie podejmuję się oceniać, choć jest całkiem zabawna. Dobrze, że nie
zanurzył w wodzie dłoni, bo pewnie byłoby to dla pianisty ryzykowne. Dla mnie
liczy się muzyka.
Dwanaście
miniatur łączy się z sobą w jedną muzyczną całość. Producent płyty być może
celowo pozostawił kilka dźwięków rozpoczynających kolejną kompozycję w
poprzednim nagraniu. W ten sposób po zgraniu płyty do komputera (przynajmniej w
moim przypadku, a próbowałem przygotowując audycję zgrać album na kilka sposobów)
każdy z miesięcy Iiro Rantali kończy się niespodziewanymi dźwiękami
zapowiadającymi nowy miesiąc. Ja słucham płyty, więc nie jest to dla mnie jakiś
szczególny problem.
Mam za to
wrażenie, że stroiciel fortepianu miał po nagraniu sporo pracy. Nie wszystkie
dźwięki na płycie pochodzą ze zwykłych uderzeń w klawisze. To musiało zaboleć
fortepian i stroiciela, bo mi takie preparacje nie przeszkadzają. W przypadku
Iiro Rantali dodają jedynie niezwykłe brzmienia w paru momentach (choćby w
Kwietniu). Nie lubię preparacji fortepianu jako sztuki samej w sobie. Prawdę
powiedziawszy od dawna nie słyszałem próby modyfikacji brzmienia tego
instrumentu, która miałaby artystyczny sens. W przypadku Iiro Rantali ma.
Iiro Rantala
należy do tych niezwykłych artystów, których sztuka polega na równowadze
wszystkich potrzebnych muzykowi elementów. Nie jest przesadnie sprawnym
technicznie wirtuozem popisującym się szybkimi pasażami. Nie epatuje skokami
dynamiki, czy nietypowymi harmoniami. Nie szokuje nietypowymi interpretacjami
jazzowych standardów i znanych melodii. Nie szokuje. Pisze piękne melodie,
niektóre z jego miesięcy mogłyby stać się przebojami, choć oparte są na
prostych rozwiązaniach (na przykład taki Maj). Gdybym miał nie czytając tekstu
Rantali, który maj uznaje za fiński miesiąc planowania wakacji uznałbym, że w
maju każdy Fin pracuje na taśmie i przykręca śrubki. Prosty rytm i powtarzana
melodia tego miesiąca kojarzy mi się ze znanym filmem Charlie Chaplina „Modern
Times”. Tam taśma przesuwa się szybciej, ale to przecież Ameryka, a nie
Finlandia. Każdy będzie miał inne skojarzenia, ale pobudzanie wyobraźni i
zmuszenie mnie do kilkukrotnego wysłuchania nowości od początku do końca, co
oznacza zarwaną noc, to to czego oczekuję od każdego nowego albumu jako dowodu
jego jakości. Taki właśnie jest „My Finnish Calendar”.
Czekam na
fiński tydzień, a może na fiński rok przedstawiony dzień po dniu. „My Finnish
Calendar” to doskonałe uzupełnienie fantastycznej dyskografii Iiro Rantali.
Iiro Rantala
My Finnish
Calendar
Format: CD
Wytwórnia: ACT
Music
Numer: ACT
9882-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz