05 grudnia 2020

EABS – Discipline Of Sun Ra

Zespół EABS (ten większy) i Błoto, jego edycję w zmniejszonym do kwartetu składzie uważam za jedno z najciekawszych polskich muzycznych zjawisk ostatnich lat. Miałem co prawda przez chwilę wątpliwości w momencie ukazania się „Slavic Spirit”, jednak dziś, po dwu doskonałych albumach kwartetu i nowości poświęconej muzyce Sun Ra, już wiem, że muszę wrócić do „Slavic Spirit” i zrozumieć również ten album.

Najnowszy album EABS – jeśli dobrze liczę to trzeci w ciągu ostatnich 12 miesięcy poświęcony jest kompozycjom, a przede wszystkim nowoczesnemu, elektronicznemu wcieleniu ducha wielkiego jazzowego szamana Suna Ra. Album powstał, zgodnie z deklaracją muzyków umieszczoną na okładce, za zgodą Sun Ra Arkestry i zarządzającego spuścizną po twórcy wszystkich nagranych na płycie utworów.

Kosmiczną stylistykę Sun Ra i jego Arkestry, kosmicznej, intergalaktycznej, pozaziemskiej i każdej innej kupuje jedynie w części, a nawet ta część, która przekonuje mnie muzycznie ciągle budzi wątpliwości, czy my, Ziemianie nie jesteśmy aby przedmiotem jakiegoś pozaziemskiego żartu muzycznego i czy oryginalne nagrania Sun Ra, przynajmniej te powstałe w latach sześćdziesiątych i później nie są oby jakimś fikuśnym żartem.

Jednak z pewnością nagranie EABS jest zupełnie poważne i nawet gdyby nie było inspirowane muzyką Sun Ra byłoby równie ciekawe. Spodziewałem się po tym albumie trochę więcej szaleństwa, czegoś w rodzaju nałożenia dynamiki i chęci do muzycznych eksperymentów muzyków EABS na nieprzewidywalność i zupełne oderwanie od reguł, z których znany był Sun Ra. Tego w muzyce zawartej na „Discipline Of Sun Ra” nie odnalazłem. Może to nawet i dobrze, bo wtedy powstałaby mieszanka wybuchowa być może trudna do strawienia. Jak na połączenie EABS i Sun Ra ten album brzmi zaskakująco konwencjonalnie i dość przewidywalnie, co nie jest w żadnym wypadku jego wadą.

Album „Discipline Of Sun Ra” jest twórczym przetworzeniem muzyki Sun Ra, tak jak „Repetitions” był najciekawszym od lat i być może najbardziej do dziś nowoczesnym przetworzeniem muzyki Krzysztofa Komedy. Choć EABS zdecydowanie bardziej odeszli od Komedy niż od Sun Ra, to jednak w obu przypadkach udało się pogodzić współczesne brzmienia i duchem muzyki oryginałów.

Lubię, kiedy młodzi muzycy pokazują, że znają się na dorobku starszych mistrzów. Nie lubię jednak jeśli udają i starają się być lepsi od nich. Dlatego nie przepadam za wszelkimi pseudonurtami muzycznymi, których nazwy rozpoczynają się od „neo”, może za wyjątkiem neoswingu, ale to dlatego, że mało nagrań z lat trzydziestych ubiegłego wieku jest na tyle dobrych technicznie, żeby dało się ich słuchać dla przyjemności a nie tylko w związku z badaniami archeologicznymi historii muzyki. EABS nie zajmuje się archeologią, ani nawet wspominaniem fajnej muzyki sprzed lat. Dla nich dzieła wielkich mistrzów są tworzywem i inspiracją do tworzenia czegoś nowego. Jak dla mnie mogę improwizować na żywo (to robią częściej w kwartecie), albo przygotowywać przeróbki czegokolwiek. Robią to po swojemu, mają doskonały warsztat, ciekawe pomysły i rozpoznawalne brzmienie. Z wielkim wyczuciem formy łączą tradycję z nowoczesnymi instrumentami i efektami specjalnymi. Tworzą muzykę, która doskonale zniesie próbę czasu, mimo zastosowania sporej ilości elektroniki, która lubi starzeć się nieciekawie. Dla muzyków EABS elektronika jest instrumentem jak każdy inny – nie służy do popisywania się, tylko do wyrażania własnej twórczej myśli i inwencji. Rok 2020 to rok EABS i Błoto. Do końca roku już chyba nikt nie zdoła im dorównać.

Dodatkowe gratulacje należą się wytwórni Astigmatic za starannie przygotowanie techniczne i kreatywne projekty graficzne i nietypowe podejście do technik druku. Doceniam ludzi, którzy traktują produkt jako całość dbając o każdy szczegół, nie tylko dźwiękowy, ale też wizualny. Uważam, że wszyscy, którzy chcą na swojej muzyce zarobić trochę więcej niż głodowe stawki z serwisów streamingowych, na które mam alergię, powinni o tych niewielu zapaleńców, którzy chcą kupić płytę i mieć ją w swoich zbiorach jak najdłużej zadbać szczególnie. Nie jest nas wielu, ale jeśli mamy ciągle na płyty wydawać nasze pieniądze, muszą być nie tylko doskonałe muzycznie, ale też piękne wizualnie. Dlatego wszystkim znajomym na święta kupię którąś z płyt EABS vel Błoto, albo inną z wydanych w tym roku przez Astigmatic (na przykład „Polskę” Piotra Damasiewicza).

EABS
Discipline Of Sun Ra
Format: CD
Wytwórnia: Astigmatic
Data pierwszego wydania: 2020
Numer: AR015CD

04 grudnia 2020

I’ll Be Your Baby Tonight – CoverToCover Vol. 96

Jakim cudem piosenka „I’ll Be Your Baby Tonight” wyszła spod pióra Boba Dylana w czasie, kiedy przygotowywał album „John Wesley Harding”, który miał przypominać postać Wesleya Hardina (skąd błąd w nazwisku też nie wiem, z pewnością nie jest przypadkowy, może być kolejną tajemniczą szaradą Dylana, albo zwyczajnie wynikać z jakiś przyczyn natury prawnej) wiedzieć może chyba tylko Sara Lownds, jego ówczesna żona, bo z pewnością ten tekst jest napisany dla niej. To jedna z niewielu prostych piosenek pop o miłości, jaką kiedykolwiek napisał Bob Dylan. Te o trudach miłości, też zresztą o Sarze, produkował kilka lat później w większej ilości.

Analiza każdego, nawet tak prostego tekstu Dylana, to materiał na poważną pracę naukową, więc pozostawię dociekanie dlaczego kiedy tekst potrzebował ptaka, znalazł się tam akurat mockingbird (przedrzeźniacz, raczej północny, bo tylko ten zdaje się występuje na kontynencie amerykańskim) pozostawię specjalistom.

Być może prywatne życie Dylana w 1967 roku potrzebowało publicznego manifestu w postaci „I’ll Be Your Baby Tonight”, a może raczej ciemna i ponura wymowa ważnych tekstów z „John Wesley Harding” potrzebowała czegoś bardziej komercyjnego i zdatnego do wydania na singlu? Faktem jest, że utwór po raz pierwszy wykonany na słynnym koncercie na wyspie Wight w sierpniu 1969 roku przetrwał w repertuarze Dylana znacznie dłużej niż związek z jego pierwszą żoną. Może więc to zupełnie nie jest o Sarze, tylko o kimś, albo czymś zupełnie innym, a może to tylko ocieplacz wizerunku albumu?

Utwór nie ukazał się na singlu, a z płyty raczej bardziej pamiętane są inne utwory – klasyczny dziś „All Along The Watchtower”, czy często grywany „I Dreamed I Saw St. Augustine”. Album zawiera dwie piosenki o miłości – ta druga, to zapomniany dziś utwór „Down Along the Cove”, nieco mniej udany.

Nawet jeśli „I’ll Be Your Baby Tonight” nie pasuje do Dylana i do albumu „John Wesley Harding”, to z pewnością spodobał się innym wykonawcom, zarówno takim, którzy często sięgali po utwory Dylana, jak i tym, którzy nie lubili zaangażowanych tekstów, ale cenili dobre piosenki o miłości. Wśród wykonawców piosenki szybko znaleźli się Jose Feliciano, Linda Rondstadt, Emmylou Harris, The Hollies, Maria Muldaur i Ramblin’ Jack Elliott. To jednak etatowi wykonawcy klasyków Dylana. Wśród innych, którzy w życiu nie zaśpiewaliby politycznych tekstów Dylana, znaleźli się Engelbert Humperdinck i Kriss Kristofferson. W 1971 roku piosenkę śpiewała Urszula Sipińska. Światowy hit z tego utworu w 1990 roku zrobił Robert Palmer, jednak nikt nie zaśpiewał tej piosenki tak pięknie jak Nora Jones. Jej nagranie ukazało się na singlu w 2002 roku i do dziś nigdy nie znalazło się na jej oficjalnym albumie (jeśli nie liczyć piekielnie drogiego winylowego boxu „The Vinyl Collection”). Jak dla mnie przebiła nawet Dylana, choć ciągle uważam, że nigdy nie udźwignęła ciężaru nagrania dobrej płyty w całości.

Utwór: I’ll Be Your Baby Tonight
Album: John Wesley Harding
Wykonawca: Bob Dylan
Wytwórnia: Columbia / Sony
Rok: 1967
Numer: 5099751234760
Skład: Bob Dylan – g, voc, Pete Drake – pedal steel, Charlie McCoy – bg, Kenneth A. Buttrey – dr.

Utwór: I’ll Be Your Baby Tonight
Album: Feelin' the Same Way
Wykonawca: Norah Jones
Wytwórnia: Blue Note / Capitol / EMI
Rok: 2002
Numer: 724355131423
Skład: Norah Jones – voc, p, Kevin Breit – g, Rob Burger – acc, Lee Alexander – b, Brian Blade – dr.

03 grudnia 2020

(Sittin’ On) The Dock Of The Bay – CoverToCover Vol. 95

 Otis Redding – współautor piosenki „(Sittin’ On) The Dock Of The Bay” nie mógł cieszyć się z jej sukcesu. Kiedy nagrywał ją razem z drugim autorem – gitarzystą Steve’em Cropperem pewnie miał świadomość, że to może być jego kolejny hit. Jednak singiel wytwórni Volt, należącej do Stax Records miał okazać się jego pierwszym pośmiertnym wydawnictwem. Z dwu nagranych w studiu wersji powstała ta, którą wkrótce poznali wszyscy rozpaczający po śmierci piosenkarza fani. Ostatnie fragmenty Redding napisał i nagrał 7 grudnia 1967 roku. Dwa dni później Redding wystąpił w jednym z lokalnych programów telewizyjnych w Cleveland. Na kolejny koncert już nie doleciał, mały samolot z kilkoma muzykami na pokładzie rozbił się, najprawdopodobniej w związku z trudnymi warunkami pogodowymi. Katastrofę przeżył jeden z członków zespołu Bar-Kays, trębacz Ben Cauley.

Wydany w styczniu 1968 roku na singlu utwór „(Sittin’ On) The Dock Of The Bay” okazał się największym sukcesem Reddinga i jego pierwszym numerem jeden na amerykańskich listach przebojów. Współtwórca piosenki – legendarny gitarzysta wytwórni Stax i zespołu Booker T & The M.G.’s był w tym czasie zafascynowany albumem „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band” The Beatles, co można uznać za fascynację dość nietypową jak na co prawda białego, ale ważnego muzyka Stax. Władze wytwórni były przeciwne nagraniu, a kolejna ważna w Stax figura i współtwórca brzmienia wytwórni – basista Donald Duck Dunn w pewnym momencie wręcz miał odmówić udziału w nagraniu, które jego zdaniem mogłoby zrujnować wizerunek całej wytwórni. Myślę, że kiedy zobaczył pierwszy czek za tą piosenkę, zmienił zdanie. Celem Reddinga było, z czego zwierzył się Carli Thomas, z którą spędził poprzednie miesiące w trasie promującej ich wyśmienity wspólny album „King & Queen”, że szukał sposobu na poszerzenie kręgu odbiorców swojej muzyki. Udało mu się, choć nie mógł tego zobaczyć.

W końcówce lat sześćdziesiątych normą było nagrywanie cudzych przebojów. Kiedy nagranie Reddinga okazało się sukcesem, amerykańscy muzycy ochoczo wzięli się za nagrywanie „(Sittin’ On) The Dock Of The Bay”. Wśród bardziej znanych wykonawców w ciągu pierwszego roku od premiery oryginalnego nagrania znajdziecie The Staple Singers (z Mavis Staples), Peggy Lee, Arifa Mardina i Toma Jonesa, a krótko później Cher, Jimmy Smitha i Little Richarda. Na liście istotnych nieobecnych w krótkiej audycji poświęconej temu utworowi są też Al Jarreau, sam Steve Cropper, Luther Allison, Popa Chubby, Aaron Neville, World Saxophone Quartet i pewnie jeszcze kilka nagrań do których nie udało mi się dotąd dotrzeć.

Utwór ma równie wiele doskonałych nagrań wokalnych, jak i tych pozbawionych tekstu. Ja wybieram dwa z tekstem – nagranie bez instrumentów doskonałego zespołu The Persuasions i fenomenalny duet Jorgosa Skoliasa i Bogdana Hołowni, każde inne i całkiem odległe od oryginału. Ci co starają się udawać Otisa Reddinga i tak nie mają szans. A CoverToCover to nie konkurs karaoke tylko audycja muzyczna.

Utwór: (Sittin’ On) The Dock Of The Bay
Album: Dreams To Remember, The Otis Redding Anthology (single Volt #157)
Wykonawca: Otis Redding
Wytwórnia: Volt / Rhino / Atlantic
Rok: 1967
Numer: 081227547127
Skład: Otis Redding – voc, Steve Cropper – g, Donald Duck Dunn – b, Isaac Hayes – kbd, Al Jackson Jr. – dr, Booker T. – kbd, David Porter – others.

Utwór: (Sittin’ On) The Dock Of The Bay
Album: A Cappella Dreams
Wykonawca: The Persuasions
Wytwórnia: Chesky
Rok: 2003
Numer: 090368025128
Skład: James Hayes – voc, Jerry Lawson – voc, Joe Russell – voc, Ray Sanders – voc, Jayotis Washington – voc.

Utwór: (Sittin’ On) The Dock Of The Bay
Album: …Tales
Wykonawca: Jorgos Skolias & Bogdan Hołownia
Wytwórnia: Nautilus
Rok: 2004
Numer: NSA-V001
Skład: Jorgos Skolias – voc, Bogdan Hołownia – p.

02 grudnia 2020

Message In A Bottle – CoverToCover Vol. 94

Kompozycja Stinga ujrzała światło dzienne po raz pierwszy na wydanej w 1979 roku płycie The Police „Reggatta de Blanc”, drugiej w dyskografii zespołu, czyli tej najtrudniejszej, po świetnie przyjętej na całym świecie „Outlandos d'Amour” z „Roxanne” w roli głównej. W epoce świetności płyt analogowych jeśli piosenka otwierała pierwszą stronę albumu, oznaczało to, że producenci albo zespół dostrzegali w niej potencjalny materiał na przebój. Wczesne The Police to nowoczesne ujęcie rytmów reggae i w takiej konwencji napisany jest ten utwór, który oprócz niemal 5-minutowej wersji umieszczonej na płycie miał krótszą wersję przeznaczoną do prezentacji w radiu. Piosenka była sporym przebojem, ale z perspektywy lat to jednak chyba „Walking On The Moon” i „Bring On The Night” są najważniejszymi utworami z tej płyty. „Walking On The Moon” to dziś klasyk Stinga, często wykonywany przez niego, jak i wielu innych muzyków. „Bring On The Night” z kolei dostał drugie życie za sprawą fantastycznego albumu koncertowego Stinga o tym samym tytule, moim zdaniem najlepszej płyty w jego karierze, nagranej z udziałem najlepszego zespołu, jaki kiedykolwiek udało mu się skompletować, przy okazji rujnując kilka niezłych jazzowych składów. W nagraniu tego koncertowego albumu w 1986 roku wzięli udział Darryl Jones, Kenny Kirkland, Branford Marsalis i Omar Hakim – czyli skład, który i bez Stinga i jego kompozycji potrafiłby zagrać niezłe fusion. Nie ma w tym zatem nic dziwnego, że „Bring On The Night” na zawsze zostanie już chyba utworem granym tylko przez Stinga.

Z „Message In A Bottle” jest za to nieco inaczej. W ciągu ostatnich 40 lat sporo wykonawców próbowało znaleźć jakiś nowy pomysł na tą kompozycję. Naśladowania oryginału nie ułatwia skomplikowany rytm i wielokrotnie nałożona na siebie perkusja. Nawet taki geniusz, jakim jest Steward Copeland nie dał rady zagrać tego wszystkiego jednocześnie, choć w licznych dostępnych oficjalnie i mniej oficjalnie wersjach próbował za swoją wersją studyjną nadążyć. Miałem okazję słyszeć „Message In A Bottle” na żywo zarówno w czasach świetności zespołu w początkach lat osiemdziesiątych, jak i w Londynie kiedy spotkali się w oryginalnym składzie na koncercie związanym z krótkim powrotem do dawnych czasów. Tym koncertem byłem rozczarowany, choć być może wynikało to z faktu, że spodziewałem się zarówno nowego materiału (choć to było raczej życzenie niemożliwe do spełnienia), jak i jakiegoś twórczego podejścia do starych klasyków – tu też było słabo, bo wychodziłem z tego koncertu, chyba nie tylko zresztą ja, z poczuciem, że Sting, Summers i Copeland się nie postarali.

Wśród coverów „Message In A Bottle”, jeśli odrzucić te, które w nieudolny sposób naśladują oryginał z „Regatta de Blanc” i te, które zbliżają się do nagrania The Police nawet całkiem udanie, pozostaje w sumie niewiele. Po raz pierwszy w tym cyklu jednak, trochę żałuję, że dopiero w 94 odcinku, muszę przyznać, że za najlepsze światowe wykonanie utworu, oprócz oryginału, uważam nagranie polskich muzyków – tria Marcina Wasilewskiego z gościnnym udziałem Joakima Mildera.

Utwór: Message In A Bottle
Album: Reggatta de Blanc
Wykonawca: The Police
Wytwórnia: A&M
Rok: 1979
Numer: 082839479226
Skład: Andy Summers – g, synth, Steward Copeland – dr, Sting – bg, voc.

Utwór: Message In A Bottle
Album: Police
Wykonawca: Kevyn Lettau
Wytwórnia: Universal
Rok: 2000
Numer: 601215759129
Skład: Kevyn Lettau – voc, Russell Ferrante – p, kbd, Jerry Watts Jr. – b, Michael Shapiro – dr, Luis Conte – perc, Gina Kronstadt – viol, Peter Kent – viol, John Wittenberg – viol, Charlie Bisharat – viol, Vladimir Polimatidi – viol, Kirstin Fife – viol, Darrin McCann – viola, Len Grants – viola, Stephanie Fife – cello, Rudolph Stein – cello, Dave Carpenter – b.

Utwór: Message In A Bottle
Album: Spark Of Life
Wykonawca: Marcin Wasilewski Trio with Joakim Milder
Wytwórnia: ECM
Rok: 2014
Numer: 602537929573
Skład: Marcin Wasilewski – p, Sławomir Kurkiewicz – b, Michał Miśkiewicz – dr, Joakim Milder – ts.

01 grudnia 2020

Don’t Let It Bring You Down – CoverToCover Vol. 93

Trudno w to uwierzyć, ale wiele z ważnych kompozycji Neila Younga ma już 50 lat. Tak jest z piosenką „Don’t Let It Bring You Down”, która po raz pierwszy ukazała się na jednej z najważniejszych wczesnym płyt Younga – „After The Gold Rush” w 1970 roku. Płyta nie zrobiła jakiejś oszałamiającej kariery, choć weszła do pierwszej dziesiątki amerykańskich list przebojów. Na singlach wydano dwie piosenki z tego albumu – „When You Dance I Can Really Love” i nieco lepiej dziś pamiętaną „Only Love Can Break Your Heart”. Krótko mówiąc – „Don’t Let It Bring You Down” nie była wielkim przebojem, podobnie jak cały album. Jednak z czasem i piosenka i album zyskiwał na znaczeniu i był coraz wyżej oceniany przez krytyków i fanów Neila Younga. Wkrótce po wydaniu „After The Gold Rush”, albumu który pozostał nieco w cieniu wielkiego komercyjnego sukcesu płyty „Deja Vu” zespołu Crosby, Stills, Nash & Young, piosenka znalazła się na kolejnym albumie supergrupy – „4 Way Street”.

Album „After The Gold Rush” ma swoje miejsce w historii muzyki nie tylko ze względu na doskonałe piosenki i ponadczasowy charakter. To również debiut nagraniowy Nilsa Lofgrena, który przez lata miał towarzyszyć Youngowi, a później stać się ważnym elementem najdoskonalszej rockowej maszyny wszechczasów – The E-Street Band Bruce’a Springsteena, równolegle prowadząc solowe projekty (do dziś ponad 30 albumów).

Wśród licznych coverów „Don’t Let It Bring You Down” są takie, które dały piosence kolejną falę popularności, raczej jednak nie ze względu na jakość muzyki, ale popularność wykonawców – w 1995 roku piosenkę nagrała Annie Lennox (album „Medusa”, dziesięć lat później na koncertowej płycie „One Night To Remember” kompozycję Younga umieścił Seal. Ja jednak wolę nieco bardziej jazzowe wykonania. Do przygotowania krótkiej prezentacji tej kompozycji przekonała mnie najnowsza solowa płyta Brada Mehldaua – „Suite: April 2020” i umieszczone na niej nagranie piosenki Younga. Dopełnieniem jest wersja wykonaniu Idy Sand, która nagrał sporo piosenek Younga i która w towarzystwie muzyków z wytwórni ACT – tym razem między innymi Dana Berglunda, basisty tria e.s.t.) zmienia kompozycje Neila Younga w jazzowe standardy.

Utwór: Don’t Let It Bring You Down
Album: After The Gold Rush
Wykonawca: Neil Young
Wytwórnia: Reprise / Warner
Rok: 1970
Numer: 093624979012
Skład: Neil Young – g, voc, p, harm, vib, Danny Whitten – g, voc, Nils Lofgren – g, p, Ralph Molina – voc, dr, perc, Stephen Stills - voc, Billy Talbot – bg, Greg Reeves – bg, Susan Young – eff, Bill Peterson – flug, Jack Nitzsche – p.

Utwór: Don’t Let It Bring You Down
Album: Young At Heart
Wykonawca: Ida Sand
Wytwórnia: ACT Music
Rok: 2015
Numer: ACT 9729-2
Skład: Ida Sand – voc, p, Jesper Nordenstrom – kbd, Ola Gustafsson – g, Per Texas Johansson – ts, Dan Berglund – b, Sven Lindvall – b, Christer Jansson – dr, perc, Andre Monde De Lang – b voc, Paris Renita – b voc.

Utwór: Don’t Let It Bring You Down
Album: Suite: April 2020
Wykonawca: Brad Mehldau
Wytwórnia: Nonesuch / Warner
Rok: 2020
Numer: 075597919288
Skład: Brad Mehldau – p.

29 listopada 2020

New York State Of Mind – CoverToCover Vol. 92

Piosenka „New York State Of Mind” po raz pierwszy ukazała się na płycie jej autora – Billy Joela „Turnstiles” w 1976 roku. Drugie życie zyskała jednak po zamachach w Nowym Jorku we wrześniu 2001 roku. W tym czasie dojrzał Billy Joel, a jego muzyka zdecydowanie zyskała wiele szlachetności i jazzowego brzmienia fortepianu, na którym dziś Joel gra lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Dlatego też wyjątkowo zostawiam oryginał na inną okazję, tym bardziej, że w dwu z trzech nagrań autor kompozycji wystąpi w roli gościa specjalnego w otoczeniu muzyków zdecydowanie ciekawszych niż skład, który nagrał z nim „Turnstiles”. Billy Joel to dziś wyśmienity pianista. Gdyby chciał zarobić mniej pieniędzy i grać ciekawszą muzykę, mógłby zostać jazzowym improwizującym pianistą na światowym poziomie. Wybrał inną drogę, choć w ostatnich latach, jeśli tylko zdrowie mu pozwala, pojawia się od czasu do czasu na scenie i gra na fortepianie nie tylko swoje największe przeboje, ale też piosenki znane ze scen jazzowych. W 2009 roku był gościem fenomenalnej gali „Rock & Roll Hall Of Fame” w Nowym Jorku. Razem z Brucem Springsteenem i całym składem The E-Street Band zagrał na fortepianie i zaśpiewał „New York State Of Mind”. Jeśli nie wierzycie, że to sam Billy Joel gra na fortepianie – koncert ukazał się również w wersji video. Kolejne wykonanie z gościnnym udziałem kompozytora powstało osiem lat wcześniej, w 2001 roku ukazał się album Tony Bennetta z udziałem wielu gości, w tym właśnie kompozytora „New York State Of Mind”. Powstał wspałnaiły wokalny duet, być może trochę zabrakło równie dobrego fortepianu, ale to przecież płyta Tony Bennetta i jego gości, poświęcona duetom wokalnym.

Do przygotowania tego odcinka skłoniło mnie najnowsze nagranie kompozycji Joela, tym razem instrumentalne, zarejestrowane przez Brada Mehldaua w Amsterdamie w kwietniu 2020 roku na płycie „Suite: April 2020” będącej zapisem emocji związanej z pierwszą fala epidemii. To album wypełniony głównie kompozycjami Mehldaua i zagrany w całości solo na fortepianie, jednak album kończą trzy utwory z repertuaru innych artystów, w tym wybitne, choć zupełnie inne niż autorskie Billy Joela nagranie „New York State Of Mind”.

Utwór: New York State Of Mind
Album: The 25th Anniversary Rock & Roll Hall Of Fame Concerts (Various Artists)
Wykonawca: Bruce Springsteen with The E-Street Band feat. Billy Joel
Wytwórnia: Time Life / Warner
Rok: 2009
Numer: 610583360325
Skład: Bruce Springsteen – g, voc, Billy Joel – p, voc, Clarence Clemons – sax, b voc, Nils Lofgren – g, b voc, Patti Scialfa – g, b voc, Steve Van Zandt - g, b voc, Garry Tallent – bg, Max Weinberg – dr, Soozie Tyrell – viol, b voc, Charlie Giordano – acc.

 Utwór: New York State Of Mind
Album: Playing With My Friends: Bennett Sings The Blues
Wykonawca: Tony Bennett feat. Billy Joel
Wytwórnia: RPM / Columbia / Sony
Rok: 2001
Numer: 5099750417522
Skład: Tony Bennett – voc, Billy Joel – voc, Ralph Sharon – p, Gray Sargent – g, Paul Langosch – b, Clayton Cameron – dr.

 Utwór: New York State Of Mind
Album: Suite: April 2020
Wykonawca: Brad Mehldau
Wytwórnia: Nonesuch / Warner
Rok: 2020
Numer: 075597919288
Skład: Brad Mehldau – p.