Takich płyt, jak „Out
Here” Christiana McBride’a powstały tysiące, a setki z nich stoją i czasem
nawet kurzą się na moich półkach wypełnionych po brzegi płytami zapomnianymi,
które trafiają do mojego odtwarzacza jedynie w momencie przygotowywania jakiejś
radiowej monografii. A te niewątpliwie wrócą, bowiem już od 1 września zaczyna
na nowo nadawać w internecie RadioJAZZ.FM. Album „Out Here” będzie miał szansę znaleźć się w moich audycjach
pewnie głównie za sprawą kilku bardzo znanych kompozycji. Uwielbiam od czasu do
czasu ułożyć sobie audycję z wielu wykonań jednego utworu, co daje dodatkowo
możliwość opowiedzenia garści ciekawych muzycznych historii i pokazuje, jak
niezwykle różne bywa podejście muzyków do tych samych, przynajmniej w teorii
nut.
Z pewnością
„Cherokee” i „My Favorite Things” mają szansę w „Simple Songs”, a to już samo w
sobie stanowi wyśmienitą rekomendację dla całego albumu, bowiem znakomitych
wykonań tych kompozycji pamiętam ilość z pewnością przekraczającą pojemność
godzinnej audycji.
Scenariusz
powstania „Out Here” jest dość typowy – oto gwiazda – w tym przypadku Christian
McBride wybiera sobie młodych, obiecujących muzyków i pozwala im zagrać. Pisząc
„zagrać” mam na myśli zespołowe równouprawnienie, pozostawienie przestrzeni dla
kreatywności, własnego zdania i solowych popisów owych młodych i obiecujących.
Gwoli kronikarskiej dokładności – zespół to trio, które oprócz mistrza
kontrabasu tworzą pianista Christian Sands i perkusista Ulysses Ovens Jr. Obaj,
delikatnie rzecz ujmując dość mało znani do momentu nagrania w 2013 roku albumu
z Christianem McBride’m.
W jazzie tak
już jest – bycie mało znanym muzykiem nie oznacza braku muzycznych
umiejętności. Obaj dają radę, choć czasem nieco spieszą się chcąc zabłysnąć
każdym zagranym dźwiękiem, co należy im jednak wybaczyć, bo wielu taka szansa
nie trafia się nigdy, a ta może być przecież ostatnia… Tym bardziej, że Trio to
jedynie jeden z przynajmniej czterech składów na stałe prowadzonych przez
lidera, który nie stroni też od roli sidemana u wielu różnych gwiazd – takie już
życie jednego z najlepszych basistów świata.
Oczywiście w
każdym utworze słychać, kto jest szefem, choć parę momentów z wykonaniu
pianisty Christiana Sandsa zaskoczyło mnie mile. Christian McBride ma to coś,
co właściwe jest największym – nic nie musi, może pozwolić sobie na rolę
basisty we własnym zespole. Nie musi grać jakiś nieprawdopodobnie trudnych
solówek, czy popisywać się jakoś szczególnie skomplikowanymi kompozycjami. W
skrócie – nie musi gwiazdorzyć, i tak pozostaje jednym z największych z
żyjących…
I jak dla mnie
może sobie nagrywać już zawsze podobne płyty, mogą być wypełnione dowolnymi
dobrymi melodiami sprzed lat, albo równie ciekawymi kompozycjami własnymi – ja i
tak każdą kupię, choć w sumie można mieć tylko jedną…
Christian McBride Trio
Out Here
Format: CD
Wytwórnia: Mack Avenue
Numer: 673203106925
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz