Jan Jarczyk urodził
się w 1947 roku w Krakowie. Dziadek i ojciec byli muzykami. Ojciec grał na
akordeonie, udzielał też innym lekcji muzyki, był dyrygentem Orkiestry
Tramwajarzy Krakowa, którą założył z kolei jego ojciec – czyli dziadek Jana
Jarczyka. Siostra Halina gra na skrzypcach, od 1973 roku związana jest z
Teatrem imienia Juliusza Słowackiego w Krakowie, gdzie od wielu lat jest
kierownikiem muzycznym, współpracuje też z Wadimem Brodskim, a w dawnych
czasach grywała również w Krakowie z muzykami jazzowymi.
Już w
podstawowej szkole muzycznej w Krakowie, gdzie trafił w 1954 roku Jan Jarczyk spotkał
Zbigniewa Seiferta. Jego podstawowym instrumentem był fortepian, jednak często
przez całą swoją karierę grywał też na puzonie. W średniej szkole muzycznej
trafił do klasy prowadzonej przez Alojzego Thomysa, znakomitego krakowskiego
saksofonistę, która w zasadzie nieformalnie była klasą jazzową. W Liceum
Muzycznym w Krakowie w tym samym czasie uczyli się między innymi Tomasz Stańko,
Janusz Stefański, Wojciech Karolak, Andrzej Dąbrowski i Roman Gucio Dyląg.
W liceum już w
pierwszej klasie z udziałem Jarczyka działał zespół ze Zbigniewem Seifertem
grającym podobno początkowo na kontrabasie i Januszem Stefańskim na perkusji. W
1962 powstaje Kwartet Seiferta z Jarczykiem na fortepianie.
Pierwszym
poważnym miejscem do grania dla młodych muzyków w Krakowie był słynny Jazz Klub
Helikon. Tam jednocześnie rezydowali Jazz Darings, Tomasz Stańko i Adam
Makowicz. Seifert z Jarczykiem grali też w Piwnicy Pod Baranami, Pod
Jaszczurami, w Zaścianku i w Żaczku.
Zespół Seiferta
szybko zdobywał popularność. Muzycy założyli również inny ciekawy skład (w 1967
roku), znany jako The Lessers z Antonim Krupą, na gitarze, grający muzykę, jak
to się wtedy nazywało „młodzieżową”, czyli rock and rolla i rhythm’n’bluesa.
Ten skład grywał też utwory jazzowe w aranżacjach wzorowanych na modnym wówczas
zespole prowadzonym w Wielkiej Brytanii przez Manfreda Manna. Grali Adderleya i
kompozycje Neila Hefti’ego, ale też kiedy trzeba było, włoskie melodie z
festiwalu w San Remo.
Duże wrażenie
na Jarczyku i jego zespole wywarł występ kwintetu Charlesa Lloyda na Jazz
Jamboree w Warszawie w 1967 roku z Keithem Jarrettem, Ronem McClure i Jackiem DeJohnette.
Kwartet Seiferta z Jarczykiem w 1968 i 1969 roku zdobył nagrody na Jazz nad
Odrą we Wrocławiu. Recenzenci uznali, że Jarczyk grający w zespole na
fortepianie jest pod dużym wpływem praktykującego wtedy w zespole Charlesa
Lloyda Keitha Jarretta, którego Jarczyk słuchał na żywo rok wcześniej w
Warszawie.
W 1969 roku
zespół Seiferta z Jarczykiem dostał kawałek miejsca na składance „JJ 69 - New
Faces In Polish Jazz”. Przez wiele lat to był fonograficzny debiut Jarczyka, aż
do czasu wydania przez GAD Records w 2010 roku albumu „Nora”, który zawiera
nagrania kwartetu Seiferta (Zbigniew Seifert / Jan Jarczyk / Jan Gonciarczyk /
Janusz Stefański) zarejestrowane w części kilka miesięcy wcześniej.
Krakowski
zespół z Jarczykiem i Seifertem przestał istnieć, kiedy Stańko zabrał sobie
Seiferta i Stefańskiego. Jan Jarczyk przeniósł się do Warszawy, studiował na
Akademii Muzycznej kompozycję, zdobywał nagrody na Konkursie Improwizacji
Fortepianowej w Gdańsku. Uczył się kompozycji u Bogusława Schaeffera. Jak sam
powiedział w jednym z wywiadów, zawsze lepiej czuł się w roli kompozytora niż
wykonawcy. Być może również, dlatego jego dyskografia jest dziś zbiorem nagrań,
które nie dokumentują zbyt dobrze, lub nawet wcale części muzyki, którą tworzył
w różnych zespołach. Pierwszy album z Janem Jarczykiem w roli samodzielnego
lidera powstał dopiero w 1981 roku („To And Fro”).
W czasie studiów
w Warszawie Jarczyk pisał dużo dla Studia Jazzowego Polskiego Radia. Był jednym
z pierwszych prywatnych posiadaczy elektrycznego fortepianu Fendera w Polsce. Występował
w różnych konfiguracjach na Jazz Jamboree od 1968 do 1977 z jedną tylko przerwą
w 1975. Grał free z Namysłowskim i Szukalskim w 1972 i 1973 roku. W 1974
utworzył własny kwartet z Muniakiem, Bronisławem Suchankiem na basie i Jerzym
Bezuchą na perkusji. W tym samym okresie grał jazzowe standardy z Ewą Bem. Grał
też w Polsce i w Finlandii z zespołem Czesława Niemena i w Studiu
Instrumentalnym prowadzonym przez Piotra Figla. Pojawiał się też w składzie Stowarzyszenia
Popierania Prawdziwej Twórczości Chałturnik Jana Ptaszyna Wróblewskiego.
W 1977 roku pojechał
do Berklee na letnie stypendium, rok wcześniej ten sam wakacyjny kurs zaliczył
Janusz Stefański. Jarczyk postanowił zostać dłużej, na kolejne trzy miesiące. Na
miejscu poznał swoją przyszłą żonę. Grał na puzonie i fortepianie w szkolnych
orkiestrach. Spodobał mu się amerykański styl pracy, obowiązkowość i
staranność. Po powrocie do Polski nie mógł odnaleźć się w warunkach wiecznej
improwizacji i opuszczania prób przez muzyków radiowej orkiestry, którzy ciągle
mieli jakieś zlecenia na mieście. W 1978 roku zdecydował się wyjechać do
Szwecji, korzystając z kontaktów zdobytych w USA. Ciężką muzyczną pracą w
Szwecji i Norwegii zarobił na możliwość dokończenia regularnych studiów w
Berklee. Skończył amerykańską uczelnię grając dyplom na puzonie. Ożenił się i został
wykładowcą na Berklee w 1980 roku, wykładał aranżację i harmonię. Nie były to
jego pierwsze wykłady. Już w 1971 roku był wykładowcą na warsztatach w
Chodzieży.
Jego żona
mieszkała w Kanadzie, Jarczyk zdecydował się ze względów rodzinnych na formalną
emigrację do Kanady, przeniósł się na Concordia University do Montrealu. Później
długo pracował na McGill University, uczył kompozycji i fortepianu.
W dyskografii
Jana Jarczyka znajdziecie bezcenne nagrania ze Zbigniewem Seifertem, płyty
nagrywane z Kanadzie z lokalnymi składami, rejestracje jego kompozycji, które
wykraczają poza klasyczne ramy jazzowej stylistyki, nagrania Studia Jazzowego
Polskiego Radia prowadzonego przez Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Są też płyty
Marianny Wróblewskiej, Wojciecha Karolaka i Novi Singers. Album „Meeting Of The
Spirits” wiolonczelisty Matta Haimowitza, na którym Jarczyk zagrał z córką
Amaryliss, która jest świetną wiolonczelistką i Johnem McLauglinem był
nominowany w 2010 roku do nagrody Grammy. Grał z dużymi składami, w
fortepianowych duetach i z udziałem dużych orkiestr. Niemal do końca swoich dni
nie porzucił gry na puzonie. Zmarł w 2014 roku w Montrealu po długiej walce z
ciężką chorobą.
W latach
osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych Jan Jarczyk dość często pojawiał się w
Polsce, wydawał tu część swoich płyt, prowadził warsztaty i grał z polskimi
muzykami. Był jednak bardziej kompozytorem i nauczycielem, niż koncertującym
muzykiem, z pewnością z pożytkiem dla swoich licznych kanadyjskich uczniów i
trochę ze szkoda dla jego jazzowej dyskografii. Robił jednak to co lubił –
eksperymentował, nie czuł się ograniczony jazzową formą, przekazywał swoją
wiedzę innym, a nagrywał, kiedy trafiała się ku temu dobra okazja.