21 września 2017

Milt Jackson Quintet - Live At The Village Gate

Milt Jackson jest dla wielu przede wszystkim, a nawet czasem wyłącznie muzykiem Modern Jazz Quartet. Istotnie, jeden z najbardziej znanych jazzowych wibrafonistów był członkiem tego zespołu od połowy lat czterdziestych – kiedy muzycy tworzący zespół, grający w orkiestrze Duke Ellingtona postanowili zagrać coś niezależnie od swojego mistrza. Grupa zakończyła działalność w 1994 roku, kiedy zmarł Connie Kay, który dołączył do zespołu w 1954 roku. Sam Milt Jackson zrobił sobie jedynie krótką przerwę w połowie lat siedemdziesiątych. Dziś już 3 letnia współpraca grupy muzyków uważana jest za wyjątkowo długą i owocną, a niektórzy upatrują w zmianach personalnych świadectwa rozwoju i ciągłych poszukiwań nowych brzmień i czegoś tam jeszcze. Muzycy The Modern Jazz Quartet potrafili być innowacyjni i cieszyć się swoim towarzystwem przez ponad pół wieku.

Przez pierwsze dwadzieścia mniej więcej lat zespół uważany był za nowatorski, a jego członkowie – w szczególności John Lewis i Milt Jackson uznawani byli za tych, którzy skutecznie poszukują i poszerzają jazzowe horyzonty korzystając obszernie z dorobku muzyki europejskiej. Później byli już dinozaurami, choć skutecznie przyciągali publiczność na całym świecie i nagrywali wyśmienite albumy.

Kiedy byli na fali, nagrywali dużo, a koncertowali jeszcze więcej. Dyskografia zespołu obejmuje około 50 płyt, co daje średnio jeden album rocznie, choć w latach sześćdziesiątych normą były dwa albumy rocznie. Album „Live At The Village Gate” został zarejestrowany w grudniu 1963 roku. To był dla Milta Jacksona pracowity okres – The Modern Jazz Quartet wydał w tym samym roku dwa albumy – „In A Crowd” i „1963: Monterey Jazz Festival”.

Mimo dużego powodzenia zespołu, Milt Jackson, podobnie jak pozostali jego członkowie, zawsze znajdował czas zarówno na swoje własne nagrania, jak i od czasu do czasu na udział w innych sesjach.

„Live At The Village Gate” to jeden z kilku koncertowych albumów nagranych w bardzo znanym od otwarcia w 1958 roku nowojorskim klubie. Grali tam wszyscy, a wielu te występy zarejestrowało. Najbardziej znane koncertowe rejestracje z nieczynnego już dziś Village Gate to te firmowane przez Ninę Simone, Herbie Manna, Toshiko Akiyoshi i Charlie Byrda. Herbie Mann dwukrotnie nagrywał tam płyty koncertowe, a pojedyncze rejestracje znajdziecie też w dyskografii Sonny Rollinsa i Cecila Taylora. Nie zachowały się chyba żadne rejestracje z występów Johna Coltrane’a i Dextera Gordona, a jeden z koncertów Milesa Davisa podobno znajduje się w wyśmienitym stanie technicznym w prywatnych rękach i kiedyś zostanie wydany.

Z taką renomą klub zapewniał doskonałą publiczność, co zawsze pomaga muzykom. Tak było i tym razem – Milt Jackson w towarzystwie grającego na tenorze Jimmy Heatha i doskonałej sekcji w osobach Hank Jonesa, Boba Cranshawa i Albert Tootie Heath zapewnili publiczności doskonałą mieszankę ballad z hard-bopowym zacięciem. W takich przypadkach okazjonalnej współpracy raczej trudno o napisany specjalnie na taką okazję repertuar. Muzycy zagrali standardy i niedawno napisane w innych okolicznościach kompozycje własne – „Gemini” Jimmy Heatha nagrane na jego rodzinnym albumie „Triple Thread” kilka miesięcy wcześniej, „Bags Of Blues” napisany przez Milta Jacksona wspólnie z Ray’em Charlesem i nagrany na doskonałej płycie „Soul Brothers”, ograny wielokrotnie wcześniej „Ignunt Oil” i napisany chyba specjalnie w tym czasie „Gerri’s Blues”.

Współczesne wznowienia Original Jazz Classics zawierają dwa dodatki – „Willow Weep For Me” i „All Members”. W tym wypadku chyba warto poszukać krążka z dodatkowymi bonusami, bowiem szczególnie pierwsza z tych ścieżek – kompozycja Ann Ronnell to piękna melodia, do której ja osobiście ma słabość.

„Live At The Village Gate” to doskonały dokument swoich czasów – koncertowa rejestracja jakich wiele powstawało w tamtych latach i jakich niewiele powstaje dziś. Zwyczajna płyta z wyśmienitą muzyką, niczego nie odkrywająca, nie eksperymentująca, nie ogłaszająca światu nowych pomysłów. To kartka z kalendarza wybitnych muzyków z dnia, kiedy grali koncert, który postanowili zarejestrować.

Milt Jackson Quintet
Live At The Village Gate
Format: CD
Wytwórnia: Riverside / OJC
Numer: 025218030922

19 września 2017

Krzysztof Herdzin - Look Inward: Solo Piano

Drogi Krzysztofie,

Dziękuję za to, że powstał Twój najnowszy album. W natłoku przeróżnych jazzowych nowości opakowanych w krzykliwe okładki, to właśnie „Look Inward” przywrócił mi wiarę w prawdziwą muzykę, a także w istnienie artystów, którzy robią rzecz najtrudniejszą z możliwych – dzielą się ze słuchaczami swoim światem.

Trudno odnaleźć mi w pamięci ostatnie wydarzenie tego rodzaju, moment, w którym od pierwszych dźwięków byłem pewien, że ktokolwiek gości w moim domu razem ze swoim muzycznym światem, wszystkimi emocjami, radościami i odrobiną melancholii. Wiem, że jesteś człowiekiem spełnionym, szczęśliwym, akceptującym siebie. Bez tego nie nagrałbyś takiej muzyki.

Oczywiście potrzebny jest jeszcze warsztat, wyobraźnia, muzykalność, dobry fortepian, studio i parę innych, często trudnych do zorganizowania i sfinansowania spraw, ale to wszystko jest zupełnie niepotrzebne, jeśli nie ma się nic ciekawego do powiedzenia.

Pomimo ułomności studyjnej rejestracji, która zawsze jest zapisem chwili, która już dawno minęła w momencie, kiedy album trafia do odbiorców, wiem, że oto wraz z Twoim najnowszym nagraniem otrzymujemy odrobinę prawdy, a to dziś niezwykle rzadkie. Wiem też, że niewielu pozna się na takiej wybitnie bezpośredniej formie przekazu. Być może usłyszysz głosy, że to zbyt proste i nieco nonszalanckie wierzyć, że możesz oto usiąść do fortepianu i zagrać coś zupełnie z głowy, a raczej z serca, choć to kwestia bardziej światopoglądowa i uwieść słuchaczy.

Pewnie ktoś napisze, że Krzysztof Herdzin jest wybitnym aranżerem i producentem i szkoda, że tych talentów nie wykorzystał na swoim najnowszym albumie, albo że mógł ktoś zaśpiewać i powstałby kolejny przebój. Ja wiem, że jesteś kimś więcej, Artystą, człowiekiem, który nie boi się pokazać całemu światu swojego własnego wnętrza.

Ten przekaz dotrze do tych, jak słusznie zauważyłeś w skromnym tekście opisującym zawartość albumu, którzy nadają na tej samej fali. To ja. Mam też nadzieję, że takich słuchaczy jest więcej, im więcej tym świat lepszy, spokojniejszy i szczęśliwszy.

Chciałbym więcej takiej muzyki, ale nie czuj się proszę zmuszany moim pragnieniem ani jakimś kontraktem promocyjnym. Opowiadaj nam o swoim życiu wtedy, kiedy poczujesz taką potrzebę, a ja z pewnością zawsze chętnie tej opowieści wysłucham.

„Look Inward” brzmi tak, jak jego niezwykle trafny tytuł, jest bezpośredni, zwyczajnie piękny. To najlepsza płyta jaką nagrałeś, wiem jednak że kolejna będzie jeszcze ciekawsza, tak jak każda z tych produkcji, przy okazji których porzucasz całkowicie myślenie o sprzedaży, grupie docelowej, pozycji na rynku, kontraktach i możliwościach grania promocyjnych koncertów.

„Look Inward” to zapis chwili. Już nigdy nie zagrasz tak samo, nigdy nie powtórzy się tamten dzień, kiedy powstał album. Ośmielam się jednak prosić, żebyś w natłoku przeróżnych muzycznych zajęć, produkcji, aranżacji i komponowania, znalazł jeszcze czasem czas i opowiedział tym co nadają na podobnych falach, co u ciebie słychać…

Krzysztof Herdzin
Look Inward: Solo Piano
Format: CD
Wytwórnia: Krzysztof Herdzin / Fusion Music / Universal

Numer: 602557947120