29 maja 2021

While My Guitar Gently Weeps – CoverToCover Vol. 145

Utwór George’a Harrisona jest częścią tak zwanego białego albumu The Beatles. To jeden z tych utworów, który gdyby w czasie istnienia zespołu istniał zwyczaj nagrywania przez jego członków solowych projektów, pewnie nigdy nie znalazłby się na płycie zespołu. Niektórzy uważają, że solowe projekty są receptą na długowieczność Rolling Stones, a ich brak był jedną z przyczyn rozpadu The Beatles w momencie, w którym muzyka zespołu zdążała w ciekawym i kreatywnym kierunku. Łatwiej jest jednak zachować artystyczną jedność i osobistą przyjaźń grając amerykańskie przeboje rock and rolla czy własne piosenki pop. Kiedy zaczyna się eksperymentować, każdy ciągnie w nieco inna stronę.

„While My Guitar Gently Weeps” to kompozycja napisana przez George’a Harrisona inspirowana jego wyprawą do Indii i lekturą „I Ching”. Pierwsze demo Harrison nagrał sam, bez udziału pozostałych muzyków, a nad kolejną wersją pracował w studiu również sam, omijając konieczność spotkania członków zespołu. Tak wyglądały niemal całe prace nad „White Album”, każdy z wielkiej czwórki w domowym zaciszu, albo w studiu, kiedy nie było pozostałych.

W 1968 roku George Harrison przyjaźnił się z Erick’iem Claptonem, później zresztą, kiedy ten odbił mu żonę, też się z nim przyjaźnił. Zaproponował Claptonowi zagranie gitarowej solówki w swoim utworze, który przygotowywał na nową płytę The Beatles. Początkowo Clapton nie chciał tego zrobić, bo uważał, że na płytach The Beatles nie powinni grać inni muzycy, w szczególności znani już w środowisku. Jednak zgodził się i podczas jednej z wizyt w studiu pożyczył od Harrisona gitarę, która zresztą była mu znana, bo kilka miesięcy wcześniej podarował mu ją i zagrał solo w „While My Guitar Gently Weeps”. W ten sposób piosenka stała się nie tylko jedną z pamiętanych z „White Album” kompozycji, ale również gitarowym przebojem grywanym przez innych gitarzystów, którzy chcieli naśladować Claptona.

„White Album” był początkiem końca The Beatles. W jakiś cudowny sposób z piosenek, które pisali w zupełnym oderwaniu od wcześniejszego stylu zespołu udało się nie tylko poskładać podwójny album, dziś rozszerzony w luksusowych wydaniach o wiele ciekawych dodatków, ale też stworzyć z tego wszystkiego (to zasługa George’a Martina) spójne, przynamniej w tej pierwotnej wersji dwupłytowe arcydzieło uważane za jeden z najważniejszych albumów zespołu.

Tak jak w zasadzie niemal wszystkie kompozycje z płyt The Beatles, również „While My Guitar Gently Weeps” cieszy się powodzeniem na licznych płytach z covera utworów zespołu. Moda na takie wydawnictwa zaczęła się jeszcze, kiedy zespół istniał i trwa nieprzerwanie do dzisiaj. Melodie znają wszyscy i wielu chętnie sięga po nagrania w wykonaniu innych znanych i ulubionych muzyków.

Łamiąc taką właśnie konwencję, a muszę również lojalnie Was ostrzec, że nie wszystkie projekty typu „Tribute To The Beatles” są muzycznie udane, różnych od oryginału i ciekawych muzycznie nagrań „While My Guitar Gently Weeps” szukałem głównie na płytach, które nie są w całości poświęcone muzyce zespołu. O wyborze tej kompozycji do kolejnego odcinka CoverToCover zdecydowało nagranie solo w wykonaniu Marca Ribota, który zdecydował się na dekompozycję melodii i przetworzył ją w twórczy, choć nieco kontrowersyjny sposób.

Całość uzupełnia całkiem udana wersja z niekoniecznie w całości dobrej płyty Carlosa Santany „Guitar Heaven: The Greatest Guitar Classics Of All Time”. Album jako całość uważam za nieco zmarnowany dobry pomysł, ale w towarzystwie muzyków mających wiele wspólnego z jazzem – Dennisa Chambersa i Benny Retvielda a także zaglądającego na jazzowe podwórko Yo-Yo Ma Santana wypada przekonująco. Całość uzupełnia koncertowe nagranie George Harrisona, który nigdy nie był tak dobrym gitarzystą jak Eric Clapton, ale przez dwadzieścia lat od nagrania oryginału sporo się nauczył. Na jednym z charytatywnych koncertów zagrał swój utwór a wokalistą w tym nagraniu jest Phil Collins.

Utwór: While My Guitar Gently Weeps
Album: White Album
Wykonawca: The Beatles
Wytwórnia: EMI / Apple
Rok: 1968
Numer: 724349689527
Skład: George Harrison – voc, g, hamm, b voc, John Lennon – g, Paul McCartney – b voc, bg, p, Ringo Starr – dr, perc, Yoko Ono – b voc, Eric Clapton – g.

Utwór: While My Guitar Gently Weeps
Album: Rootless Cosmopolitans
Wykonawca: Marc Ribot
Wytwórnia: Antilles / Island
Rok: 1990
Numer: 731451009129
Skład: Marc Ribot – g.

Utwór: While My Guitar Gently Weeps
Album: Guitar Heaven: The Greatest Guitar Classics Of All Time
Wykonawca: Carlos Santana feat. Yo-Yo Ma and India.Arie
Wytwórnia: Arista / Sony
Rok: 2010
Numer: 886977720727
Skład: Carlos Santana – g, Yo-Yo Ma – cello, India.Arie – voc, Tommy Anthony – g, Tim Pierce – g, Freddie Ravel – kbd, p, Matt Serletic – kbd, prog, Benny Rietveld – b, Dennis Chambers – dr, Karl Perazzo – perc, Raul Rekow – conga.

Utwór: While My Guitar Gently Weeps
Album: The Prince's Trust: Superstars In Concert (Phil Collins: Plays Well With Others: Live 1981 – 2002)
Wykonawca: George Harrison (VA, Phil Collins)
Wytwórnia: Rhino / Atlantic / Warner
Rok: 1987 (2018)
Numer: 0081227942052
Skład: George Harrison – g, voc, Phil Collins – voc, others.

28 maja 2021

All My Trials – CoverToCover Vol. 144

Utwór można dziś uznać za folkową piosenkę o nieznanym pochodzeniu. Piosenka zdobyła popularność po raz pierwszy w połowie lat sześćdziesiątych. Prawdopodobnie pierwszym znaczącym wykonawcą, który nagrał „All My Trials” był Bob Gibson w 1955 roku i umieścił na swoim debiutanckim albumie „Offbeat Folksongs”. W okresie swojej największej popularności utwór funkcjonował w kilku nieco różniących się od siebie tekstem wersjach również jako „All My Sorrows” i „Bahamian Lullaby”. To właśnie pod tym ostatnim tytułem na „Offbeat Folksongs” piosenkę umieścił Bob Gibson.

Wkrótce po nagraniu Gibsona utwór znalazł się w śpiewnikach nieco bardziej popularnych folkowych artystów i trafił na ich płyty. W latach sześćdziesiątych piosenkę, najczęściej pod tytułem „All My Trials” włączyli do swojego repertuaru między innymi Dave Van Ronk, Pete Seeger, Harry Belafonte oraz zespoły Peter, Paul And Mary i Kingston Trio, którzy odnieśli całkiem spory sukces śpiewając utwór pod tytułem „All My Sorrows”. Wśród wykonawców była również Joan Baez, która umieściła utwór na swojej pierwszej oficjalnej płycie nazwanej „Joan Baez”.

Mimo popularności utworu, nikt nie zastanawiał się, gdzie można odnaleźć jego źródło. Bob Gibson nie umieścił na swojej płycie żadnej informacji o autorach kompozycji, choć również nie usiłował przypisać sobie autorstwa. W kolejnych nagraniach pojawia się jako autor zapomniany dziś folkowy spiewak z lat pięćdziesiątych – Erik Darling, autor kilku innych folkowych pieśni, w tym śpiewanej przez Joan Baez „Babe I’m Gonna Leave You”. W opracowaniach naukowych opisujących muzykę folk odnajdziecie też sugestie, że pieśń, która w swojej pierwotnej wersji jest kołysanką przypłynęła w jakiejś dziś nieznanej postaci do Ameryki razem z pierwszymi brytyjskimi osadnikami, a później nabrała dzisiejszego kształtu na którejś z wysp Karaibów, zwanych jeszcze pół wieku temu często Indiami Zachodnimi na wspomnienie pomyłki Kolumba. Ja osobiście żadnej egzotyki z Bahamów w tej piosence nie słyszę, ale z autorami naukowych opracowań nie mam zamiaru polemizować.

Do przedstawienia tej właśnie piosenki w cyklu CoverToCover skłoniła mnie niezwykła muzyczna różnorodność trzech wykonań, jakie udało mi się zgromadzić. Jest ich oczywiście więcej, ale te folkowe są muzycznie bardzo do siebie podobne. Za to zestawienie młodej Joan Baez z awangardowym gitarzystą Sonny Sharrockiem i stylową kreacją Charlesa Lloyda z Billem Frisellem i Gregiem Leiszem na gitarach idealnie pasuje do koncepcji CoverToCover. Na pomysł tej audycji wpadłem zestawiają „Take Five” Dave’a Brubecka z tym samym utworem wykonywanym przez zespół Ceramic Dog Marca Ribota. Zestawienie 3 nagrań „All My Trials” spełnia założenia prezentacji tego samego utworu w możliwie różnych od siebie stylach idealnie. Pierwszy odcinek cyklu i większość kolejnych znajdziecie w naszym radiowym archiwum podcastów, a odcinek o „All My Trials” znajdzie się tam już niebawem.

Utwór: All My Trials
Album: Joan Baez
Wykonawca: Joan Baez
Wytwórnia: Pickwick
Rok: 1960
Numer: 5050457120122
Skład: Joan Baez – g, voc, Fred Hellerman – g.

Utwór: All My Trials
Album: Highlife
Wykonawca: Sonny Sharrock Band
Wytwórnia: Enemy / INDI
Rok: 1990
Numer: EMY 119-2
Skład: Sonny Sharrock – g, Dave Snider – kbd, Charles Baldwin – b, Abe Speller – dr, Lance Carter – dr.

Utwór: All My Trials
Album: I Long To See You
Wykonawca: Charles Lloyd & The Marvels
Wytwórnia: Blue Note / Universal
Rok: 2016
Numer: 602547652577
Skład: Charles Lloyd – ts, alto fl, Bill Frisell – g, Greg Leisz – pedal steel g, Reuben Rogers – b, Eric Harland – dr.

27 maja 2021

Yesterday – CoverToCover Vol. 143

Według uproszczonej historii najsłynniejszego zespołu świata, „Yesterday” to utwór napisany przez Johna Lennona i Paula McCartneya, zaprezentowany po raz pierwszy na singlu, ale tylko w Stanach Zjednoczonych i to w dodatku na stronie B. Zacznijmy jednak od początku.

Między Johnem Lennonem i Paulem McCartneyem istniało, respektowane przez obu w 1965 roku niepisane porozumienie o współautorstwie utworów. Cokolwiek któryś z nich napisał, było dla świata, księgowych i rozliczenia praw autorskich wspólne. „Yesterday” napisał wyłącznie Paul McCartney. Melodia podobno mu się przyśniła. W związku z tym doszedł do wniosku, że musi być plagiatem, czegoś, co słyszał wcześniej, bo nie mógł uwierzyć, że tak prosta melodia nie została wcześniej wymyślona. Stworzył prowizoryczny tekst, podobno zupełnie inny od docelowego i prezentował melodię znajomym pytając, czy gdzieś już tego nie słyszeli. Okazało się, że nie miał racji.

W czasie urlopu, który spędzał w 1964 roku w Portugalii McCartney był już pewien, że melodia jest jego oryginalnym pomysłem. Tekst napisał ponad rok po wymyśleniu melodii i oparł go na słowach yesterday i suddenly. Reszta przyszła sama. Przypuszczalnie rozumiejąc potencjał utworu, a był to czas, kiedy The Beatles nie byli już zgodnym i ustalającym wszystko demokratycznie zespołem, za nagrywanie piosenki McCartney zabrał się sam. Misję przekonania pozostałej trójki, że solowe nagranie McCartneya, z dołożoną przez producenta sekcją smyczków może znaleźć się na płycie zespołu wziął na siebie sam George Martin. McCartney zaśpiewał „Yesterday” na sesji tylko dwa razy. Dziś dostępne są obie wersje. Ta mniej udana trafiła po wielu latach na płytę „Antology 2”.

Nagranie firmowane przez The Beatles, które zna cały świat miało dość ciekawą drogę do uszu słuchaczy. Pozostali członkowie zespołu nie zgodzili się na publikację utworu na singlu w Wielkiej Brytanii, uznając, że jest w nim za mało ducha The Beatles (a może też zazdroszcząc McCarney’owi dobrego pomysłu). Utwór ukazał się w USA na stronie B – czyli tej mniej ważnej singla z utworem George’a Russella „Act Naturally” śpiewanym przez Ringo Starra, który był w tym czasie podobno najbardziej popularnym w USA członkiem zespołu i taki cover został przygotowany specjalnie z myślą o rynku amerykańskim.

W efekcie „Yesterday” znalazło się na listach przebojów w Wielkiej Brytanii w wykonaniu niejakiego Matta Monro w zastępstwie wersji McCartneya. Kto dziś pamięta o postaci Matta Monro? Za to „Yesterday” jest jednym z najczęściej wykonywanych utworów The Beatles od ponad pół wieku. Utwór ukazał się wkrótce po premierze singla „Act Naturally / Yesterday” na czwórce nazwanej już sensowniej „Yesterday” oraz na amerykańskiej płycie zespołu „Yesterday and Today”. W postaci singla „Yesterday” ukazał się w Wielkiej Brytanii dopiero w 1976 roku, ponad 10 lat po amerykańskiej premierze. Pewnie taki singiel nie ujrzałby światła dziennego nigdy, ale w 1976 roku wytwórni Parlophone, która w Wielkiej Brytanii miała prawa do wydawania nieistniejącego już wtedy zespołu wygasał kontrakt na wydawanie dawnych nagrań, więc postanowili rzucić na rynek wszystko co mieli po raz ostatni.

Warto również pamiętać, że „Yesterday” wraz z kilkoma innymi utworami pełnił rolę wypełniacza (czyli strony B) wydanej w 1965 roku płyty „Help!” ze ścieżką dźwiękową do filmu z udzielam członków zespołu. Tam jednak wszyscy słuchali strony A i przebojów z filmu – „Help!” i „Ticket To Ride”.

W jazzowym świecie wiele jest projektów w całości poświęconych kompozycjom członków zespołu The Beatles. „Yesterday” ma wśród tych melodii dość specjalny status. Często znajdziecie ten utwór na płytach, które zawierają jazzowe standardy i nie kuszą klientów repertuarem The Beatles. Tak jest w przypadku wielu gitarzystów – choćby Joe Passa, Stanleya Jordana czy Gabora Szabo. Tak jest również w przypadku innych wyśmienitych muzyków jazzowych.

Amerykańskie bazy danych rozliczające prawa autorskie wymieniają między 2.500 i 4.000 unikalnych nagrań „Yesterday”. Trudny wybór. W audycji omijam projekty poświęcone muzyce The Beatles, w tym najnowszy album Ala DiMeoli „Across The Universe”. Wybieram oprócz oryginału nagranie Lee Morgana, który raczej nie sięgał po takie popularne przeboje zbyt często. Gitarzystów reprezentuje postać wybitna i znana raczej wśród grających jazz na gitarze – Johnny Smith. Całość uzupełniają dwa wyśmienite polskie wykonania – solowe nagranie Mieczysława Kosza, dla którego „Yesterday” było ważne, nagrał tą melodię kilka razy i duet Jorgosa Skoliasa i Bogdana Hołowni. Album „…Tales” zawsze dostarcza świetnej muzyki do CoverToCover.

Utwór: Yesterday
Album: Help! (1)
Wykonawca: The Beatles
Wytwórnia: Parlophone / EMI
Rok: 1965
Numer: 724352932528
Skład: Paul McCartney – voc, g, Tony Gilbert – viol, Sidney Sax – viol, Kenneth Essex – viola, Peter Halling – cello, Francisco Gabarro – cello.

Utwór: Yesterday
Album: Delightfulee
Wykonawca: Lee Morgan
Wytwórnia: Blue Note
Rok: 1966
Numer: 094639277025
Skład: Lee Morgan – tp, Ernie Royal – tp, Jimmy Buffington – Fr horn, Tom McIntosh – tromb, Phil Woods – as, fl, Wayne Shorter – ts, Danny Bank – bs, fl, bcl, Don Butterfield – tuba, McCoy Tyner – p, Bob Cranshaw – b, Philly Joe Jones – dr.

Utwór: Yesterday
Album: Johnny Smith
Wykonawca: Johnny Smith
Wytwórnia: Verve / Polygram
Rok: 1967
Numer: 731453775220
Skład: Johnny Smith – g.

Utwór: Yesterday
Album: Piano Solo: Polish Radio Jazz Archives 10
Wykonawca: Mieczysław Kosz
Wytwórnia: Polskie Radio
Rok: 1967
Numer: 5907812246297
Skład: Mieczysław Kosz – p.

Utwór: Yesterday
Album: …Tales
Wykonawca: Jorgos Skolias & Bogdan Hołownia
Wytwórnia: Nautilus
Rok: 2004
Numer: NSA-V001
Skład: Jorgos Skolias – voc, Bogdan Hołownia – p.

26 maja 2021

Wojna domowa – CoverToCover Vol. 142

Jerzy Duduś Matuszkiewicz skomponował sporo muzyki filmowej. „Wojna Domowa” to jeden z jego najbardziej znanych tematów i jednocześnie oryginalne nagranie, o którym mało wiadomo. Takie są czasem losy muzyki użytkowej. Wokalistą jest prawie na pewno Wojciech Gąssowski. Nagranie powstało w 1965 roku, krótko przed premierą pierwszych odcinków serialu. Nazwisko Gąssowskiego nie pojawia się wśród autorów muzyki, podobnie jak fakt, że chórki śpiewał zespół Novi Singers. W serialu Gąssowski śpiewa jeszcze jedną piosenkę „Tylko wróć”, użyczając głosu jednemu z aktorów. Być może twórcy chcieli zachować pozory, że to Krzysztof Janczar jest tak niezwykle utalentowanym bohaterem opowieści, albo zwyczajnie zabrakło dokładności i dbałości o szczegóły.

O udziale samego kompozytora w nagraniu też wiadomo niewiele, a jeśli w źródłach pisanych (głównie traktujących o samym serialu, a nie muzyce), pojawiają się jakieś szczegóły, to są ze sobą sprzeczne. Czasem można spotkać się z tezą, że w chórkach pojawiają się aktorzy z obsady, lub że śpiewa wyłącznie zespół Novi Singers. O muzykach biorących udział w nagraniu nic nie wiadomo. Nawet dość starannie wydana kilka lat temu obszerna antologia nagrań Jerzego Dudusia Matuszkiewicza nie wspomina o tym nawet jednego słowa. Pewne jest, że tekst napisał Ludwik Jerzy Kern, który przygotował również inne piosenki do serialu. Kilka piosenek do tej produkcji napisał również Wojciech Młynarski.

Serial zyskał w latach sześćdziesiątych sporą popularność. Dziś, kiedy powtarza go telewizja jest świetnym źródłem historycznej wiedzy o tym, jak centrum Warszawy wyglądało bez reklamowych plansz i nowoczesnych, niekoniecznie pasujących do charakteru miasta budowli. Melodia tytułowa, łatwa do rozpoznania dla każdego, kto widział serial, stała się rodzajem polskiego jazzowego standardu, grywanym w przeróżnych składach, nie tylko wokalnych, choć tekst Kerna jest jej nieodłączną częścią.

Wersję oryginalną Polskie Nagrania, chyba po raz pierwszy umieściły w wersji cyfrowej na siedmiopłytowej antologii Jerzego Dudusia Matuszkiewicza w 2017 roku. Wcześniej swingową wersję nagrało trio Krzysztof Herdzin / Mariusz Bogdanowicz / Piotr Biskupski, a zupełnie inne, kameralne nagranie instrumentalne przedstawili Marek Napiórkowski i Artur Lesicki na płycie „Celuloid”. Kompozycja Jerzego Dudusia Matuszkiewicza, który napisał też tematy do „Czterdziestolatka”, „Jak rozpętałem II wojnę światową”, „Życia na gorąco”, „Janosika”, „Alternatyw 4” i wielu innych telewizyjnych produkcji wraca też w wersji z tekstem Kerna – na przykład w starannie zaaranżowanym nagraniu zespołu The Soundpack, udowadniając, że kolejnym pokoleniom muzyków również podobają się tematy sprzed ponad 50 lat.

Utwór: Wojna domowa
Album: Jerzy Duduś Matuszkiewicz: Antologia
Wykonawca: Novi Singers & Wojciech Gąssowski
Wytwórnia: Polskie Nagrania
Rok: 1965
Numer: 090295774318
Skład: Wojciech Gąssowski – voc, Novi Singers, orkiestra.

Utwór: Wojna domowa
Album: Seriale Seriale
Wykonawca: Krzysztof Herdzin / Mariusz Bogdanowicz / Piotr Biskupski
Wytwórnia: Confiteor
Rok: 1998
Numer: Confiteor 001
Skład: Krzysztof Herdzin – p, Mariusz Bogdanowicz – b, Piotr Biskupski – dr, Krzysztof Bzówka – viol, Józef Kolinek – viol, Andrzej Staniewicz – viol, Robert Dąbrowski – viol, Piotr Reichert – alto viol, Jan Kuta – cello.

Utwór: Wojna domowa
Album: Celuloid
Wykonawca: Marek Napiórkowski & Artur Lesicki
Wytwórnia: Vertigo
Rok: 2015
Numer: 5903111377076
Skład: Marek Napiórkowski – g, Artur Lesicki – g.

Utwór: Wojna domowa
Album: On Air
Wykonawca: The Soundpack
Wytwórnia: SJ Records
Rok: 2019
Numer: 5912596066801
Skład: Joanna Świniarska – voc, Katarzyna Mirowska – voc, Małgorzata Biniek – voc, Marcin Wawrzynowicz – voc, Dominik Mietła – voc, Marcin Kaletka – ts, Łukasz Rakalski – tromb, Gabriel Niedziela – g, Bogusław Kaczmar – p, Michał Kapczuk – b, Przemysław Jarosz – dr.

25 maja 2021

I Can’t Stand The Rain – CoverToCover Vol. 141

Utwór napisała dla siebie niejaka Ann Peebles w 1973 roku z pomocą Dona Bryanta, zawodowego kompozytora przebojów i prywatnie w tamtych czasach partnera życiowego i później męża oraz DJa z Memphis, gdzie para mieszkała – Bernie Millera. Jak później przyznała w jednym z wywiadów, a miało się okazać, że „I Can’t Stand The Rain” będzie jej największym przebojem, utwór powstał z dość błahego powodu. Otóż kiedy Ann Peebles i Don Bryant mieli wyjść z domu na lokalny koncert, w Memphis zaczęło mocno padać. Ann wyszła przed drzwi i stwierdziła – „I Can’t Stand The Rain”, czyli w uproszczeniu, że nie lubi deszczu, który zaczął właśnie padać. Bryant był zawodowcem i od razu uznał, że to dobry tytuł piosenki. Znał kilka nowych piosenek opowiadających o złej pogodzie, które zostały lokalnymi przebojami. Postanowił pójść tym tropem. Bernie Miller pojawił się przypadkiem, kiedy para pracowała nad prototypem utworu i w ten sposób został współautorem hitu.

Niestety sama Ann Peebles nie została dzięki „I Can’t Stand The Rain” gwiazdą światowego formatu. Zaistniała na amerykańskich listach przeboju swoją wersją utworu, ale nie potrafiła znaleźć kolejnych hitów. W końcówce lat siedemdziesiątych wycofała się z biznesu muzycznego pod naporem muzyki dyskotekowej. Ironii dodaje fakt, że to gwiazdy disco zrobiły z „I Can’t Stand The Rain” jeszcze większy przebój. Ann Peebles wróciła do kariery muzycznej w latach dziewięćdziesiątych i jeszcze kilka lat temu występowała od czasu do czasu na letnich festiwalach w okolicach Memphis.

Jej największy przebój żył swoim życiem bez udziału twórców. Najpierw zespół disco Eruption w 1978 roku, a później Tina Turner w 1984 za sprawą swojego wypełnionego przebojami albumu „Private Dancer” spopularyzowali dzieło Peebles. Istniejąca do dziś grupa Eruption będąca atrakcją niemieckich letnich festiwali i imprez plenerowych w Polsce jest raczej przedmiotem muzealnym. Nie szukajcie ich współczesnych nagrań, te z lat siedemdziesiątych też nie najlepiej zniosły próbę czasu. Za to Tina Turner wiedziała, kiedy udać się na zasłużoną muzyczną emeryturę, zostawiając dwie wersje piosenki – studyjna z „Private Dancer” i koncertową z „Tina Live In Europe”.

Po nagraniu piosenki przez Tinę Turner, utwór Ann Peebles stał się klasykiem amerykańskiej piosenki, szczególnie w okolicach Memphis, choć melodię zna cały świat. Dlatego właśnie kompozycja pojawia się na jazzowych scenach. Swoje wersje przygotowały między innymi Cassandra Wilson, która często poszerza z sukcesem swój repertuar o utwory pierwotnie nie stworzone na jazzowe sceny i powracająca do muzyki i miejsc znanych z dzieciństwa Dee Dee Bridgewater.

Utwór: I Can’t Stand The Rain
Album: Tina Live In Europe
Wykonawca: Tina Turner
Wytwórnia: Capitol
Rok: 1988
Numer: 077779012626
Skład: Tina Turner – voc, Jamie Ralston - g, b voc, Laurie Wisefield – g, Bob Feit – bg, b voc, Jack Bruno – dr, Stevie Scales – perc, John Miles – kbd, b voc, Ollie Marland – kbd, b voc, Deric Dyer – sax, kbd, Jamie West-Oram – g, b voc, Don Snow – kbd, b voc, Tim Cappello – kbd, sax, Alan Clark – kbd, Kenny Moore – kbd, Gary Barnacle – sax.

Utwór: I Can’t Stand The Rain
Album: Soul Live
Wykonawca: Seal
Wytwórnia: Warner Bros.
Rok: 2009
Numer: 093624979241
Skład: Seal – voc, David Foster – p, Mark Ohlsen – tp, Jerry DiMurzio – sax, Mark Summerlin – g, Marcus Brown – b, kbd, Steve Sidelnyk – dr, Christie-Keiko Abe – viol, Daniela Folker – viol, Jennifer Cappelli – viol, Karen L. Rife-Hallier – viol, Roberta Freier – viol, Sylvia Myintoo – viol, Alexa Muhly – cello, Jocelyn Davis-Beck – cello, Opal Nesbitt – b voc, Simbryt Dortch – b voc, Yvonne Gage – b voc, Adriah A. Dortch – b voc, Benjamin M. Wilson – b voc, Colby Beserra – b voc, Eddie A. Victorian – b voc, Melissa Sulivan – b voc.

Utwór: I Can’t Stand The Rain
Album: Blue Light Till Down (Closer To You: The Pop Side)
Wykonawca: Cassandra Wilson
Wytwórnia: Blue Note
Rok: 1993
Numer: 5099969608728
Skład: Cassandra Wilson – voc, Chris Whitley – g.

Utwór: I Can’t Stand The Rain
Album: Memphis ...Yes, I'm Ready
Wykonawca: Dee Dee Bridgewater
Wytwórnia: DDB Productions / Okeh / Sony
Rok: 2017
Numer: 889854061128
Skład: Dee Dee Bridgewater – voc, Garry Goin – g, Marc Franklin – tp, Kirk Whalum – ts, bs, Kirk Smothers – ts, Lannie McMillan – ts, Kameron Whalum – tromb, John Stoddart – kbd, Charles Hodges – hamm, Jackie Clark – b, James Sexton – dr, Lawrence Boo Mitchell – effects, Lawrence Boo Mitchell – perc, Sharisse Norman – b voc, Candise Rayborn-Marshall – b voc, Kevin Whalum – b voc, Stax Music Academy – choir.

24 maja 2021

Adam Pierończyk – Mistrzowie Polskiego Jazzu

Jazzowy życiorys Adama Pierończyka jest dość nietypowy. Większość naszych muzyków jazzowych uczyła się fachu w kraju, a później, zwykle w poszukiwaniu bardziej lukratywnych okazji do koncertowania wyjeżdżała gdzieś na tak zwany Zachód. W przypadku Adama Pierończyka było dokładnie odwrotnie. Ten urodzony w 1970 roku w Elblągu saksofonista wyjechał z rodzicami do Niemiec i studiował muzykę w Essen, gdzie rozpoczął swoją działalność na lokalnych estradach. Na saksofonie zaczął grać dość późno, w wieku 18 lat. Już 6 lat później pojawił się w Polsce jako znający swój fach muzyk, na początku prezentując swoje niemieckie trio Temathe, z którym nagrał album „Water Conversations” (w 1994 roku).

W tym czasie był postacią zupełnie nieznaną w polskim środowisku jazzowym. Jego pierwszym kontaktem szybko stał się Leszek Możdżer. To właśnie z Możdżerem wkrótce nagrał swoje pierwsze polskie albumy – „Talk To Jesus” Możdżera i wyśmienity duet – do dziś jedną z moich ulubionych płyt obu artystów – „Live In Sofia”. Współpraca z Możdżerem była początkiem polskiej kariery Pierończyka, który wkrótce stworzył swój pierwszy polski skład z Adamem Kowalewskim i Jackiem Olterem i nagrał w 1997 roku płytę „Few Minutes In Space”. Z czasem małe składy bez instrumentu harmonicznego miały stać się znakiem rozpoznawczym Pierończyka.

Pierończyka po raz pierwszy usłyszałem na żywo w czasie Jazz Jamboree 1997, kiedy zaprezentował swoje trio z Adamem Kowalewskim i Krzysztofem Dziedzicem. Niestety nigdy nie udało mi się usłyszeć na żywo duetu Pierończyka z Możdżerem, choć całkiem możliwe, że i takie koncerty kiedyś jeszcze się odbędą. Na razie zostaje mi „Live In Sofia”, którą znam na pamięć.

Związki Adama Pierończyka z niemieckim środowiskiem jazzowym nie zakończyły się w 1996 roku, kiedy swoją zawodową aktywność na stałe związał z polskimi muzykami. W 2002 roku powstał album „Plastinated Black Sheep” w niemieckim składzie z basistą Johannesem Finkiem i perkusistą Mauricem De Martinem, który mimo identycznego tytułu z płytą nagraną trzy lata wcześniej z Jackiem Kochanem i Edem Schullerem, jest zupełnie innym nagraniem.

Adam Pierończyk jest muzykiem poszukującym i eksperymentującym. Nie zwraca uwagi na stylistyczne i branżowe podziały. W swoim dorobku ma album nagrany solo na saksofonie – „The Planet Of Eternal Life”, inspirowany muzyką elektroniczną i techno, niezwykle ciekawy album „Digivooco” i najnowsze nagrania w duecie ze światowej sławy basistą Miroslavem Vitousem.

Na „Digivooco” eksperymentalne dźwięki zapewnia Tadeusz Sudnik, a na drugim saksofonie gra Gary Thomas. Pierończyk w wielu wywiadach podkreślał, że lubi Branforda Marsalisa, ale też starszych mistrzów – Coltrane’a i Ornette Colemana. Słucha Bjork i muzyki drum&bass, a także eksperymentalnej muzyki elektronicznej.

Do listy ciekawych i nietypowych realizacji możecie też dopisać album „Gajcy” z 2010 roku złożony z improwizacji Pierończyka i recytacji tekstów Tadeusza Gajcego w wykonaniu Borysa Szyca. W dyskografii Adama Pierończyka jest też sięgający po elementy etniczne album „El Buscador” nagrany wspólnie ze znakomitym basistą Anthony Coxem i jeden z najlepszych polskich albumów poświęconych muzyce Krzysztofa Komedy – „The Innocent Sorcerer”. Kiedy pojechał w 2016 roku na koncerty do Meksyku wrócił nie tylko przekonując do siebie kolejnych fanów, ale również z materiałem na płytę „Monte Alban” nagraną z Robertem Kubiszynem i argentyńskim perkusistą Hernanem Hechtem.

Na swoim koncie ma Pierończyk współpracę z wieloma wybitnymi muzykami zarówno europejskiej, jak i amerykańskiej sceny muzycznej. Wśród nich jest również wielu saksofonistów, w tym Archie Shepp, Greg Osby, Gary Thomas, Wolfgang Puschnig, Sam Rivers, Lee Konitz i Branford Marsalis. Wśród innych znanych nazwisk, z którymi koncertował lub nagrywał Adam Pierończyk znajdziecie Triloka Gutru, Avishai Cohena, Eddie Hendersona, Jean-Paula Bourelly i wielu innych.

W ostatnich latach Pierończyk skupia się (przynajmniej taki wniosek można wyciągnąć obserwując nowe wydawnictwa artysty) na współpracy z wybitnym czeskim basistą Miroslavem Vitousem, z którym nagrał trzy albumy – „Wings”, „Ad-Lib Orbits” i swoją jak dotąd ostatnią płytę - „Live At NOSPR”.

Pierończyk to nie tylko wyśmienity saksofonista, etatowy wręcz zwycięzca wszelakich plebiscytów, szczególnie w konkurencji saksofonu sopranowego. To również artysta angażujący się w organizację wydarzeń muzycznych, niestrudzenie poszukujący nowych form i składów, w których może pojawić się coś więcej, niż tylko kolejna ciekawe wykonanie jazzowych standardów. W przypadku Adama Pierończyka, którego bogata dyskografia zawiera wiele fantastycznych dźwięków, nie mam wątpliwości, że to kolejny album będzie tym najważniejszym, a później następny i następny.

23 maja 2021

Joe Chambers – Samba de Maracatu

Joe Chambers to perkusista legendarny, lista albumów w których nagraniu wziął udział to całkiem kompletna encyklopedia jazzu mniej więcej od połowy lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. W przyszłym roku skończy 80 lat, jednak ciągle gra i nagrywa powiększając swoją własną dyskografię. Od dawna nie bierze udziału w sesjach innych muzyków. Wiek robi swoje i trzeba było trochę zwolnić. Jednak za zasługi gwiazdek recenzenci nie przyznają.

Najnowszy album Joe Chambersa – „Samba de Maracatu” jest kontynuacją wydanej niemal 5 lat temu płyty „Landscapes” i dopiero drugą płytą Joe Chambersa, którą wydał w Blue Note, wytwórni, w której nagrał wiele fantastycznych płyt pół wieku temu z Donaldem Byrdem, Andrew Hillem, Bobby Hutchersonem, Joe Hendersonem, Waynem Shorterem i wieloma innymi wybitnymi postaciami złotego okresu tej wytwórni.

Łącznikiem stylistycznym „Landscapes” z „Samba de Maracatu” jest fakt, że lider gra nie tylko na perkusji, ale też na południowoamerykańskich instrumentach perkusyjnych i wibrafonie. Inspiracją dla takiego wielościeżkowego nagrania był dla Chambersa album Billa Evansa „Conversation with Myself”, który ciągle jest w jazzowym świecie niedoścignionym wzorcem grania z samym sobą. Tytułowe Maracatu to jeden z rytmów określanych ogólnie mianem samby i choć „Samba de Maracatu” nie jest albumem poświęconym sambie, to egzotyczne rytmy pojawiają się na tej płycie często, jednak w każdym momencie w kontekście jazzowym, a nie lokalnego folkloru. Maracatu jest dla Chambersa inspiracją, wzorcem i poszerzeniem rytmicznych pomysłów, a nie dominującym tematem płyty, która na sklepowych półkach powinna stanąć w sekcji jazzowej, z pewnością nie tej poświęconej muzyce brazylijskiej.

Repertuar płyty jest złożony z kompozycji własnych Chambersa i jazzowych standardów. Lider wraca do swojej własnej kompozycji „Circles”, którą po raz pierwszy nagrał w 1984 roku na płycie „Collage” perkusyjnego zespołu M’Boom założonego niemal 17 lat wcześniej przez Maxa Roacha i „Rio” Wayne’a Shortera, które w wykonaniu Chambersa brzmi bardziej egzotycznie, niż w oryginale, po raz pierwszy wydanym na płycie Lee Morgana „The Procrastinator” z udziałem Shortera.

Trudno znaleźć prawidłowość w wyborze repertuaru, co nie jest wadą, choć do dziś stanowi dla mnie muzyczną łamigłówkę. Oprócz „Circles” i „Rio” na płycie znajdziecie też „Visions” Bobby Hutchersona, „Ecaroh” Horace Silvera i „Never Let Me Go” Jaya Livingstona i Raya Evansa z gościnnym udziałem mało znanej wokalistki Stephanie Jordan. Jest też nowoczesny jazzowy rap „New York State Of Mind Rain”, który z pozoru nie pasuje do całego albumu, ale już po dwóch wieczorach spędzonych z tą wydaną dosłownie kilka tygodni temu płytą zaczął mi się podobać. Szukałem podobieństw do „New York State Of Mind” Billy Joela i nie potrafiłem ich odnaleźć. Znajomy specjalista od rapu podpowiedział mi, że powinienem poszukać w dorobku rapera znanego jako Nas, którego płytami nie dysponuję, ale ponoć to on właśnie napisał „N.Y. State Of Mind” i wydał ten utwór na swoim debiutanckim albumie w 1994 roku, pożyczając sobie sample z „Mind Rain” Chambersa z jego „Double Exposure” i jeszcze jakiejś wcześniejszej płyty Donalda Byrda. Tak oto „Mind Rain” wróciła do właściciela. Ciekawe co na to Nas.

Joe Chambers okazuje się być całkiem sprawnym wibrafonistą. Jego duet z pianistą Bradem Merrittem w kompozycji „Ecaroh” Horace Silvera uważam za jeden z ciekawszych momentów tego albumu. Warto czasem zerknąć na płyty weteranów, którzy potrafią wiele, nic nie muszą już nikomu udowadniać, ale bawią się muzyką, wspomnieniami i muzycznymi konwencjami z biegłością niemożliwą do osiągnięcia przez młodych muzyków.

Joe Chambers
Samba De Maracatu
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note
Data pierwszego wydania: 2021
Numer: 602435371160