24 listopada 2018

Miłość - Miłość

Zespół Miłość był absolutnym fenomenem w końcówce lat dziewięćdziesiątych. Moda na zjawisko nazwane później yassem, swoisty konglomerat jazzowej frazy z rockową estetyką i punkowym buntem urodziła się niespodziewanie. Główne ośrodki nowej muzyki – siedziba kultowego dla tego środowiska klubu Mózg w Bydgoszczy i Trójmiasto jako dostawca dobrze wykształconych muzyków młodego pokolenia, również pojawiły się w głównym warszawsko-krakowsko-katowickim życiu jazzowym jak nieoczekiwani przybysze z innej planety.

Dla wielu młodych w owym czasie słuchaczy ruch yassowy był wstępem do słuchania jazzu, dla innych rodzajem buntu, poszukiwaniem czegoś niezrozumiałego, tak szalonego, że wszelkie poszukiwanie sensu i źródeł gatunku nie miało żadnego znaczenia, a wręcz było zwyczajnie skazane na niepowodzenie. Część krytyki w owym czasie, a także wydawcy, szczególnie ci o ugruntowanej rynkowej pozycji, zauważyli nową modę w zasadzie w momencie, kiedy już się skończyła.

Historia Miłości zaczęła się gdzieś w 1988 roku, kiedy powstał pierwszy czteroosobowy skład, w którym muzycy w 1992 roku nagrali swoją pierwszą płytę – „Miłość”. Historia nagrania tego albumu została przez samych zainteresowanych opowiedziana w 2013 roku w filmie biograficznym poświęconym działalności grupy. Zespół zajmując 2 miejsce w konkursie festiwalu Jazz Juniors w formie nagrody otrzymał możliwość zarejestrowania 30 minut muzyki w studiu Polskiego Radia w Szczecinie. Muzyki powstało dwa razy więcej, a GOWI wydało album „Miłość” – debiut nagraniowy zespołu, który był już wtedy znany tysiącom fanów z doskonałych koncertów w całej Polsce.

Krótko później zespół nawiązał sensacyjną współpracę z Lesterem Bowie, legendarną postacią amerykańskiej jazzowej awangardy. Klasyczny, złożony z wybitnych osobowości skład Miłości działał do 1999 roku. Muzycy nagrali wspólnie 5 albumów, z których dwa wspólnie z Lesterem Bowie. Formalnie zespół przestał istnieć w momencie samobójczej śmierci Jacka Oltera, perkusisty zespołu w 2002 roku. Zawsze, kiedy na scenie pojawiają się razem Leszek Możdżer i Tymon Tymański, wraca temat reaktywacji zespołu, jednak ten bez genialnego Jacka Oltera już nigdy nie będzie taki sam. Zresztą kariery zaczynających poważne muzykowanie członków zespołu z początków lat dziewięćdziesiątych potoczyły się w skrajnie różne strony. Leszek Możdżer skupił się na często solowych interpretacjach wielkich klasyków fortepianu – od Chopina po Komedę, Tymon Tymański do dziś tworzy niezliczoną ilość projektów artystycznych łączących rockowe i jazzowe środowisko i przeróżne muzyczne style, a Mikołaj Trzaska komponuje sporo muzyki filmowej i gra w zespołach dość daleko odbiegających stylistycznie od Miłości – Rimbaud, Ircha Clarinet Quartet i Shofar.

Dawno temu Tymon Tymański śpiewał „Polski jazz jebał pies”. Nie wiem, co miał na myśli. Wiem jednak, że jest w tym sporo sensu. Nie ma czegoś takiego jak polski jazz. Jest dobry i ten niewarty słuchania. W części powstających w Polsce kompozycji, lub sposobie wykonania pojawiają się słowiańskie nuty, tak jak u wszystkich muzyków, którzy przecież gdzieś się wychowali i od urodzenia słuchali lokalnej muzyki. Dlatego Amerykanie grają po amerykański, Francuzi po francusku, a Polacy zwykle po polsku. Jednak to nie ma większego znaczenia. Miłość to muzyka najwyższej światowej klasy. Fakt, że zespół istniał 10 lat i nagrał 5 płyt to niemal cud. Dlatego właśnie ich nagraniowemu debiutowi – płycie „Miłość” należy się miejsce w Kanonie Jazzu. Niestety ten album, jak wiele innych z naszego Kanonu w zasadzie nie jest dostępny w formie fizycznego produktu i nie słyszałem nic o planach jego wznowienia.

Miłość
Miłość
Format: CD
Wytwórnia: GOWI
Numer: BRCD 025

23 listopada 2018

Tie Break – Tie Break

Zespół Tie Break powstał w 1977 roku i był autorskim projektem Janusza Iwańskiego i Krzysztofa Majchrzaka. Mimo sporej aktywności koncertowej i zdobycia nagród na wielu festiwalach pierwsza płyta powstała dopiero w 1989 roku. Album „Tie Break” jest więc debiutem nagraniowym działającego już wtedy ponad 10 lat zespołu. Nawet jak na ówczesne standardy, członkowie zespołu długo czekali na możliwość nagrania płyty, a według wielu znawców tematu, jedną z przyczyn był konflikt pomiędzy członkami zespołu i kierownictwem PAGARTu – ważnej wtedy ciągle agencji organizującej sporą część polskich wydarzeń muzycznych.

Przez wiele lat nagrania zespołu był w zasadzie niedostępne, dopiero w 2014 roku ukazały się doskonale przygotowane dzieła wszystkie zespołu w postaci 7 płytowego zestawu „The Break Box” zawierającego wszystkie opublikowane wcześniej albumy, a także sporo materiału premierowego pochodzącego z pierwszej połowy lat osiemdziesiątych. Oficjalnym debiutem nagraniowym Tie Break pozostaje jednak album o tej samej nazwie, który został wydany przez Polskie Nagrania w 1989 roku.

Spory na temat własności pojęcia yass i jego powstania w Bydgoszczy, Trójmieście, albo Częstochowie – czyli miejscu założenia Tie Break są zupełnie nieistotne. Ważna jest jakość muzyki, a także fakt, że wszystkie młode w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych polskie zespoły, szczególnie te, mające jak Tie Break w swoim składzie muzyków o doświadczeniach nie tylko jazzowych wniosły do polskiego środowiska muzycznego sporo nowych pomysłów i twórczej energii.

W tym czasie byłem raczej wyznawcą frakcji trójmiejskiej i do dziś do nagrań Miłości, Trytonów i nieco późniejszego Łoskotu wracam częściej, niż do albumów firmowanych przez Tie Break. Jednak reaktywowany całkiem niedawno zespół jest formacją ważną i mającą na swoim koncie wiele ciekawych nagrań.

W zespole na przestrzeni ponad dekady pojawiło się wielu uznanych dziś w środowisku muzyków. Oprócz podstawowego składu, w zespole grali między innymi Kuba Majerczyk, Krzysztof Majchrzak, Wojciech Konikiewicz i Włodzimierz Kiniorski. Młodość ma swoje prawa.

Trudna do uchwycenia nawet w nagraniach koncertowych (takim jest debiutancki album Tie Break) młodzieńcza energia i odrobina twórczego bałaganu, która zawsze towarzyszyła muzyce Tie Break sprawia, że to nie jest muzyka na każde popołudnie, przynajmniej dla mnie. Za to jeśli jest właściwy czas, dziś brzmi równie świeża i nowatorsko, jak 30 lat temu.

Dziś reaktywowany po latach w 2014 roku zespół koncertuje od czasu do czasu, choć muzycy tworzący skład odpowiedzialny za ich debiutancki album są dziś w różnych miejscach muzycznej sceny. Janusz Yanina Iwański współpracował długo ze Stanisławem Sojką odnosząc spory komercyjny sukces, napisał sporo muzyki teatralnej, grał z Maanamem i w grupie Drum Freaks. Mateusza Pospieszalskiego kojarzę głównie z kilkoma albumami Voo Voo, choć rozwija także swój własny zespół. Antoni Ziut Gralak grał na trąbce w przeróżnych miejscach, udzielał się w Young Power i jako ceniony muzyk sesyjny zagrał na niezliczonej ilości płyt. Niedawno reaktywowana grupa Yeshe i ciągle chyba istniejący Graal to ważne projekty z jego udziałem. Marcin Pospieszalski jest autorem muzyki filmowej, mocno zaangażowanym w nurt muzyki chrześcijańskiej. Andrzej Ryszka od wielu lat działa w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych, gdzie wyjechał na stałe na początku lat dziewięćdziesiątych. Zbigniew Brysiak pojawia się na płytach Stanisława Sojki i w projektach kolegów z Tie Break. Ma na swoim koncie również współpracę i nagrania z Tomaszem Stańką. Jak widać, trzon składu Tie Break działa dziś w miejscach niekoniecznie jazzowych, jednak sam zespół grał muzykę improwizowaną zdecydowanie bliską jazzowej wolności i magi tworzenia scenicznych spektakli mocno nieprzewidywalnych, skupiających uwagę młodej publiczności. Doskonałym dokumentem czasów minionych jest album „Tie Break”, który dziś można kupić jedynie jako część 7-płytowego boxu zawierającego sporo innych ciekawych nagrań zespołu.

Tie Break
Tie Break
Format: CD
Wytwórnia: Polskie Nagrania
Numer: SX 2755

22 listopada 2018

Andrzej Jagodziński Trio – Chopin


Album „Chopin” Andrzeja Jagodzińskiego jest jedną z pierwszych jazzowych produkcji poświęconych muzyce Fryderyka Chopina w najnowszej historii naszej muzyki jazzowej. Powstał w roku 1994, zanim wróciła po raz kolejny moda na Chopina, zanim niemal każdy jazzowy pianista chciał mieć taki album w swojej dyskografii i zanim szereg dotacji i programów wspierania kultury pomogły rozwojowi mody na tego rodzaju projekty. W szczytowym okresie, kilka lat temu wystarczyło dołożyć cokolwiek z Chopina do repertuaru, a o pieniądze było znacznie łatwiej. Oczywiście niekoniecznie wszyscy je dostawali, ale wielu próbowało i kiedy projekty były już zatwierdzone, powstawały albumy, których część pewnie powstać nie powinna. Z pewnością „Chopin” Andrzeja Jagodzińskiego nie powstał w związku z modą na muzykę Fryderyka Chopina, ani żadnym dotacjom związanym z promocją naszego najsławniejszego kompozytora za granicą.


Album wcale nie jest dziś łatwo kupić, w 1994 roku wydała go Polonia Records, a dziś najłatwiej zdobędziecie go na japońskich giełdach płytowych, gdzie moda na Chopina trwa nieprzerwanie od lat i gdzie pojechała pewnie większość nakładu tego wyśmienitego albumu.

Andrzej Jagodziński kontynuuje swoją przygodą z kompozycjami Fryderyka Chopina do dziś, a w jego dyskografii znajdziecie 5 albumów poświęconych w całości temu tematowi. To jednak pierwszy album z 1994 roku dla mnie pozostanie jednym ze wzorców tego, jak świat jazzu powinien interpretować muzykę fortepianową napisaną zanim wymyślono jazz.

W wykonaniu Andrzeja Jagodzińskiego, Adama Cegielskiego i Czesława Bartkowskiego słowiańskie melodie Fryderyka Chopina stają się swingującymi jazzowymi standardami, nie tracąc swojej kulturowej tożsamości.

Wielu uważa, że najbardziej jazzowym kompozytorem klasycznym był Jan Sebastian Bach, inni odnajdują ślady prehistorii jazzu w niektórych kompozycjach Beethovena. Wielu ludzi jazzu często przywołuje postać Igora Strawińskiego, inni wymieniają Liszta lub Rachmaninowa. Jednak jeśli policzyć ilość jazzowych interpretacji kompozycji klasycznych na świecie, prawdopodobnie Chopin byłby najczęściej granym w świecie jazzu kompozytorem klasycznym, oczywiście jeśli nie liczyć postaci w rodzaju George Gershwina, albo Dariusa Milhauda oraz innych, którzy raczej czerpali z jazzowej tradycji pisząc kompozycje muzyki klasycznej.

W świecie jazzu wielu jest etatowych interpretatorów klasycznych kompozycji fortepianowych. Najbardziej znanym jest chyba Jacques Loussier, który całkiem nieźle zagrał nokturny Chopina („Impressions of Chopin's Nocturnes”). W jego wykonaniu wolę jednak Erika Satie. Co dziwne, po Chopina nie sięgał Keith Jarrett. Za najlepszego jazzowego wykonawcę fortepianowych klasyków uważam Glena Goulda, choć on sam nie uważał się za muzyka improwizującego. Wszyscy wielcy pianiści jazzowi od czasu do czasu sięgali po repertuar sprzed wieków.

W Polsce prawdopodobnie pierwszą jazzową płytę z muzyką Chopina nagrał zespół Novi Singers w 1971 roku („Novi Sings Chopin”). Kolejny album Novi Singers poświęcony transkrypcjom utworów Chopina nie był już tak udany („Chopin Up To Date”). Tak więc w latach siedemdziesiątych najważniejsze jazzowe cytaty z Chopina należały do Mieczysława Kosza. Jednak to Andrzej Jagodziński zapoczątkował w 1994 roku prawdziwą jazzową modę na Chopina.

Od momentu nagrania pierwszego albumu – „Chopin” w 1994 roku powstało kilka kolejnych nagrań Jagodzińskiego poświęconych muzyce Chopina, to jednak pierwszy, nagrany dla Polonia Records album jest jedną z magicznych płyt polskiego i światowego jazzu. To jedno z takich nagrań, na których udało się wszystko. Jak wspomina nagranie sam Jagodziński, całość zajęła tylko 6 godzin razem ze strojeniem fortepianu i jego nagłośnieniem. Ingerencja postprodukcyjna była minimalna, dziś na płycie możemy usłyszeć dokładnie to, co wydarzyło się w studiu. Mimo wielu prób nikomu do dziś nie udało się zbliżyć do poziomu ustalonego przez Jagodzińskiego w 1994 roku. To najlepszy jazzowy Chopin jakiego znam, lekki, swingujący, z doskonale uzupełniającą fortepian sekcją, której przecież sam kompozytor nie przewidział, spontaniczny, prawdziwy, słowiański i romantyczny, a jednocześnie niezwykle stylowy i podobający się zarówno tym, którzy uwielbiają Krystiana Zimermana, Marthę Argerich i Murray’a Perahia’e, zwolennikom klinicznie poprawnych interpretacji azjatyckich, jak i jazzowego szaleństwa i improwizacji. Tą płytę koniecznie należy wznowić i traktować jako obowiązkowy prezent dla gości zagranicznych odwiedzających nasz kraj.

Andrzej Jagodziński Trio
Chopin
Format: CD
Wytwórnia: Polonia Records
Numer: CD 022