13 grudnia 2012

Simple Songs Vol. 72

Pora rozpocząć na dobre zarówno świąteczną gonitwę, jak i ucieczkę od tej gonitwy. Wielu jazzowych wokalistów i wokalistek ma na swoim koncie świąteczna albumy. Większość z nich zapewne tych produkcji nie zalicza do artystycznych sukcesów. Większość z nich to pewnie za to sukcesy komercyjne. Wybierając album z kolędami warto zadać sobie pytanie, czy jest on równie wartościowy muzycznie, jak inne płyty tego samego wykonawcy i czy obroni się w owych 50 tygodniach roku, które nie są  tygodniami przez świętami. Jeśli tak, to warto z pewnością takim albumem się zainteresować. Jeśli muzyka jest słabsza niż inne albumy – nie warto…

W zeszłym roku w czasie świąt graliśmy często muzykę z albumu „Jingle All The Way” Bela Flecka. To z pewnością jedna z tych płyt świątecznych, której można słuchać cały rok i która jest muzycznie równie ciekawa, co inne albumy Bela Flecka i jego, złożonego z niezwykle barwnych muzycznych osobowości zespołu The Flecktones. Przypomnijmy sobie zatem dwuczęściową interpretację „Jingle Bells” z tego albumu…

* Bela Fleck & The Flecktones – Jingle Bells – Jingle All The Way
* Bela Fleck & The Flecktones – Jingle Bells (Reprise) – Jingle All The Way

Kolędy i inne świąteczne przeboje można wyrecytować z kartki z dużą orkiestrą w tle… Można też nieco inaczej – z nieco większą dozą emocji i zrozumienia tekstu. Kto by się nie starł, i tak w wykonaniu „Merry Christmas, Baby” nie pobije Bruce’a Springsteena, który często śpiewa ten utwór na grudniowych koncertach. Kto raz usłyszał, wie, co mam na myśli. Niestety Clarence Clemmonsa w czerwonej czapce z pomponem już nie zobaczymy na scenie. Kolędom w wykonaniu Bossa poświęcona będzie większość audycji za tydzień. Dziś posłuchajmy równie przepełnionego emocjami wykonania sprzed wielu lat – zaśpiewa Otis Redding.

* Otis Redding – Merry Christmas, Baby – Dreams To Remember: The Otis Redding Anthology CD2

A teraz mała muzyczna niespodzianka z naszego krajowego rynku…

* Anita Lipnicka – Winter Song – Wszystko Się Może Zdarzyć

Kolejny album to muzyczna ciekawostka. Od paru lat zastanawiam się, czy to jest dowcip, rodzaj ironii z pomysłu nagrywania świątecznych płyt, czy to całkiem na poważnie… Charytatywny cel nagrania nie sugeruje co prawda satyry, jednak być może to jest projekt przewrotny do kwadratu… Sam nie wiem, każdy powinien sobie wyrobić na ten temat własną opinię. Ja co jakiś czas do tej płyty wracam i się zastanawiam. A wracać warto. Utwory są dość krótkie, więc zagramy dwa. Zaśpiewa Bob Dylan…
* Bob Dylan – Here Comes Santa Claus – Christmas In The Heart
* Bob Dylan – Little Drummer Boy – Christmas In The Heart

Wiele z pozoru prehistorycznych z jazzowego punktu widzenia kompozycji, powstałych w czasach, kiedy o jazzie jeszcze nikt nawet nie myślał, nadaje się do jazzowych improwizacji. Dobrym świątecznym przykładem niech będzie gitarowa improwizacja na temat „Silent Night” – prawie dwustuletniej kompozycji austriackiego koncertmistrza Franza Grubera. To utwór często obecny na wokalnych składankach świątecznych. Posiada tekst niemiecki, angielski i polski („Cicha Noc”). Zapewne też istnieją teksty w innych językach. Ja wybieram jednak gitarową improwizację solową Stanleya Jordana.

* Stanley Jordan – Silent Night – Standards Volume 1

Świąteczny album ma też na swoim koncie zespół Take 6. Całość trafia raczej do kategorii tych albumów, które są słabsze od pozostałych płyt zespołu, ale utwór zaśpiewany w towarzystwie zespołu The Yellowjackets mógłby znaleźć się na każdej z płyt Take 6. Dlatego może znaleźć się również w tej audycji…

* Take 6 And The Yellowjackets - God Rest Ye Merry Gentlemen – He Is Christmas

Na swoim koncie ma również całkiem świeży świąteczny album najdłużej chyba działający zespół wokalny na świecie – The Blind Boys Of Alabama. Przy działającym już ponad 70 lat zespole The Rolling Stones to początkująca kapela… Album „Go Tell It On The Mountain” pełen jest niezwykłych i niespodziewanych duetów. Posłuchajmy recytacji Me’shell Ndegeocello, Toma Waitsa w wersji świątecznej i zmarłego dwa lata temu ojca, wynalazcy muzyki soul – Solomona Burke.

* The Blind Boys Of Alabama And Me’shell Ndegeocello – Oh Come All Ye Faithful – Go Tell It On The Mountain
* The Blind Boys Of Alabama And Tom Waits – Go Tell It On The Mountain – Go Tell It On The Mountain
* The Blind Boys Of Alabama And Solomon Burke – I Pray On Christmas – Go Tell It On The Mountain

Na koniec coś energetycznego – nowoczesna rock and rollowa gitara z niezwykle dynamicznym big bandem w tle. Z pozoru połączenie niewykonalne, szczególnie w świątecznym kontekście, ale okazuje się, że i tak można i wychodzi coś zupełnie niesamowitego. Za całe zamieszanie odpowiedzialny jest Brian Setzer…

* The Brian Setzer Orchestra – Jingle Bells – The Ultimate Christmas Collection
* The Brian Setzer Orchestra – Getting’ In The Mood (For Christmas) – The Ultimate Christmas Collection
* The Brian Setzer Orchestra – Boogie Woogie Santa Claus – The Ultimate Christmas Collection
* The Brian Setzer Orchestra – The Nutcracker Suite – The Ultimate Christmas Collection

10 grudnia 2012

Luto Strings: Adam Bałdych, Royal String Quartet, Andre ‘N’ Alin – Festiwal Kwartesencja, Studio im. W. Lutosławskiego, Polskie Radio, Warszawa, 08.12.2012


Niezwykłe to doprawdy zestawienie. Adam Bałdych zaskakuje mnie co kilka miesięcy zupełnie nowym pomysłem. Tego akurat trochę się obawiałem. Na scenie bowiem miał się mój ulubiony skrzypek pojawić w towarzystwie zupełnie klasycznego kwartetu smyczkowego – Royal String Quartet i absolutnie mi nieznanego muzyka z kręgu elektronicznej awangardy – Igora Szulca, kryjącego się pod pseudonimem Andre ‘N’ Alin. Muzycy mieli wykonać nową muzykę napisaną przez Adama Bałdycha specjalnie dla tego składu. Całość miała zostać zagrana niemal akustycznie (za wyjątkiem dźwięków generowanych przez Igora Szulca) z wykorzystaniem niezrównanej akustyki Studia im. Witolda Lutosławskiego.

Adam Bałdych 

Adam Bałdych

Igor Szulc, Adam Bałdych, Royal String Quartet

Już pierwsze dźwięki rozwiały moje wszelkie obawy. To był niezwykle przejmujący, pełen emocji koncert. Kompozycje wykorzystują w pełni potencjał brzmieniowy skrzypiec lidera, potęgę brzmienia skrzypcowego kwartetu i elektroniczne instrumentarium Igora Szulca, który przypominał mi sposobem gry Tadeusza Sudnika, który często pochylał się nad stołem wypełnionym sobie tylko znanymi urządzeniami z dużą ilością pokręteł. Te obsługiwane przez Igora Szulca brzmią nieco nowocześniej, ale również, jeśli w odniesieniu do zupełnie abstrakcyjnych dźwięków można użyć takiego określenia – konwencjonalnie… Trzeba również dodać, że w kilku utworach Igor Szulc uzupełniał brzmienie zespołu wokalizami.

Igor Szulc

Igor Szulc

Nie wiem jak opisać muzykę, którą usłyszałem ze sceny potężnej i niestety w sporej części pustej sali Studia im. Witolda Lutosławskiego. Publiczności nie było wiele, ale z pewnością ci, którzy przybyli, wyszli zadowoleni, choć nieco zaskoczeni tym co usłyszeli.

Owa kombinacja jazzowego, zadziornego brzmienia skrzypiec lidera z klasycznym, jednak zdecydowanie dalekim od barokowego schematu Royal String Quartet i elektroniki nadspodziewanie dobrze złożyła się w spójny brzmieniowo amalgamat trudnej do opisania muzyki, którą z pewnością chętnie zabrałbym od razu do domu na płycie…

Royal String Quartet...

Royal String Quartet...

Royal String Quartet...

Royal String Quartet...

Płyty jednak nie ma i z tego co wiem, na razie nie ma planów jej nagrania. Wielka to szkoda. Słychać jednak, że muzycy doskonale się rozumieją i być może jeśli uda się zagrać jeszcze kilka koncertów, będzie szansa na nagranie… Biorąc jednak pod uwagę, w jakim tempie rodzą się w głowie Adama Bałdycha nowe pomysły, być może to była jedyna okazja usłyszeć tą muzykę…

Adam Bałdych

Mam wrażenie, że nie usłyszymy prędko Adama Bałdycha grającego klasyczne jazzowe standardy, ani tego, od czego swoją karierę zaczął, czyli ognistego fusion. Czy to dobrze – nie wiem. To byłaby pewnie bezpieczniejsza droga, murowana kariera wyśmienitego instrumentalisty, który co roku mógłby objechać już teraz największe jazzowe festiwale na całym świecie. Po kilku latach w ramach odświeżenia składu można byłoby zrobić jakiś duet z innym skrzypkiem… I tak już zawsze.

Adam woli jednak drogę trudniejszą, biorąc na siebie nie tylko rolę lidera, ale też kompozytora, poszukującego własnej drogi. Na razie sprawdzającego, w którą stronę będzie najlepiej. Mnie się wszystkie możliwości na razie podobają. W absolutnie zdumiewający sposób po raz kolejny poczułem się zaskoczony dojrzałością i nowatorstwem projektu. Czekam na następny. Adam stawia sam sobie poprzeczkę niezwykle wysoko. Już teraz jest według mnie najbardziej twórczym skrzypkiem na świecie. A to dopiero początek.