05 września 2020

Czesław Mały Bartkowski – Mistrzowie Polskiego Jazzu


Czesław Mały Bartkowski urodził się Łodzi w 1943 roku, ale szybko trafił do Wrocławia, gdzie rozpoczęła się jego trwająca do dziś, pełna sukcesów kariera muzyczna. Kiedy w 1956 roku we Wrocławiu Zrzeszenie Studentów Polskich dostało od miasta słynny Pałacyk, szybko powstała w tym legendarnym miejscu również scena muzyczna. Po krótkiej, ale ważnej, bo pierwszej, muzycznej przygodzie w zespole puzonisty, Dymitra Markiewicza, który do dziś grywa jazz tradycyjny, Bartkowski trafia do kwintetu Tadeusza Errola Kocińskiego, który debiutuje w Pałacyku w 1959 roku. Dymitr Markiewicz pełnił w połowie lat pięćdziesiątych we Wrocławiu rolę lokalnego jazzowego edukatora, bowiem dzięki amerykańskim krewnym posiadał bogatą kolekcję jazzowych płyt, oferując dostęp do nich kolegom z zespołu.

Kiedy zespół z klubu studenckiego zespół Kocińskiego postanowił przenieść się do Piwnicy Świdnickiej, co oznaczało zmianę repertuaru na bardziej rozrywkowy i taneczny, Czesław Mały Bartkowski został w Pałacyku i wiążąc się na kilka lat z FAR Quartet, który tworzył razem z Jerzym Pakulskim (fortepian), Zbigniewem Piotrowskim (saksofon) i Januszem Kozłowskim (bas). Zespół Kocińskiego pamiętany jest dziś we Wrocławiu z tego, że to właśnie z jego udziałem swoje pierwsze koncerty w Piwnicy Świdnickiej grała Urszula Dudziak, a FAR Quartet już za kilka lat miał okazać się obiektem (według Wrocławian) kradzieży muzyków, bowiem po jednym z jego koncertów w Pałacyku, Bartkowskiemu ofertę nie do odrzucenia złożył Zbigniew Namysłowski, a Kozłowski postanowił związać się z warszawskim środowiskiem jazzu tradycyjnego.

Jednak zanim ostatecznie przeprowadził się do Warszawy, oprócz działalności w Pałacyku i innym kultowym w końcówce lat pięćdziesiątych miejscu – kawiarni Kolorowa w Hali Ludowej, Czesław Mały Bartkowski z zespołem FAR Quartet byli również częstymi gośćmi sudeckich wersji Kalatówek, czyli zimowych koncertów w Samotni i schronisku Strzecha Akademicka. Z FAR Quartet Bartkowski po raz pierwszy zagrał na warszawskim Jazz Jamboree w 1961 roku. Dwa lata później pojawił się już na scenie festiwalu z zespołami Zbigniewa Namysłowskiego i Krzysztofa Komedy, mieszkając już na stałe w Warszawie. FAR Quartet grał jazz do tańca, tak więc przeprowadzka do Warszawy i współpraca ze Zbigniewem Namysłowskim, którego kompozycje do łatwych i prostych rytmicznie nie należały oznaczała nie tylko prestiż i występy w większych salach, ale też dowód na rozwój talentu Bartkowskiego, który jak kilka lat temu powiedział w wywiadzie udzielonym Piotrowi Wickowskiemu w JazzPRESSie, perkusistą został nieco przez przypadek, bo nie szło mu na skrzypcach, a w klasie fortepianu nie było już wolnych miejsc.

Rok później (1964) w Londynie z zespołem Namysłowskiego Bartkowski nagrywa słynny i trudny dziś do zdobycia album „Lola”, a kilkanaście miesięcy później w serii Polish Jazz pod numerem 6 ukazuje się album „Zbigniew Namysłowski Quartet” z udziałem Bartkowskiego. Dobrze rozwijającą się karierę Bartkowskiego w zespole Namysłowskiego przerwało powołanie do wojska w momencie, w którym w polskim jazzie sporo się działo (1966 rok). Czasów służby wojskowej Bartkowski nie wspomina dobrze, w szczególności, że w jazzie działo się wtedy dużo. Po zakończeniu dwuletniej wojskowej odsiadki Bartkowski przypadkiem trafia na Czesława Niemena, który właśnie tworzy zespół Enigmatic. W 1970 roku to był jeden z najlepszych polskich jazzowych składów. Na płycie Niemena usłyszycie obok Bartkowskiego również Zbigniewa Namysłowskiego i Michała Urbaniaka. Wtedy właśnie zaczęła się współpraca Bartkowskiego z Urbaniakiem, która obejmowała nagranie płyt w Polsce (1972 – „Live”, 1973 – „Constellation in Concert”) i za granicą (między innymi „Paraphytus B”, „Inactin”, „Atma” i „Fusion”). Na licznych koncertach w Stanach Zjednoczonych grupa Urbaniaka pojawiała się obok zespołu Hancocka grającego repertuar z wydanej w tym samym czasie (1973) płyty „Head Hunters”. Z Urbaniakiem i Adamem Makowiczem perkusista tworzył też nieco bardziej kameralny skład znany jako Unit. Gra bez kontrabasu miała być formułą, do której Czesław Mały Bartkowski miał powracać od czasu do czasu. Jego autorski album „Drum Dream” z 1976 roku powstał w gwiazdorskim składzie, jednak zabrakło na nim basisty. Ten album nazywany jest często pierwszą polską płytą nagraną przez jazzowego perkusistę w roli lidera. Do dziś w natłoku przeróżnych zajęć Bartkowski nie znalazł czasu na nagranie kolejnego albumu firmowanego własnym nazwiskiem.

„Drum Dream” to fantastyczny album do dziś będący nie tylko ważną pozycją w obszernej dyskografii Barkowskiego, ale też ważnym elementem muzycznego dorobku Tomasza Stańko, Adama Makowicza, Wojciecha Karolaka i Tomasza Szukalskiego. Kolejne lata przyniosły Bartkowskiemu kolejne sukcesy, w tym współpracę z Markiem Blizińskim (połowa materiały albumu „Wave”) i Extra Ball Jarka Śmietany („Mosquito”). W połowie lat siedemdziesiątych Bartkowski uczestniczył też w nagraniu ważnych dla historii polskiego jazzu płyt „Kujaviak Goes Funky” Zbigniewa Namysłowskiego i „Easy!” Wojciecha Karolaka.

Kolejną dekadę otwierają znowu ważne nagrania Bartkowskiego – „Blublula” Stanisława Sojki, „In/Formation” Sławomira Kulpowicza i „Music ‘81” Tomasza Stańko. W latach osiemdziesiątych Czesław Mały Bartkowski wziął też udział w nagraniu najsłynniejszych albumów dekady – „Time Killers” z Szukalskim i Karolakiem i „Tina Kamila” Szukalskiego. Nie sposób zresztą policzyć i prawidłowo skatalogować wszystkie muzyczne projekty z udziałem Bartkowskiego, który od połowy lat sześćdziesiątych jest jednym z najciekawszych polskich perkusistów jazzowych.

Czesław Mały Bartkowski współpracował też na scenie i w studiach nagraniowych z artystami amerykańskimi - Artem Farmerem, Freddie Hubbardem, Benem Websterem i Clarkiem Terry. W kolejnej dekadzie w muzycznym życiu Bartkowskiego miały zajść dwie istotne zmiany. W 1992 roku powstał Wydział Jazzu i Piosenki przy Państwowej Szkole Muzycznej II Stopnia (Bednarska). Od początku do dziś wykłada tam perkusję, kształcąc z dużymi sukcesami kolejne pokolenia młodych muzyków. W 1994 roku powstała również pierwsza płyta Andrzeja Jagodzińskiego z repertuarem złożonym z kompozycji Fryderyka Chopina. Zespół w składzie z Bartkowskim i Adamem Cegielskim na basie gra Chopina na jazzowo już ponad 25 lat, prezentując ten projekt na całym świecie. Stąd również ograniczenie udziału Bartkowskiego w innych projektach.

W 1995 roku po ponad 20 latach od zakończenia działalności FAR Quartet zagrał w składzie z początków działalności na Jazzie Nad Odrą. Jak się miało okazać, było to jednorazowe, jubileuszowe przedsięwzięcie z udziałem Jerzego Pakulskiego, który przyleciał specjalnie z tej okazji z RPA. Dziś reaktywowanie zespołu już nie jest możliwe, bowiem Pakulski zmarł w 2004 roku.

Wśród najciekawszych nagrań z udziałem Bartkowskiego znajdziecie zarówno niezwykle popularne i łatwo dostępne albumy z cyklu Polish Jazz, w tym wznowiony niedawno jego jedyny autorski album „Drum Dream”, płyty, które powinny być w każdej kolekcji polskiego fana jazzu – „Time Killers” i „Tina Kamila”, a także nagrania z Kulpowiczem. Są też albumy niesłusznie zapomniane, głownie dlatego, że od lat nie są wznawiane, albo ich wznowienia nie są w Polsce popularne – jak niemieckie nagrania grupy Urbaniaka, „Lola” Namysłowskiego czy płyty zespołu Unit z Makowiczem i Stańką. Są też, jak to zwykle bywa w dyskografii Bartkowskiego muzyczne ciekawostki – efekty jednorazowych sesji nagraniowych „Enigmatic” Czesława Niemena, „Wave” Blizińskiego, nagrania zespołu Mainstream Jana Ptaszyna Wróblewskiego, SPPT Chałturnik i wiele innych.

Czesław Mały Bartkowski słynie z genialnego timingu i delikatnej gry, która doskonale wpisuje się w każdą kameralną jazzową formułę, a w ostatnich kilkunastu latach również sprawdza się w zespole Jagodzińskiego w repertuarze stanowiącym jazzowe interpretacje muzyki Fryderyka Chopina. Ten projekt jest od lat jednym z najlepszych polskich muzycznych produktów eksportowych.

Wielu fanów ciągle czeka na kolejne solowe nagrania Czesława Małego Bartkowskiego, choć mam wrażenie, że raczej nie ma na takie szans, bowiem jak sam powiedział w jednym z wywiadów, Jagodziński i Bednarska to sporo pracy.

04 września 2020

Moon River – CoverToCover Vol. 76

Utwór napisał Henry Mancini, jeden z twórców niezliczonej ilości ilustracyjnej muzyki filmowej. Wśród jego kompozycji znajdziecie sporo takich, które na trwałe znalazły się w jazzowym repertuarze. Zebrało się tego tyle, że kilku wykonawców poświęciło jego kompozycjom całe albumy, w tym Sarah Vaughan i James Moody. Najbardziej znane jazzowe przeboje Henry’ego Manciniego to „Days Of Wine And Roses”, „Peter Gunn”, temat z serii filmów „The Pink Panther”, „Slow Hot Wind” i często nagrywany również współcześnie „Moon River”.


Utwór powstał w 1961 roku na zamówienie producentów filmu „Breakfast At Tiffany’s” i w filmie po raz pierwszy wykonała go Audrey Hepburn. Wiele doskonałych filmowych piosenek przerosło filmy, do których zostały napisane. W przypadku „Moon River”, zarówno film, jak i piosenka odniosły sukces. „Moon River” zasłużył na Oscara i Grammy, co spowodowało, że wiele wokalistek chciało mieć swoją wersję tej piosenki, do której tekst napisał Johnny Mercer. Jeśli popatrzeć na listy przebojów z lat sześćdziesiątych, można pomyśleć, że ludzie bardziej zwracali uwagę na piosenki, niż na wykonawców. Jeśli utwór stawał się przebojem, czasem kilku wykonawców nawet równolegle potrafiło wprowadzić swoje wersje na listy najlepiej sprzedawanych singli. Wystarczy spojrzeć na kompozycje Boba Dylana, albo piosenki znane z filmów, takiej jak „Moon River”.

Oprócz trwającego do dziś kultu Audrey Hepburn, wielu starszym Amerykanom melodia „Moon River” przypomina słynny telewizyjny show Andy Williamsa, który w USA był jednym z najpopularniejszych cyklicznych programów telewizyjnych niemal przez całą dekadę lat sześćdziesiątych i rozpoczynał się od fragmentu melodii „Moon River”.

Tekst Johnny Mercera nie grzeszy może głębią jakiś filozoficznych refleksji, ale jeśli policzyć przeróżne wykonania „Moon River”, które ukazują się na płytach wykonawców przeróżnych gatunków muzycznych do dziś, to z pewnością przewagę zyskają wersje z udziałem wokalistki, lub wokalisty.

Dysponując ograniczoną ilością miejsca, zdecydowałem się pominąć oryginał i sięgnąć po możliwie najwcześniejsze nagranie wokalne w wykonaniu kogoś, kto potrafił śpiewać ciekawiej od Audrey Hepburn. Wybór padł na nagranie z albummu Sarah Vaughan, która w 1964 roku poświęciła cały album muzyce Henry’ego Manciniego nagrywając, wzorem Elli Fitzgerald tak zwany Songbook – „Sarah Vaughan Sings The Mancini Songbook”. Wśród pierwszych wykonawców „Moon River” oprócz Audrey Hepburn, warto pamiętać o wspomnianym już Andy Williamsie, zapomnianym dziś soulowym twórcy przebojów Jerry Butlerze, którego „Moon River” trafiło na listy przebojów niemal równocześnie z wersją z filmu, a także o nagraniu Perry’ego Como. To wszystko jednak dalekie od jazzowych nut nagrania, dlatego też za wzorcowe historyczne wykonanie „Moon River” uznaję na potrzeby CoverToCover nagranie Sarah Vaughan.

Warto też poszukać ciekawostki w postaci nagrania samego Johnny Mercera. Henry Mancini dyrygował orkiestrą, kiedy śpiewała Audrey Hepburn, więc można uznać nagranie z filmu za jego autorskie dzieło. W 1974 roku Johnny Mercer, który raczej zajmował się przez całe życie taśmowym tworzeniem zgrabnych tekstów, niż ich śpiewaniem, postanowił nagrać ostatni z zaledwie kilku własnych albumów. W ten sposób na dwa lata przed jego śmiercią „Moon River” znalazło miejsce na płycie „…My Huckleberry Friend”. Nie jest to może jakieś genialne dzieło muzyczne, ale z pewnością dla kolekcjonerów niezła okazja.

Niedawno postanowiłem ograniczyć muzyczne prezentacje w cyklu CoverToCover do trzech wersji danej kompozycji. Usłyszałem od jednego ze słuchaczy, że to ciekawy pomysł, ale więcej wersji tej samej melodii może być nudne. Dlatego też trzymając się tego postanowienia oprócz wspomnianej już Sarah Vaughan wybieram dla kontrastu doskonale głęboki głos męski należący do Jamesa Moody, doskonałego saksofonisty, który w 1997 roku przygotował cały album z muzyką Henry Manciniego, na którym zagrał na saksofonie i zaśpiewał jego najważniejsze tematy, w tym „Moon River”. Trójkę uzupełnia wykonanie instrumentalne, które w pełni pozwala dostrzec genialność melodii. Za ostatni muzyczny fragment odpowiadają mistrzowie Bill Frisell, Dave Holland i Elvin Jones.

Utwór: Moon River
Album: Sarah Vaughan Sings The Mancini Songbook
Wykonawca: Sarah Vaughan
Wytwórnia: Mercury / Verve / Polygram
Rok: 1964
Numer: 731455840124
Skład: Sarah Vaughan – voc, Bud Shank – as, Bob James – p, Orchestra

Utwór: Moon River
Album: Moody Plays Mancini
Wykonawca: James Moody
Wytwórnia: Warner Bros.
Rok: 1997
Numer: 093624662624
Skład: James Moody – sax, fl, voc, Gil Goldstein – kbd, Todd Coolman – b, Terri Lyne Carrington – dr.

Utwór: Moon River
Album: Bill Frisell With Dave Holland And Elvin Jones
Wykonawca: Bill Frisell With Dave Holland And Elvin Jones
Wytwórnia: Nonesuch / Warner Bros.
Rok: 2001
Numer: 075597962420
Skład: Bill Frisell – g, loops, Dave Holland – b, Elvin Jones – dr.

31 sierpnia 2020

Joshua Redman / Brad Mehldau / Christian McBride / Brian Blade - RoundAgain

Na najnowszy album czwórki doskonałych muzyków można popatrzeć co najmniej na trzy sposoby. Wszystkie ciekawe, jednak prowadzące do nieco odmiennych wniosków.

Po pierwsze to wyśmienity album jazzowego środka, być może brakuje tu trochę kompozycji, które za kolejne 10 lat będą jazzowymi standardami grywanymi przez kolejne pokolenia młode zespoły i analizowane przez muzyków w jazzowych konserwatoriach. Jednak to doskonały album, jeśli jedynie go posłuchacie, nie patrząc na okładkę z czterema wybitnymi nazwiskami muzyków średniego już mocno pokolenia.


Po drugie to album czterech gwiazd współczesnej muzyki improwizowanej. Każdy z muzyków ma własny zespół i sporą dyskografię docenianą przez krytyków i słuchaczy. Wydaje się więc, że żadnemu z nich nie jest potrzebna pomoc wybitnych kolegów, żeby dotrzeć z nową muzyką do kolejnych słuchaczy. Potrafią robić to sami. Jednak zdecydowali się na wspólne działanie, licząc na to, co w jazzie najważniejsze, czyli na synergię talentów i wzajemną inspirację, czyli na rezultat, który będzie czymś więcej, niż tylko sumą doskonałych solówek. Jeśli tak było – udało się doskonale. „RoundAgain” to album zgranego, zrównoważonego zespołu, brzmiący tak, jakby muzycy grali ze sobą od lat. Oczywiście wszyscy spotykali się w różnych projektach wielokrotnie, jednak spójność wizji artystycznej i jakość współpracy godna jest najwyższej oceny i przypuszczenia, że zespół ma za sobą setki koncertów i niekończące się długie noce wspólnych prób. Demokrację czuje się na tej płycie na każdym kroku. Wszyscy muzycy dostarczyli na sesję swoje kompozycje, nikt nie stara się popisywać czy wychodzić przed szereg. Przez chwilę pomyślałem sobie nawet, że ta sesja była dla nich rodzajem muzycznych wakacji, jednak w sumie „RoundAgain” to projekt dość ryzykowny, bo gdyby się nie udał, dostałoby się wszystkim i nie ma szans zwalić winy na mniej doświadczonych kolegów.

Po trzecie „RoundAgain”, zgodnie z tytułem to rodzaj dość zaskakującego spotkania po wielu latach. Sięgnijcie głęboko do swoich zbiorów. Zespół dokładnie w tym samym składzie odnajdziecie jako Joshua Redman Quartet na płycie „MoodSwing” wydanej w 1994 roku. Wtedy 25-letni Joshua Redman miał na swoim koncie dopiero dwa albumy, a pozostali muzycy – młodsi od niego jedynie odrobinę, również dopiero zaczynali swoje kariery. Album „MoodSwing” zapowiadał nowe pokolenie muzyków, a „RoundAgain” pokazuje, że im się udało. Dziś wszyscy są wielkimi gwiazdami, co potwierdzają w każdym z 7 utworów nowego albumu.

Każdy z muzyków dorobił się własnego rozpoznawalnego stylu. „MoodSwing” w całości skomponował Joshua Redman. Zestawienie obu albumów jest ciekawym pomysłem na jazzowy wieczór, szczególnie, że zespół w tym składzie miał pojawić się w czerwcu w Warszawie, jednak z powodu zawieszenia działalności koncertowej i problemów z podróżami związanymi z pandemią, koncert się nie odbył, nie został jednak oficjalnie odwołany, ale przełożony na przyszły rok. W ten sposób w oczekiwaniu na to wydarzenie i z nadzieją, że będzie mogło odbyć się w normalnym trybie, możemy cieszyć się ze studyjnego nagrania czwórki doskonałych muzyków.

Joshua Redman / Brad Mehldau / Christian McBride / Brian Blade
RoundAgain
Format: CD
Wytwórnia: Nonesuch / Warner
Data pierwszego wydania: 2020
Numer: 075597921069

30 sierpnia 2020

Mack The Knife – CoverToCover Vol. 75


Kurt Weill skomponował melodię do tekstu Bertolta Brechta, a piosenka „Mack The Knife”, a raczej wtedy jeszcze „Die Moritat von Mackie Messer” stała się częścią muzycznego przedstawienia „Die Dreigroschenoper” – czyli „Opery za Trzy Grosze” w 1928 roku. Cieszące się sporym powodzeniem przedstawienie w 1933 roku po raz pierwszy trafiło na deski amerykańskich teatrów. Autorami pierwszego angielskiego tekstu „Mack The Knife” są Gifford Cochran i Jerrold Krimsky. Dziś jednak teksty z 1933 roku są znane raczej tylko historykom, bowiem w 1933 roku przedstawienie nie odniosło sukcesu w USA. Za to w latach pięćdziesiątych kolejna adaptacja, z tekstami Marca Blitzsteina było sporym sukcesem, choć nie dostało się do żadnego z głównych teatrów na Broadwayu. Producenci zdołali jednak zainteresować piosenką „Mack The Knife” Louisa Armstronga i później Bobby Darrina, to z tymi wykonawcami w końcówce lat pięćdziesiątych należy związać początki kariery kompozycji Kurta Weilla. W tekście Blitzsteina pojawia się nazwisko wdowy po Kurcie Weillu – Lotte Lenyi, która grała zarówno w pierwszej wersji przedstawienia w Niemczech w 1928 roku, jak i w tej amerykańskiej w 1954 i podobno sama dodała swoje nazwisko do tekstu w czasie sesji nagraniowej Louisa Armstronga (album „Satchmo The Great” z 1957 roku).


W krótkiej prezentacji nie da się nawet wymienić wszystkich istotnych i muzycznie ciekawych interpretacji melodii „Mack The Knife”. Kompozycję Kurta Weilla nagrywali muzycy z kręgu popularnej piosenki – Bobby Darrin, Tony Bennett, Bing Crosby i Frank Sinatra, rock and rolla – Bill Haley, folku – Dave Van Ronk, rocka – Nick Cave, Sting, a wcześniej The Doors i i wielu innych. Jazzowe wczesne wykonania należą do Sonny Rollinsa („Saxophone Colossus”), Les Paula, Wayne’a Shortera, Lou Donaldsona i Jimmy Smitha. „Mack The Knife” pojawia się na jazzowych scenach do dziś.

Całe przedstawienie dorobiło się tłumaczeń na wiele języków i wystawiane jest przez teatry muzyczne na całym świecie, w tym w Polsce (w ostatnich latach Operetka Wrocławska, Teatr Polski w Szczecinie, Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi, Teatr Polski w Poznaniu i wiele innych) Autorem jednego z wczesnych polskich tłumaczeń jest Władysław Broniewski, a pierwszą polską adaptację reżyserował Leon Schiller w 1929 roku – rok po niemieckiej premierze, na deskach Teatru Polskiego w Warszawie.

Wybranie trzech najciekawszych nagrań „Mack The Knife” jest niemożliwe. Z pewnością trzeba przypomnieć nagranie Elli Fitzgerald z 1960 roku z koncertu w Berlinie, które zapewniło jej jedną z 13 nagród Grammy, które otrzymała w swojej karierze. W trudnej i mocno obsadzonej konkurencji instrumentalnej zostawiam na półce na inna okazję „Saxophone Colossus” Sonny Rollinsa, album „Introducing Wayne Shorter” i „The Time Is Right” Loud Donaldsona. Stawiam na trio Jimmy Giuffre, Jim Hall i Ray Brown z fantastycznego albumu „The Easy Way” saksofonisty Jimmy’ego Giuffre. Dodatkowo, żeby pokazać, że „Mack The Knife”, mimo, że powstała w Niemczech w czasach, kiedy Hitler szykował się do przejęcia władzy, może swingować i brzmieć bardzo współcześnie, mimo że niedługo skończy 100 lat. Tą nowoczesną wersję zagra Kenny Garrett w towarzystwie Mulgrew Millera, Charnetta Moffetta i Tony Reedusa. To nagranie pochodzi z jednego z najwcześniejszych albumów Garreta – „African Exchange Student”.

Utwór: Mack The Knife
Album: Mack The Knife: The Complete Ella In Berlin
Wykonawca: Ella Fitzgerald
Wytwórnia: Verve / Universal
Rok: 1960
Numer: 602498840207
Skład: Ella Fitzgerald – voc, Paul Smith – p, Jim Hall – g, Wilfred Middlebrooks – b, Gus Johnson – dr.

Utwór: Mack The Knife
Album: The Easy Way
Wykonawca: Jimmy Giuffre
Wytwórnia: Verve / UMG
Rok: 1959
Numer: 044006550824
Skład: Jimmy Giuffre – sax, cl, Jim Hall – g, Ray Brown – b.
Więcej o tej płycie przeczytacie tutaj: Jimmy Giuffre - The Easy Way 

Utwór: Mack The Knife
Album: African Exchange Student
Wykonawca: Kenny Garrett
Wytwórnia: Atlantic / WEA
Rok: 1990
Numer: 075678215629
Skład: Kenny Garrett – as, Mulgrew Miller – p, Charnett Moffett – b, Tony Reedus – dr.
Więcej o tej płycie przeczytacie tutaj: Kenny Garrett - African Exchange Student