08 maja 2021

Nesrine – Nesrine

Album Nesrine, a właściwie Nesrine Belmokh, pochodzącej z Francji wiolonczelistki i wokalistki, która pojawia się od jakiegoś czasu w egzotycznie brzmiących projektach wytwórni ACT Music jest jednym z najciekawszych projektów ponadgatunkowych jakie ostatnio udało mi się usłyszeć. Najnowszy album Nesrine jest kontynuacją brzmień, jaki pamiętam z albumu „Ahlam” tria NES z 2018 roku. W zespole sporo się zmieniło. W składzie został grający na instrumentach perkusyjnych David Gadea, jednak pojawienie się w składzie gitary (Vincent Huma) i basu obsługiwanego przez syna Etienne Mbappe – Swaeli pozwoliło przygotować muzykę brzmiąca równie intrygująco i egzotycznie, jak album „Ahlam”, ale jeszcze bardziej przebojową i wpadającą w ucho.

Gdybym był sprzedawcą w sklepie z płytami odpowiedzialnym za porządek na półkach, miałbym z tym albumem problem, może to world music, a może lekki jazz dla wszystkich, albo ambitny pop? A gdyby liczyć na otwarte umysły klientów i uznać, że „Nesrine” może być ciekawym pełnoprawnym i przebojowym, odrobinę egzotycznym albumem z głównego nurtu muzyki pop? A może doszukać się elementów improwizowanych i uznać, że to arabska forma smooth jazzu? Mógłbym tez poszukać i znaleźć nietypowe rytmy i uznać, że to bardziej ambitna produkcja dla słuchaczy, którzy usłyszą w egzotycznych rytmach pomysł na eksperymentowanie z formą? Tu chyba się zapędziłem, jakby nie szukać, to nie jest album free-jazzowy. Ale słucha się go miło i nawet jakąś melodię można sobie zanucić.

Możecie więc uznać, że album oferuje za mało jazzu w jazzie, patrząc z perspektywy klasycznej improwizowanej muzyki opartej na bluesie. Ja jednak lubię od czasu do czasu rozejrzeć się nieco na bok, inaczej słuchałbym w kółko moich ulubieńców – Lee Morgana, Pata Martino, albo Zbigniewa Seiferta.

Nesrine Belmokh śpiewa po arabsku, angielsku i francusku grając jednocześnie na wiolonczeli. Nie chciałbym skreślać pozostałych muzyków, ale ten album to raczej one-man show, albo właściwie one-woman show. Algierskie korzenie, francuskie wychowanie i klasyczna szkoła gry na wiolonczeli, której obsługę Nesrine studiowała w Walencji łączą się ze zmysłowym głosem, zabawą techniką wielościeżkową i odrobiną reggae.

Ja się na dobry pop nie obrażam, choć jeśli zechcecie spędzić wieczór z albumem „Ahlam” zespołu NES i najnowszym nagraniem Nesrine Belmokh, to z pewnością usłyszycie, że od jazzu raczej liderka obu projektów się nieco oddaliła, co nie odbiera uroku jej piosenkom. Oba albumy to kolorowa, inspirująca i intrygująca muzyka, ale jeśli tak dalej pójdzie, to być może następny album Nesrine wyda już w jakiejś wielkiej komercyjnej wytwórni, bo do jazzowego charakteru ACT Music przestanie pasować. Ja wolałbym więcej wiolonczeli i egzotyki, a mniej wokalu, ale prowadząc od lat cykl Płyta Tygodnia wiem, że jazz ma wiele różnych kolorów, nie tylko ten mój ulubiony. Dlatego też album „Nesrine” polecam waszej uwadze, z pewnością bowiem zainteresuje wielu słuchaczy, a ja po raz kolejny powtórzę jedno z moich ulubionych marzeń – chciałbym, żeby tak wyglądała współczesna muzyka pop, świat były ciekawszy.

Nesrine
Nesrine
Format: CD
Wytwórnia: ACT Music
Data pierwszego wydania: 2020
Numer: ACT 9919-2