09 lipca 2018

Stanisław Sojka - Blublula

Właściwie nie potrafię zdecydować, czy wolę Sojkę, czy Soykę? Wokalistę i pianistę jazzowe, czy wykonawcę piosenki artystycznej, często trudnej do sklasyfikowania i zdecydowanie wyróżniającej się, nawet jeśli momentami przebojowej. Oczywiście na liście najważniejszych polskich jazzowych płyt wszechczasów Stanisława Sojki zabraknąć nie może, choć od wielu lat wraca do jazzowego śpiewania raczej okazjonalnie. Nikt jednak nie zabierze mu nigdy takich płyt, jak „Blublula”.

Wydany w 1981 roku album jest drugą pozycją w dyskografii Stanisława Sojki. Wcześniej ukazał się nagrany przez 18 letniego artystę album „Don’t You Cry” – muzycznie niezwykle dojrzały, choć lepiej słuchać go późno w nocy, bowiem jego okładka jest jedną z najgorszych polskich okładek w historii.

Sam chyba najczęściej wracam do innego albumu artysty, nagranego w Wielkiej Brytanii w 1986 roku i wydanego przez RCA wydawnictwa „Stanisław Sojka”. Chyba wszystkim, w tym mnie wydawało się wtedy, że wreszcie doczekaliśmy się w Polsce światowej gwiazdy. Wyszło inaczej, ale może to w sumie lepiej, bo dziś ciągle można od czasu do czasu posłuchać Stanisława Sojki w kameralnych warunkach w małych polskich salach. Gdyby został światową gwiazdą, grałby na stadionach…

„Blublula” to album Stanisława Sojki – wokalisty, ale również genialny album tria Wojciecha Karolaka, niezwykle stylowego pianisty, który ciągle od czasu do czasu zachwyca, kiedy siada do fortepianu. Bez Karolaka, Wegehaupta i Bartkowskiego, z Sojką na fortepianie to byłby zupełnie inny album.

Ciekawostką i wspomnieniem czasów, które pewnie już nigdy nie powrócą jest fakt, że album wydano w 1981 roku w nakładzie stu tysięcy egzemplarzy płyty winylowej. Z pewnością większość egzemplarzy sprzedano, więc dziś znajdziecie bez trudu pierwsze wydanie winylowe w dobrym stanie, jak i wznowienia cyfrowe. Taki nakład zaledwie drugiej płyty początkującego artysty, to z pewnością była nie tylko zasługa sukcesu pierwszej płyty, ale też udziału Stanisława Sojki na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w wielu udanych komercyjnych przedsięwzięciach wspólnie z Anną Jantar, Katarzyną Gartner, Andrzejem Zauchą i Marylą Rodowicz.

Jazzowe wcielenie Stanisława Sojki zawsze było bardzo bluesowe, a jego bohaterem w czasie nagrania albumu był z pewnością Ray Charles. Artysta nie bał się sięgnąć po jazzowe klasyki – „Naimę”, „Blue Monk”, czy „Satin Doll”. W każdej s tych melodii znalazł miejsce na swój własny, bluesowy styl, wsparty przed doskonałe trio instrumentalistów.

Gdybym musiał wybrać jeden polski męski jazzowy album wokalny, bez wątpienia byłaby to „Blublula”. Osobiście wolę jednak Stanisława Sojkę poszukującego swojej własnej muzycznej tożsamości, często dość daleko od bluesa i jazzowej improwizacji, czasem zaskakującego. Nie wszystkie jego późniejsze produkcje do mnie trafiają, wszystkie jednak warte są największej uwagi, nigdy nie dowiecie się, którego Sojkę uwielbiacie, jeśli nie sprawdzicie wszystkich jego płyt. Magii granych na żywo dawno temu przebojów w rodzaju „Tak jak w kinie”, „Play It Again”, czy „Love Is Crazy” nic dziś nie przebije, ale „Blublula” jest i chyba już na zawsze będzie najlepsym jazzowym albumem Stanisława Sojki.

Stanisław Sojka
Blublula
Format: CD
Wytwórnia: Polskie Nagrania
Numer: 19897479