Właściwie nie
potrafię zdecydować, czy wolę Sojkę, czy Soykę? Wokalistę i pianistę jazzowe,
czy wykonawcę piosenki artystycznej, często trudnej do sklasyfikowania i
zdecydowanie wyróżniającej się, nawet jeśli momentami przebojowej. Oczywiście
na liście najważniejszych polskich jazzowych płyt wszechczasów Stanisława Sojki
zabraknąć nie może, choć od wielu lat wraca do jazzowego śpiewania raczej
okazjonalnie. Nikt jednak nie zabierze mu nigdy takich płyt, jak „Blublula”.
Wydany w 1981
roku album jest drugą pozycją w dyskografii Stanisława Sojki. Wcześniej ukazał
się nagrany przez 18 letniego artystę album „Don’t You Cry” – muzycznie
niezwykle dojrzały, choć lepiej słuchać go późno w nocy, bowiem jego okładka
jest jedną z najgorszych polskich okładek w historii.
Sam chyba
najczęściej wracam do innego albumu artysty, nagranego w Wielkiej Brytanii w
1986 roku i wydanego przez RCA wydawnictwa „Stanisław Sojka”. Chyba wszystkim,
w tym mnie wydawało się wtedy, że wreszcie doczekaliśmy się w Polsce światowej
gwiazdy. Wyszło inaczej, ale może to w sumie lepiej, bo dziś ciągle można od czasu
do czasu posłuchać Stanisława Sojki w kameralnych warunkach w małych polskich
salach. Gdyby został światową gwiazdą, grałby na stadionach…
„Blublula” to
album Stanisława Sojki – wokalisty, ale również genialny album tria Wojciecha
Karolaka, niezwykle stylowego pianisty, który ciągle od czasu do czasu
zachwyca, kiedy siada do fortepianu. Bez Karolaka, Wegehaupta i Bartkowskiego,
z Sojką na fortepianie to byłby zupełnie inny album.
Ciekawostką i
wspomnieniem czasów, które pewnie już nigdy nie powrócą jest fakt, że album
wydano w 1981 roku w nakładzie stu tysięcy egzemplarzy płyty winylowej. Z
pewnością większość egzemplarzy sprzedano, więc dziś znajdziecie bez trudu
pierwsze wydanie winylowe w dobrym stanie, jak i wznowienia cyfrowe. Taki
nakład zaledwie drugiej płyty początkującego artysty, to z pewnością była nie
tylko zasługa sukcesu pierwszej płyty, ale też udziału Stanisława Sojki na
przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w wielu udanych komercyjnych
przedsięwzięciach wspólnie z Anną Jantar, Katarzyną Gartner, Andrzejem Zauchą i
Marylą Rodowicz.
Jazzowe
wcielenie Stanisława Sojki zawsze było bardzo bluesowe, a jego bohaterem w
czasie nagrania albumu był z pewnością Ray Charles. Artysta nie bał się sięgnąć
po jazzowe klasyki – „Naimę”, „Blue Monk”, czy „Satin Doll”. W każdej s tych
melodii znalazł miejsce na swój własny, bluesowy styl, wsparty przed doskonałe
trio instrumentalistów.
Gdybym musiał
wybrać jeden polski męski jazzowy album wokalny, bez wątpienia byłaby to „Blublula”.
Osobiście wolę jednak Stanisława Sojkę poszukującego swojej własnej muzycznej
tożsamości, często dość daleko od bluesa i jazzowej improwizacji, czasem
zaskakującego. Nie wszystkie jego późniejsze produkcje do mnie trafiają,
wszystkie jednak warte są największej uwagi, nigdy nie dowiecie się, którego
Sojkę uwielbiacie, jeśli nie sprawdzicie wszystkich jego płyt. Magii granych na
żywo dawno temu przebojów w rodzaju „Tak jak w kinie”, „Play It Again”, czy
„Love Is Crazy” nic dziś nie przebije, ale „Blublula” jest i chyba już na
zawsze będzie najlepsym jazzowym albumem Stanisława Sojki.
Stanisław Sojka
Blublula
Format: CD
Wytwórnia:
Polskie Nagrania
Numer: 19897479