Freddie Hubbard urodził się 7 kwietnia 1938 roku w dość mało jazzowym w owym czasie Indianapolis w USA. Już jako dziecko biegle grał na trąbce. W 1958 roku znalazł się w Nowym Jorku, a jednym z jego pierwszych muzycznych przyjaciół stał się Eric Dolphy, z którym dzielił przez wiele miesięcy nie tylko zainteresowania muzyczne, ale również nowojorskie mieszkanie.
Pierwszą płytę solową nagrał w 1960 roku – „Open Sesame”. Lata sześćdziesiąte to bardzo owocny okres jego artystycznej biografii. Nagrał wtedy między innymi dziś opisywaną płytę „Hub-Tones”, jak i równie ważną dla jego solowego dorobku „The Artistry Of Freddie Hubbard”.
Uczestniczył też w wielu ważnych sesjach nagraniowych innych muzyków, wśród których z pewnością cztery poniższe należą do absolutnego kanonu jazzu lat sześćdziesiątych. Owe perełki w dorobku Freddie Hubbarda jako sidemana to następujące albumy: Eric Dolphy – „Out To Lunch”, Ornette Coleman – „Free Jazz”, John Coltrane – „Ascension” i Olivier Nelson – „Blues And The Abstrach Truth”.
Jednak w latach siedemdziesiątych pogubił się nieco w atmosferze jazz-rocka usiłując skorzystać z fali popularności nowych brzmień i poszerzyć grono słuchaczy, co przekładało się oczywiście na sukces finansowy niekoniecznie związany z artystyczną doskonałością nagrań.
W kolejnych dziesięcioleciach, aż do śmierci w 2008 roku, powracał najczęściej do swojego własnego stylu, niewątpliwie bliskiego hard bopowi, jednak pozostającego w głównym nurcie jazzu, co czyni jego muzykę uniwersalną i bardziej odporną na upływ czasu. Często nagrywał i koncertował z kolegami z epoki lat sześćdziesiątych. W latach osiemdziesiątych grywał z Artem Blakey. Był formalnie członkiem formacji Jazz Messengers od 1961 do 1966 roku – czyli w okresie, kiedy nagrał swoje najważniejsze płyty solowe.
Z późniejszych nagrań najciekawszym wydaje się nagrany w 1992 roku album koncertowy „Live At Fat Tuesday’s” (2CD). Na rynku można też znaleźć niezbyt oficjalne nagranie z jego koncertu w Warszawie – „Live At The Warsaw Jazz Festiwal”, gdzie występował w 1991 roku. Pierwszym muzycznym idolem Freddie Hubbarda był Clifford Brown. W późniejszym okresie kariery Hubbard wielokrotnie w wywiadach podkreślał, że nie był w stanie nawet zbliżyć się do tonu i technicznej doskonałości gry swojego idola.
Po przeprowadzce do Nowego Jorku na początku lat sześćdziesiątych znalazł się pod silnym wpływem Sonny Rollinsa. Cenił też niezmiernie Theloniousa Monka, wielokrotnie wspominając jego słynną radę – Don’t play chords, You’ve to play some ideas…Freddie Hubbard nie był muzycznym nowatorem. Nie każdy musi nim być. Był za to jednym z najważniejszych trębaczy hard bopu.
Płyta „Hub-Tones” została nagrana w studiu Rudy Van Geldera – jak wiele pozycji z katalogu Blue Note z tego okresu – w czasie jednej długiej nocnej sesji 10 października 1962 roku. Program płyty to kompozycje lidera, uzupełnione o umieszczony na początku płyty standard „You’re My Everything”. To z pewnością nie brak własnych pomysłów muzycznych, a względy komercyjne skłoniły Freddie Hubbarda do umieszczenia na początku płyty znanej już potencjalnym klientom melodii.
Najważniejszą kompozycją lidera na „Hub-Tones” jest z pewnością ballada „Lament For Booker”dedykowana pamięci zmarłego prawie dokładnie rok przed nagraniem płyty trębacza Bookerowi Little. „Hub-Tones”, to oprócz wybornych kompozycji i gry lidera, także dzieło życia Jamesa Spauldinga, saksofonisty raczej drugiego planu, którego pamiętam oprócz „Hub-Tones” tylko ze świetnej gry na płycie „Standards” Lee Morgana. Na „Hub-Tones” Spaulding sięga też często po flet, momentami dotrzymując kroku improwizującemu liderowi.
„Hub-Tones” to również jedno z pierwszych nagrań Herbie Hancocka, jednak jego rola sprowadza się do dowodzenia sekcją rytmiczną, którą tworzą Reggie Workman (kontrabas) i Clifford Davis (perkusja). „Hub Tones” powstała krótko po wydaniu debiutanckiej płyty Hancocka – „Takin’ Off” i sesji z Donaldem Byrdem pod koniec 1961 roku. Spore fragmenty muzyki na płycie sprawiają wrażenie wcześniej zaaranżowanych. Freddie Freddie Hubbard i James Spaulding grywali jednak wcześniej sporo koncertów razem, więc być może jest to efekt muzycznego porozumienia wynikającego ze wspólnego estradowego doświadczenia, a nie staranne rozpisanie na głosy partii solowych doprowadziło do takiego muzycznego zespolenia. Mimo dobrego składu zespołu, „Hub-Tones” to przede wszystkim płyta Freddie Hubbarda. Zespół pozostaje tłem dla jego popisów solowych. Herbie Hancock dostaje ważną dla siebie szansę w zamykającej płytę kompozycji Freddie Hubbarda „For Spee’s Sake”.Trąbka Freddie Hubbarda brzmi w niezwykle charakterystyczny i łatwo rozpoznawalny sposób. To zdecydowany, choć w pełni kontrolowany atak, dobra technika i stabilny zdecydowany ton.
Mimo deklarowanej fascynacji brzmieniem Clifforda Browna, Hubbard pozostaje daleki od technicznej wirtuozerii i fajerwerków technicznych dbając o dźwięk każdej nuty.
Edycja na płycie kompaktowej zawiera alternatywne wersje 3 utworów z oryginalnego programu płyty, które są równie dobre jak te wybrane do pierwszego wydania. Te wersje alternatywne są muzycznie odmienne, różnią się kolejnością partii solowych i równie dobrze mogłyby znaleźć się na pierwotnym wydaniu. Warto więc skupić się na wersji CD, mimo z definicji nieco gorszej jakości dźwięku – to prawie 30 minut dodatkowej świetnej muzyki.
Hub-Tones
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note
Numer: 077778411529
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz