13 kwietnia 2011

Tim Ries - The Rolling Stones Project

Tim Ries towarzyszył w kilku światowych trasach koncertowych zespołowi The Rolling Stones. W czasie trwania jednej z nich – nazywanej 40 Licks, gdzieś pomiędzy 2002 i 2004 rokiem powstawała w czasie wolnym pomiędzy koncertami dzisiejsza płyta.

Takie projekty właściwie nigdy się nie udają. Kilka różnych studiów nagraniowych, kilka sesji, prawie w każdym utworze inny skład zespołu. Utwory z repertuaru The Rolling Stones – te najnowsze i te bardzo stare. Zwykle z takiego produkcyjnego pomysłu powstaje co najwyżej przeciętna płyta, na której przez przypadek udają się 2 lub 3 utwory, które są nieco lepsze od muzycznej przeciętności.

Do dziś nie wiem, jak tego produkcyjnego cudu dokonał Tim Ries – niezbyt w sumie znany, oprócz współpracy z The Rolling Stones, saksofonista. Zebrał tylu muzyków i namówił ich do tego, żeby zagrali to co sobie wymyślił, a nie to co grają zwykle. Powstał więc niezwykle stylistycznie i realizacyjnie spójny, jednorodny album, co już samo w sobie jest w tych warunkach dużym sukcesem.

Jazzowe pomysły lidera na interpretacje znanych kompozycji członków The Rolling Stones są bardzo dobre. Na pochwałę zasługuje również wybór muzyków i sposób wykorzystania ich charakterystycznych brzmień w poszczególnych nagraniach.

Mimo wspomnianej jednorodności, z racji na odmienność składów w zasadzie każdy z utworów wymaga i zasługuje na kilka słów opisu. We wszystkich utworach lider gra na saksofonach, a większość składów jest zwyczajnie sensacyjna.

Album otwiera (I Can’t Get No) Satisfaction. To mocne otwarcie. Właściwie każdy z utworów z tej płyty mógłby być promującym ją singlem. Dziś jednak singli już nie ma, a w większości dobrych internetowych sklepów można posłuchać urywków każdego z utworów. Jednak jakaś historyczna magia utworu otwierającego album pozostaje w głowach słuchaczy. Tak więc wszystkie ręce na pokład….

Satisfaction w wykonaniu Tima Riesa to wyśmienita gitara Johna Scofielda, dobre choć nieco schowane gdzieś w środku aranżacji organy Larry Goldingsa i nieco w tym kontekście za głośna perkusja Clarence Penna składają się na świetne otwarcie tego albumu.  To właśnie postać perkusisty i płyta z jego udziałem – Black Wine Macieja Grzywacza, przypomniała mi o dzisiejszej płycie.


Satisfaction to także solidny fundament rytmiczny gitary basowej Johna Patitucci, szczątkowo potraktowany wokal i świetny saksofon ldiera.

Kolejny utwór – Honky Tonk Woman to jazzowe trio – lider, Larry Goldings i sam Charlie Watts na perkusji. Ten ostatni zapewne gdyby nie The Rolling Stones, byłby wybornym jazzowym perkusistą, a tak nieco nie ma już na taka działalność czasu. Ja jednak wciąż żałuję odwołanego koncertu jego jazzowego zespołu, który miał odbyć się we wrześniu 2010 roku w Warszawie. Honky Tonk Woman w tej wersji to jeden z najlepszych fragmentów płyty.

Slippin’ Away – to właściwie prawie cały koncertowy skład The Rolling Stones –śpiewa Keith Richards – ostatnio coraz lepszy w tej roli, w przeciwieństwie do Micka Jaggera, który z wiekiem traci nieco swojego scenicznego wigoru. Kto nie wierzy i komu nie wystarczy śpiew Richardsa w Slippin’ Away powinien obejrzeć koncert Shine A Light, lub posłuchać wyśmienitej ballady Loosing My Touch z płyty Forty Licks. Na gitarze gra Ronnie Wood, na basie wieloletni koncertowy partner zespołu – Darryl Jones, a na perkusji Charlie Watts. Wokalnie udziela się też Sheryl Crow. To jeden z tyh przypadków, w których większą rolę odegrało nazwisko niż rzeczywisty wkład muzyczny w to nagranie. Moim zdaniem Lisa Fischer zaśpiewałaby to lepiej, a przecież wszystkie piosenki The Rolling Stones zna na pamięć, występując z zespołem od wielu lat.

Street Fighting Man to powtórzenie klimatu z Satisfaction – śladowy wokal, tu znowu gwiazda w tej roli – Luciana Souza znana między innymi z nagrań z Herbie Hancockiem na płycie poświęconej twórczości Joni Mitchell. Do tego mniej znany współpracownik Terence Blancharda – pianista Edward Simon. Do tego wyśmienita w tym utworze sekcja – wspomniany już Clarence Penn (perkusja), John Patitucci (gitara basowa) i Jeff Ballard na instrumentach perkusyjnych. W tym utworze dość twarda gra Clarence Penna pasuje lepiej do całości aranżacji, niż w Satisfsaction.

Wild Horses to niezła Norah Jones w roli wokalistki i pianistki. Po raz kolejny pokazuje, że jest świetna w roli gościa, dużo lepsza niż na swoich własnych płytach. Wild Horses to także jazzowa, snująca się jak zwykle gitara Billa Frisella i dobra perkusja Clarence Penna. Jakoś nie spodziewałem się, że kiedykolwiek napiszę, że Norah Jones ukradnie show Billowi Frisellowi, ale tak jest tutaj. To dobre 8 minut wyrafinowanej jazzowej ballady. Gdyby Frisell zechciał nagrać w tkim klimacie płytę z Norah Jones, ja już ustawiam się w kolejce. Duże brawa należą się używającemu tutaj szczoteczek Clarencowi Penn’owi. Wspólnie z Billem Frisellem stworzyli niezwykły nastrój. Tim Ries nieco lepiej czuje się w bardziej energetycznych klimatach – w tym utworze gra nieco zbyt schematycznie i przewidywalnie. Z harmonogramu sesji to nie wynika, ale może zwyczajnie zbierał siły przed największym wyzwaniem dzisiejszego albumu, jakim pewnie był dla niego kolejny utwór.

Waiting On A Friend – w oryginalnym nagraniu studyjnym z płyty The Rolling Stones - Tatoo You na saksofonie wyśmienicie zagrał Sonny Rollins. To jedyny utwór z dzisiejszego albumu, na którym w oryginalnej studyjnej rejestracji The Rolling Stones istotną rolę odgrywa saksofon. Tim Ries nie kopiuje to Rollinsa. Ma na ten utwór własny pomysł. Gwiazdą tego nagrania jest Lisa Fischer. Razem z Charlie Wattsem, Darrylem Jonesem i Timem Riesem tu znowu gra ponad połowa składu The Rolling Stones. Do tego dobra improwizacja gitarowa Billa Frisella.

Paint It Black w wykonaniu Briana Blade’a (perkusja), Johna Patitucii (gitara basowa) i Billa Charlapa (fortepian) to klasyczne jazzowe combo. Muzycy tworzą tu platformę dla mrocznych improwizacji, którymi dzielą się lider, tutaj grający na sopranie i nieznany mi z innych nagrań gitarzysta Ben Monder, który dzielnie dotrzymuje kroku liderowi. Szansę dostają również muzycy z sekcji rytmicznej. W sumie dobry utwór, choć z oryginału pozostał tylko temat nakreślony luźno przez saksofon i fortepian na początku i na końcu nagrania. Ton sopranu lidera przypomina tu nieco drapieżność Kenny Garretta z płyt w rodzaju African Exchange Student, czy Star & Stripes. Pojawia się duch improwizacji w stylu Johna Coltrane;a, w szczególności w ostatniej solówce lidera.

Druga już na płycie interpretacja Honky Tonk Woman to muzycy The Rolling Stones w roli głównej – Lisa Fischer, Darryl Jones, Keith Richards, Charlie Watts i Tim Ries. Podstawowym instrumentem jest tu gitara Keitha Richardsa. Ta wersja mogłaby pojawić się na koncercie The Rolling Stones.

Ruby Tuesday to duet Tima Riesa i Billa Frisella – jazzowa impresja, która mogłaby znaleźć miejsce na płycie tego drugiego pośród jego kompozycji.

Gimme Shelter to w całości czas dla Lisy Fischer i lidera. Chwilami trudno zorientować się, które nuty są wokalizą, a które pochodzą z saksofonu Tima Riesa. Świetne, choć gitara Bena Mondera, którego chwalę za Paint It Black, tutaj jest nieco zbyt ekspansywna.

Na koniec lider pozostawił sobie jeszcze całkiem zgrabną własną kompozycję - Belleli.

Prawie wszystkie utwory na płycie mają 6, 8, a niektóre nawet ponad 10 minut – to pozostawia wiele przestrzeni dla jazzowych improwizacji lidera i zaproszonych gości. Kiedy kilka lat temu kupiłem tą płytę, obiecałem sobie, że zainteresuje się innymi produkcjami jej twórcy. Jeszcze tego nie zrobiłem, ale wiem, że warto. Szczególnie, że w 2008 roku ukazała się druga część dzisiejszego albumu – Stones World.

Ta płyta pokazuje jasno, czym jest dziś zespół The Rolling Stones. To wyśmienity, stylowy i perfekcyjnych technicznie perkusista – Charlie Watts. To także rockowy gitarzysta Keith Richard, świetny wtedy, kiedy chce mu się zagrać naprawdę… To także jeden z najbardziej uniwersalnych gitarzystów basowych – Darryl Jones. To także systematycznie niedoceniana, marnująca się w zespole wokalistka – Lisa Fischer. To wreszcie dobry saksofonista i wybitny manager muzycznych projektów Tim Ries. W następnej kolejności to Ronnie Wood. Micka Jaggera dostajemy z nimi wszystkimi w komplecie. Na dzisiejszej płycie go nie ma i to chyba z pożytkiem dla jej muzycznej zawartości.

Tim Ries
The Rolling Stones Project
Format: CD
Wytwórnia: Concord
Numer: 013431226024

Brak komentarzy: