05 lipca 2014

Ambrose Akinmusire – The Imagined Savior Is Far Easier To Paint

Po pierwszym wysłuchaniu tej płyty byłem nieco zawiedziony. Kilka razy widziałem Ambrose Akinmusire na scenie i podświadomie oczekiwałem wybitnego hard-bopowego klasyka. Tymczasem album „The Imagined Savior Is Far Easier To Paint” jest wszystkim, tylko nie tym, czego oczekiwałem. W sumie to wiedziałem, że taki nie będzie, bowiem na krótko przed jego wydaniem, na przełomie marca i kwietnia tego roku rozmawiałem z jej autorem. Do tej rozmowy możecie wrócić sięgając po kwietniowy numer JazzPRESSu. Wtedy to właśnie Ambrose powiedział, że jego sceniczna osobowość, ta z którą przyjeżdża najczęściej do Europy na koncerty jest właśnie najbardziej odpowiadająca moim oczekiwaniom. Powiedział też, że słucha hip-hopu i ma wielu przyjaciół wśród muzyków, którzy grają taką muzykę. Wspomniał też o swoich afrykańskich korzeniach, występach z Meshell Ndegeocello i Pino Palladino.

A ja ciągle, nawet po tej rozmowie spodziewałem się klasycznego bopowego kwintetu. Dlatego właśnie poczułem się nieco zawiedziony. Nie oznacza to, że album „The Imagined Savior Is Far Easier To Paint” jest słaby, lub niegodny uwagi. Oznacza to raczej, że czekałem na coś innego. Dlatego też, nieco więcej czasu niż zwykle zabrało mi napisanie o nim kilku zdań, które właśnie czytacie. To oznacza również, że słuchałem go wiele razy, odszukując zarówno muzyczne źródła, jak i starając się znaleźć sens i własne zrozumienie wielkiej muzycznej rozmaitości, jaką oferuje ta płyta.

Do dziś muzyczny sens części utworów nie jest dla mnie jasny, z pewnością to płyta różnorodna, a mi nie wszystkie jej fragmenty przypadły do gustu. Będę jednak do niej wracał, żeby przekonać się, czy może za kolejne kilka miesięcy usłyszę ją inaczej.

Do najlepszych fragmentów albumu zdecydowanie należą partie grane na trąbce przez lidera, który pozostaje jednym z najbardziej kreatywnych trębaczy młodego pokolenia. Tyle tylko, że całkiem pokaźną część albumu zajmują różne inne poszukiwania stylistyczne, obejmujące użycie aranżowanych fragmentów granych przez sekcję smyczków, melorecytacje i fragmenty wokalne wykonywane przez zaproszonych gości. Te przekonują mnie nieco mniej. Ani to przebojowe, ani unikalne, czy wyróżniające się z tłumu podobnych produkcji z ambitnym tekstem. Warto jednak podkreślić, że to nie jest w istocie problem Ambrose Akinmusire, jego trąbka jest zawsze na miejscu, jednak Theo Bleckmann to nie Joni Mitchell, Becca Stevens to nie Kate Bush, a Cold Specks… też mnie nie przekonuje.

„The Imagined Savior Is Far Easier To Paint” to jednak ciągle wyśmienita płyta. To album poszukujący genialnego trębacza. Mógł być dużo lepszy. Gdyby jednak, co w muzyce zupełnie bez sensu, użyć na chwilę magii liczb, to ilość wyśmienitej muzyki kwintetu Ambrose Akinmusire równa jest najlepszym produkcjom Blue Note z lat sześćdziesiątych, Wtedy płyty były dużo krótsze, a z pewnością 40 minut genialnej muzyki z tej płyty wybrać można bez większego wysiłku. Nawet największym geniuszom zdarza się poszukiwać korzeni, inspiracji, zapraszać do nagrania płyty koleżanki i kolegów, eksperymentować i wracać do korzeni. Mam nadzieję, że następny album Ambose Akinmusire będzie właśnie powrotem do jazzowego środka, który moim zdaniem wychodzi mu najlepiej. Dla mnie Ambrose Akinmusire jest w tej chwili najważniejszym trębaczem młodego pokolenia.

Jest też świetnym kompozytorem i liderem. Album wypełniony jest jego własnymi kompozycjami. Może właśnie to był pomysł na płytę? Nie wiem, ja jednak poproszę więcej trąbki i możliwie mniej wokalnych poszukiwań.

Ambrose Akinmusire
The Imagined Savior Is Far Easier To Paint
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note

Numer: 602537635733