Konwencja
kolędowania wydaje się oczywista. Od czasu wynalezienia urządzeń rejestrujacych
dźwięk większość gwiazd nie opiera się pokusie zorganizowania sobie dodatkowej
okazji do zarobku w postaci nagrania albumu z choinką, saniami z zaprzęgiem
reniferów, spadającą kometą lub innym świątecznym symbolem. Czasem muzyka,
która pojawia się na takich płytach łączy się z religijnymi aspektami świąt
zwanych w naszej części świata Bożym Narodzeniem. Kiedy indziej to produkcja
związana z komercyjnymi aspektami tego dziś już w wielu miejscach
ponadreligijnego święta.
O śniegu,
Świętym Mikołaju, Bożym Narodzeniu, trzech królach, gwiazdce spadającej z nieba
i świątecznie udekorowanych choinkach często śpiewają ludzie nie mający wiele
wspólnego z religijną tradycją tego okresu i którzy w życiu nie widzieli wielu
europejskich symboli tego okresu.
Bootsy Collins
raczej śnieg widział, choć jego podejście do tradycyjnych świątecznych melodii
nie należy do bardzo tradycyjnych. W przypadku takich produkcji cieszę się, że
ktoś potrafi pomyśleć trochę pod prąd i złamać wszelkie konwencje. Zastanawiam
się również, czy robi to na serio, czy to raczej rodzaj dowcipu i szyderstwa z
mocno dziś komercyjnej tradycji świętowania.
Rozważania na
temat motywu są oczywiście istotne, jednak bez takich artystów jak Bela Fleck,
Brian Setzer, Bob Dylan, Yo-Yo Ma i Bootsy Collins, a także wielu innych, do
których jeszcze nie dotarłem, w grudniu bylibyśmy skazani na Franka Sinatrę,
Binga Crosby i Ellę Fitzgerald, w ostateczności na artystów młodszych – Dianę
Krall, czy Roda Stewarta. Nie mam nic przeciwko wszystkim wymienionym osobom.
Wolę jednak mieć wybór, nie tylko pomiędzy „Silent Night” i „White Christmas”,
ale również wybór stylistyczny.
Dlatego właśnie
sięgając po świąteczny repertuar warto czasem pomyśleć niestandardowo. Tak
właśnie myślał Bootsy Collins nagrywając „Christmas Is 4 Ever”, sięgajac po
tradycyjne melodie, nie porzucił jednocześnie swojej muzycznej tożsamości. Być
może dla wielu kontrowersyjnej, jednak z pewnością interesującej i
alternatywnej. Myślenie pod prąd i łamanie konwencji w sztuce często prowadzi
do odkrywania nowych obszarów. Bootsy Collins jest bez wątpienia postacią dla
muzyki ważną.
Botsy Collins
jest za Oceanem postacią legendarną, nie tylko ważną częścią formacji
Parliament-Funkadelic George’a Clintona, ale również muzykiem, który w latach
siedemdziesiątych prowadził zespół towarzyszący Jamesowi Browne’owi. Jest
również autorem wielu doskonałych płyt solowych i gościnnych występów w
towarzystwie niezliczonej ilości gwiazd. Gra właściwie na wszystkim, komponuje,
produkuje. Najbliżej jazzu był prawdopodobnie współpracując z Herbie Hancockiem
(album „Perfect Machine”) i współpracując z Victorem Wootenem. Fani Billa
Laswella z pewnością też uznają Bootsy Collinsa za osobowość bliską jazzowej
stylistyce, obaj panowie mają na swoim koncie wiele wspólnych projektów, jako
muzycy i producenci.
Jak wyglądają
Święta według Bootsy Collinsa? Z pewnością są kolorowe, nieprzewidywalne,
funkowe, świecące i bardzo muzykalne. Bootsy Collins łamie wszelkie konwencje
interpretacji znanych standardów. Oferuje słuchaczom swoją własną wersję świąt.
Taki świat wielu uwielbia, inni patrzą ze zdziwieniem. Warto jednak zawsze
popatrzeć trochę szerzej. „Christmas Is 4 Ever” to bardzo amerykański album,
choć nawet tam z pewnością nie usłyszycie go zbyt często w czasie
przedświątecznych zakupów w centrach handlowych. Dla mnie jest świetną odmianą,
ucieczką od Franka Sinatry, po którego niezapomniane interpretacje świątecznych
melodii również sięgam od czasu do czasu.
Bootsy Collins
Christmas Is 4 Ever
Format: CD
Wytwórnia: Shout Factory Records
Numer: 0805772410428
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz