27 lipca 2018

Stepanka Balcarova - Life And Happiness Of Julian Tuwim

Jazzowa trąbka, tak jak wiele innych instrumentów zdominowana jest przez mężczyzn. Być może jednak nawet bardziej niż inne instrumenty. Każdy z fanów jazzu wymieni raczej bez trudu przynajmniej jedną znaną saksofonistkę, gitarzystkę, pianistkę, czy nawet perkusistkę. Z trębaczkami byłoby jakoś trudniej, choć całkiem niedano na naszej antenie płytą tygodnia był album Liny Allemano. Do czasu, kiedy do kieszeni mojego odtwarzacza nie trafiła najnowsza płyta Stepanki Balcarovej, Lina Allemano była moim dyżurnym przykładem, że kobiety na trąbce grać mogą wyśmienicie, tylko być może z jakiś nieustalonych przyczyn wolą fortepian i mikrofon.

Przygotowując tekst o Linie Allemano poszukiwałem w internetowych zasobach wiadomości o trębaczkach i we wszystkich zestawieniach pojawiały się zupełnie mi nieznane nazwiska skandynawskie. Zapamiętałem więc, że kobieca trąbka to specjalność skandynawska i pomyślałem, że prawdopodobnie jest gdzieś na północy ktoś, kto uczy kobiety grać na tym instrumencie. Teraz wiem, że to będzie niedługo polska specjalność, bowiem Stepanka Balcarova skończyła Katowicką Akademię Muzyczną. Tam zapewne poznała polskie środowisko jazzowe, stąd udział polskich muzyków w jej najnowszym albumie.

Projekt nagrania wierszy Juliana Tuwima, zaśpiewanych przez niezwykle obiecującą polską wokalistkę Małgorzatę Hutek wraz z zespołem prowadzonym przez Stepankę Balcarovą, w którego skład wchodzą muzycy z Polski i Czech wydawał mi się kompletnie surrealistyczny. Jednak to dzieje się w realnym świecie, na płytę trafiłem przypadkiem w jednym z dobrze zaopatrzonych sklepów muzycznych w Pradze. To jeden z tych spontanicznych zakupów, gdzie przeczucie mnie nie zawiodło.

Dziwię się jednak, dlaczego czeskie media i miasto Praga mogą taki projekt wspierać, a z polskiej strony pomocy w realizacji projektu udzielił jedynie Instytut Polski w Pradze? Co byłoby, gdyby jakiś polski muzyk przeszedł do polskiego Ministerstwa Kultury i poprosił o wsparcie w nagraniu z węgierskimi muzykami wierszy jakiegoś poety znad Dunaju, odznaczonego najważniejszymi państwowymi medalami przez komunistów? Nawet muzyka nie jest wolna od polityki niestety…

Zostawmy jednak nasze krajowe podwórko, bowiem „Life And Happiness Of Julian Tuwim” to produkcja międzynarodowa klasy światowej, nie tylko w związku z polsko-czeską kooperacją, ale przede wszystkim w związku z jakością muzyki. Teksty Tuwima (na temat trafności ich wyboru nie będę się wypowiadał, bo to nie moja działka) w książeczce przetłumaczone są na angielski i czeski, trafią więc do rąk czytelników zagranicznych, więc w najlepszy możliwy sposób będą pokazywać dorobek naszego poety na całym świecie. Małgorzata Hutek śpiewa po polsku, więc płyta znalazłaby w Polsce nabywców, jednak u nas kupić jej chyba nie można, ja przynajmniej nie zauważyłem jej w żadnym sklepie, a bywam w nich często. Tu znowu należałby się polityczny komentarz, ale tego będę unikał. Może już tak ma być, że to czeska trębaczka będzie docierać do ludzi z wierszami naszego poety przez wielu uważanego za wybitną postać polskiej literatury?

Spotkania poezji i jazzu mają w Polsce przecież długą tradycję zapoczątkowaną przez Krzysztofa Komedę i Wojciecha Siemiona w czasach przedpotopowych. Dlaczego więc ten album nie jest wydawniczą sensacją w Polsce?

Pozostawiając na chwilę wątek polityczno – literacji warto skupić się na zawartości muzycznej albumu, a ta jest niezwykle udanym debiutem czeskiej trębaczki w roli liderki zespołu i kompozytorki. To Stepanka Balcarova wymyśliła wszystkie melodie. Oprócz jej kompozycji mocnymi punktami albumu są grający na saksofonie Marcel Barta i dobrze znany z naszego krajowego podwórka pianista Nikola Kołodziejczyk. Do doskonałych technicznie popisów wokalnych Małgorzaty Hutek miałbym kilka uwag, momentami są zbyt egzaltowane, ale może to moje subiektywne spojrzenie – za piosenką aktorską nie przepadam.

Doskonały album, zaskakujący skład i kilka naprawdę doskonałych kompozycji. Szkoda, że trzeba go szukać w zagranicznych sklepach. Animal Music powinien mieć dobrego polskiego dystrybutora.

Stepanka Balcarova
Life And Happiness Of Julian Tuwim
Format: CD
Wytwórnia: Animal Music
Numer: 8594155991709

26 lipca 2018

Mumford & Sons with Baaba Maal, The Very Best & Beatenberg - Johannesburg

Brytyjski folkowy zespół, grający w zasadzie amerykańską muzykę, współpracujący przy nagraniu swojego najnowszego albumu z senegalską gwiazdą Baaba Maalem, wokalistą z Malawi - Esau Mwamwaya i z grupą białych muzyków pop z RPA znaną tam jako Beatenberg to wydaje się za dużo, jak na jedną krótką płytę.

W istocie trochę tak jest, choć odrobina egzotycznych brzmień nigdy muzyce nie przeszkadza, a raczej dodaje kolorytu. Maala wolę solo, najlepiej kiedy śpiewa tylko ze swoją akustyczną gitarą. Afrykański pop w wykonaniu białych nie jest czymś fascynującym, a o grupie The Very Best, którą tworzy Esau Mwamwaya i jeden z licznych londyńskich producentów znany jako Radioclit do dziś nie słyszałem.

Krótki album „The Very Best & Beatenberg: Johannesburg” przez sam zespół nazywany jest w analogowy sposób – EP, taki po nowemu maksisingiel. Jako dodatek – dokument trasy koncertowej, egzotycznego spotkania wielu muzycznych światów sprawdziłby się doskonale. W roli samodzielnego wydawnictwa niekoniecznie.

Zespół Marcusa Mumforda obserwuje z dużą uwagą. Ich poprzednie albumy często wracają do mojego odtwarzacza. „The Very Best & Beatenberg: Johannesburg” raczej pozostanie muzyczną ciekawostką. Wiele komentarzy sugeruje, że to raczej Baaba Maal, który jest większą gwiazdą w wielu krajach w Afryce i w wirtualnej przestrzeni Apple Music niż Mumford & Sons zaprosił zespół do współpracy. Dlaczego więc album znajdziecie najczęściej na półce z innymi nagraniami zespołu (co wynika z tego, że jego nazwa jest pierwsza na okładce)? Być może Baaba Maal chciałby podbić rynek brytyjski? Ich współpraca rozpoczęła się w 2015 roku, kiedy na płycie Maala „The Traveller” – przy okazji to bardzo dobry i wart polecenie album – pojawił się Winston Marshall, jeden z filarów Mumford & Sons.

Na płycie nie usłyszycie jednego z najważniejszych instrumentów dla brzmienia folkowego Mumford & Sons – banjo. We przydługim nieco wstępie do „There Will Be Mine” pojawia się fortepian. Całość sprawia wrażenie projektu multikulturowego wykreowanego nieco na siłę. Oczywiście rozumiem fascynację muzyków zespołu nowymi rytmami i afrykańskimi podróżami, ale uczucie niedosytu towarzysz mi za każdym razem, kiedy sięgam po ten album. Za każdym razem również, kiedy zbliżam się do jego końca w postaci właściwie solowego utworu Baaba Maala – „Si Tu Vieux” mam jeden wniosek – tu angielski zespół towarzyszy senegalskiemu artyście, a nie odwrotnie.

Mumford & Sons with Baaba Maal, The Very Best & Beatenberg
Johannesburg
Format: CD
Wytwórnia: DEW Process
Numer: 0602547939081