04 maja 2014

Arild Andersen / Paolo Vinaccia / Tommy Smith – Mira

Arild Andersen nie jest typowym sesyjnym basistą. Nie znajdziecie go w zbyt wielu produkcjach ECM. On woli być liderem i nagrywać swoją autorską muzykę, czując się równie dobrze w dużych orkiestrowych składach – jak choćby w jednej z najnowszych orkiestrowych produkcji wytwórni – „Celebration” nagranej w towarzystwie Scottish National Jazz Orchestra dowodzonej przez Tommy Smitha, jak i w zupełnie kameralnych realizacjach. Do takich należy właśnie album „Mira”.

Płyta długo czekała na swoją kolej, częściowo dlatego, że w zasadzie zupełnie niepotrzebnie przy nazwisku Arilda Andersena na okładce pojawiły się oprócz kontrabasu efekty elektroniczne. To mnie nie zachęciło. W związku z tym płyta czekała w kolejce rok, albo nawet nieco dłużej. W końcu okazało się, że efektów elektronicznych nie ma zbyt wiele. I dobrze, że nie ma ich wiele. „Mira” to kameralne jazzowe trio, którego gwiazdą okazuje się poza Arildem Andersenem saksofonista Tommy Smith. Dotąd zupełnie mi nieznany, bowiem jego udział we wspomnianym już projekcie „Celebration” był ważny, ale był tam dowódcą orkiestry i nie miał zbyt wiele okazji do solowych popisów. Album „Mira” pokazuje, że jest wyśmienitym solistą, który w dodatku potrafi posługiwać się egzotycznymi azjatyckimi instrumentami dętymi.

Formułę saksofon – kontrabas – perkusja na jazzowe salony wprowadził Sonny Rollins dawno temu. Wtedy jednak lider absolutnie dominował skład będąc jego gwiazdą. Oczywiście Sonny Rollins był gwiazdą. „Mira” ma dwie gwiazdy – Arilda Andersena i Tommy Smitha. Nie oznacza to, że perkusista Paolo Vinaccia gra źle, trójka solistów w trio to byłoby już za dużo. Zespół współpracuje doskonale, to nie jest zresztą pierwsze ich wspólne nagranie, choć poprzednie do mojego odtwarzacza nie dotarły. Z pewnością jednak po nie sięgnę w najbliższej przyszłości.

Ton saksofonu Tommy Smitha, z łatwością utrzymującego długie dźwięki jest stworzony do melodyjnych ballad, które są jedną z trudniejszych muzycznych kreacji, łatwo bowiem tu o banał i zupełnie oczywiste, przewidywalne i nieciekawe dźwięki. To właśnie kameralne, ciekawie napisane ballady są podstawą tego albumu, a Tommy Smith z sukcesem omija niebezpieczeństwo zagrania łatwych i wpadających w ucho melodyjek. To poważna jazzowa płyta, którą można jednak polecić wszystkim, niekoniecznie wprawionym w skomplikowanych jazzowych harmoniach.

To właśnie owe melodie są pierwszą warstwą, którą będziecie dostrzegać słuchając tego albumu. Nie omijajcie jednak kontrabasu. Szybko stanie się dla Was jasne, dlaczego Arild Andersen nie jest dyżurnym basistą ECM. Wcale nie dlatego, że są lepsi. Arild Andersen jest stworzony do grania melodii. Jego kontrabas zastępuje wokalistę. To mistrzostwo podobne, jak niesłychana wirtuozeria Jeffa Becka, mojego ukochanego gitarzysty. Jeśli czytacie moje teksty częściej, wiecie, że to w zasadzie najlepszy komplement, jaki może spotkać muzyka.

Gdyby ktoś miał wątpliwości, kto jest szefem, już w otwierającej album kompozycji „Bygone” wszystko staje się jasne, kiedy gra swoje solo jedynie w towarzystwie dyskretnego akompaniamentu perkusji.

I jeszcze jedno – „Alfie” nie jest z filmu, to równie często grywana ballada Burta Bacharacha. Jeśli więc szukacie melodii z filmu, musicie poszukać na jakiejś innej płycie, choć wartości muzyki nagranej przez zespół Arilda Andersena to w żaden sposób nie zmienia.

Arild Andersen / Paolo Vinaccia / Tommy Smith
Mira
Format: CD
Wytwórnia: ECM

Numer: 602537287824

Brak komentarzy: