08 czerwca 2021

Vijay Iyer / Linda May Han Oh / Tyshawn Sorey – Uneasy

Kiedy po raz pierwszy usłyszałem Vijaya Iyera na żywo, a wydawało mi się, że to było całkiem niedawno, był jednym z liderów nowego jazzowego gatunku, a może raczej endemicznej, nieczęsto spotykanej odmiany nowoczesnego jazzowego mainstreamu, który potrafił znaleźć balans między szacunkiem dla starych mistrzów i nowoczesnością. Do tego gatunku zaliczyłem też całkiem niedawno – czyli mniej więcej 10 lat temu (a może nawet trochę wcześniej, czas upływa bardzo szybko) Rudresha Mahanthappę. Chwilę później (po obu nie widać wieku) zauważyłem, że z pewnością nie są młodzieńcami, a po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się, że w sumie to są młodzi, bo tak zawsze zamierzam nazywać wszystkim muzyków, z którymi łączy mnie w akceptowalnym zaokrągleniu moment przyjścia na świat.

Dlatego też kończący za moment 50 lat Vijay Iyer ciągle dla mnie należący do młodego pokolenia muzyków mógł zmontować sobie trio dobierając dużo młodszych muzyków. Vijay Iyer – rocznik 1971 współpracuje dziś z jedną z najważniejszych postaci australijskiego jazzu obecnych na arenie międzynarodowej – basistką Lindą May Han Oh i najmłodszym w zespole perkusistą Tyshawnem Soreyem (rocznik 1984). W sumie to tegoroczni absolwenci muzycznych akademii uznaliby zespół za raczej starodawny, ale to nie ma większego znaczenia, bowiem liczy się muzyka, a ta jest świeża i nowoczesna.

Koncepcja zespołu Iyera prezentowana na płycie „Uneasy” oparta jest na zbiorowej improwizacji. To dość oczywista formuła dla współczesnego fortepianowego tria. Wyróżnikiem zespołu, dzięku któremu powstał album jest jednak prawdziwa zbiorowość. Nie znajdziecie na tej płycie żadnych wyścigów w konkurencji kto zagra szybciej, głośniej albo ciekawiej. Nie znajdziecie też żadnej muzycznej awangardy. Nie przez przypadek nazwiska wszystkich członków zespołu na okładce są graficznie równie ważne. W odróżnieniu od poprzedniego zespołu Iyera ze Stephanem Crumpem na basie i Marcusem Gilmorem na bębnach, który był zbudowany według koncepcji fortepian plus sekcja, nowy odpowiedzialny za „Uneasy” jest triem z liderem, który daje nieco bardziej nośne nazwisko i kompozycje.

Nie skreślam dziś doskonałych albumów w rodzaju „Historicity”, jednak formuła nowego zespołu jest ciekawsza i daje więcej możliwości, choć z pewnością wymaga od członków zespołu dużo więcej prób i koncertów, o które ostatnio nie jest łatwo.

W czasach świetności fortepianowych składów Oscara Petersona i Billa Evansa, muzykę Iyera wielu nazwałoby awangardową i eksperymentalną. Dziś jest raczej jazzowym mainstreamem łączącym tradycje wielkich mistrzów z nowoczesnym rozumieniem harmonii i interakcji pomiędzy muzykami. Jak można zgrabnie połączyć nowoczesność z tradycją muzycy pokazują sięgając po jedyny na płycie jazzowy standard – „Night And Day” Cole Portera (drugi utwór na płycie, którego nie napisał lider to „Drummer's Song” Geri Allen, melodia z zupełnie innej, współczesnej epoki).

„Uneasy” to album pełen ukrytych historii. Kompozycje lidera są w części już znane i powstawały przez niemal 20 lat. Jeśli śledzicie amerykańską scenę polityczną, odnajdziecie ślady inspiracji – „Combat Breathing” z ruchem Black Lives Matter, a „Children Of Flinth” z problemami z czystością wody w wielu amerykańskich miastach. Znajdziecie też ślady podróży lidera do Chin w „Entrustment” i jego współpracy z artystami hip-hopu w „Touba”. Odnajdziecie też ducha McCoy Tynera w „Night And Day” (z albumu „Inner Urge” Joe Hendersona – polecam jako lekturę dodatkową). Możecie też o tym wszystkim zapomnieć i spędzić godzinkę z doskonałym nowoczesnym jazzowym albumem, jakim bez najmniejszych wątpliwości jest jedna z najlepszych w ostatnich miesiącach nowości ECM – album „Uneasy” zespołu Vijaya Iyera.

Vijay Iyer / Linda May Han Oh / Tyshawn Sorey
Uneasy
Format: CD
Wytwórnia: ECM
Data pierwszego wydania: 2021
Numer: 602435206967

Brak komentarzy: